Brodniczanie, wielbiciele poezji śpiewanej, którzy wybrali się w ubiegły piątek do Pałacu Anny Wazówny, uczestniczyli w wyjątkowym koncercie w ramach Festiwalu III Międzynarodowego Spotkania Bardów „Herbata u Bułata”.
Na zwieńczenie ciężkiego tygodnia pracy nic lepszego nie mogło się przytrafić ponad sporą dawkę dobrej poezji - ubranej w miłe dla ucha dźwięki – i szlachetnych, szczerych intencji. W piątkowy wieczór u księżniczki Anny rozbrzmiewały kochane przez Polaków piękne pieśni Okudżawy, Cohena, Wysockiego, Baez, Brela i wielu innych wspaniałych poetów. Podczas tego spotkania repertuar był bardzo bogaty i różnorodny, od ballad, aż po popularne standardy operowe i operetkowe.
W wyjątkową, trochę sentymentalną podróż zabrali nas artyści z Polski i zza naszej wschodniej granicy: Katsiarina Varkhalova z Łotwy, Dmitrij Makliakov z Ukrainy, Siergiej Matviejenko z Rosji, Andriej Romanienko z Ukrainy. Polskę reprezentowała Magdalena Cysewska, Michał Hajduczenia, Jacek Beszczyński i Zespół Nadziei Maleńka Orkiestra w składzie Leszek Miliński, Tomasz Gumiński i Krzysztof Kwiatkowski. Podczas tego koncertu nie mogło także zabraknąć naszej artystki, Maryny Marciniak.
Na poetyckim szlaku, wokół poezji śpiewanej spotkali się ludzie mówiący w różnych językach, ale wszyscy doskonale się rozumieli. Połączyła nas miłość do muzyki, poezji, do sztuki. Do tego co piękne. Był to wieczór pełen dobrych emocji i wyjątkowych relacji. Artyści poza mistrzowskim wykonaniem utworów dali z siebie coś więcej. To coś więcej, to było poczucie wolności, przyjaźni, miłości do świata. Świata bez przemocy, świata bez granic.
Między artystami na scenie, a widownią zapanowała wyjątkowa atmosfera i wzajemne przenikanie się. To było niesamowite odczucie. W pewnym momencie wydawało się, że poza muzyką z głośników nad naszymi głowami unoszą się ledwo słyszalne dźwięki „symfonii serc”. Ta nieuchwytna melodia płynęła z głębi naszych serc i dusz.
Nie pokusiłabym się o opinię, który artysta, czy który utwór wywarł największe wrażenie na wspanialej brodnickiej publiczności. Wszystkie piosenki i pieśni nagradzane były zasłużonymi, gromkimi brawami. Ale słuchając poszczególnych występów wydawało mi się, że to Andriej Romanienko, ukraiński tenor, był największym odkryciem tego wieczoru. Okazał się być prawdziwym showmanem, a jego włoska piosenka „Mamma, sontanto felice” skradła serce nie jednej mamy, uczestniczącej w koncercie. Mimo późnej pory, koncert trwał w najlepsze, a artyści nie patrząc na zmęczenie chętnie bisowali, aby nie zawieść oczekiwań swoich gości. No, ale wszystko ma swój koniec. Koncert choćby najpiękniejszy też.
Jacek Beszczyński kończąc brodnickie spotkanie bardów, pięknie ujął atmosferę tego wyjątkowego koncertu –„ mimo, że mówimy w różnych językach, doskonale się rozumiemy. Ponad granicami połączyła nas muzyka i poezja. W życiu kierujemy się podobnymi wartościami, podobnie patrzymy na świat. Pokażmy naszym politykom, że nam, zwykłym ludziom, nie potrzebne są granice, nie potrzebne jest to co dzieli. Zwykli ludzie potrzebują i szukają tego co łączy”. W tym momencie chciałoby się powiedzieć - niech tak się stanie.
Tak niezwykły wieczór nie mógł zakończyć się zwyczajnie, banalnie. Dlatego jeszcze długo, nocną rosą, po okolicznych łąkach, niosły się rzewne dźwięki gitary i nostalgiczne pieśni Sani Usienkowa i Dimki Makliakowa. A „Szumią jodły..” tęskna aria Jontka z opery Halka Stanisława Moniuszki, w mistrzowskim wykonaniu Andrieja Romanienko długo dźwięczała pod rozgwieżdżonym niebem.
Ten wyjątkowy wieczór pomogli zorganizować: Marszałek Województwa Kujawsko - Pomorskiego Burmistrz Brodnicy, Katolickie Stowarzyszenie Civitas Chrystiana Oddział Okręgowy w Toruniu, Muzeum w Brodnicy i Firma Sun-Day. Wszystkim bardzo dziękujemy.
Tekst i fot. Wiesława Kusztal
Napisz komentarz
Komentarze