W ubiegłą niedzielę w Bobrowie odbyły się powiatowe dożynki. Święto plonów połączone z dziękczynieniem za szczęśliwe ukończenie żniw i prac polowych.
Największe w roku święto rolników jest ukoronowaniem ich całorocznej trudnej pracy. W Bobrowie, w tradycyjnej oprawie odbyły się tegoroczne powiatowe dożynki. Wyjątkowości tym uroczystościom dodały okazałe, misternie wykonane wieńce dożynkowe zrobione z kłosów zbóż, owoców, warzyw i polnych kwiatów.
Przed mszą świętą dziękczynną za tegoroczne plony, odprawianą w kościele p.w. św. Jakuba Apostoła w Bobrowie proboszcz ks. kanonik Roman Dobrzewiński poświęcił wieńce dożynkowe. Po mszy św. uformował się barwny korowód, który dotarł na plac dożynkowy, wiejski stadion. Zgromadzonym gościom i mieszkańcom członkinie poszczególnych Kół Gospodyń Wiejskich zaprezentowały wykonane przez siebie wieńce. Następnie Starostowie Dożynek gminnych i powiatowych wręczyli bochny chleba upieczonego z mąki z tegorocznych zbiorów gospodarzom dożynek Pawłowi Klonowskiemu, wójtowi gminy Bobrowo i staroście brodnickiemu Piotrowi Boińskiemu, który dziękując rolnikom za trud ich pracy obiecał dzielić chleb sprawiedliwie. Po przemówieniach gospodarzy i gości odbyło się wręczenie odznaczeń, wyróżnień i podziękowań dla zasłużonych rolników.
Chleb jest zwieńczeniem całorocznego trudu prac polowych na wsi. Przez wieki w świadomości Polaków urósł do rangi najświętszych rzeczy. W polskiej tradycji zawsze mówiło się o nim z szacunkiem. Od wieków czczono go w poezji i pieśniach. Chleb to codzienna potrawa dla ciała i dla duszy. To modlitwa: ”chleba naszego powszedniego...” i tajemnica pojednania przy wigilijnym stole. Szacunek do chleba to również szacunek do ciężkiej, codziennej pracy, a także do naszego kulturowego dziedzictwa.
Tradycja
Matka zanim bochen włożyła do pieca, czy zanim zaczęła go kroić, nożem czyniła znak krzyża, a gdy upadał na ziemię brała go do rąk i całowała z czułością. Chlebem i solą na znak błogosławieństwa żegnano i witano nowożeńców i podróżnych. Zapach świeżo upieczonego chleba wypełniał cały dom, a jego smak towarzyszył ludziom przez długie lata. Gdy był już czerstwy, kiedyś chleb rzadko pleśniał, dodawano go do zup, albo maczano w wodzie opiekano i posypywano cukrem. Dla dzieciarni nie było smaczniejszej, chrupiącej przekąski, a gdy już całkiem wysechł stanowił karmę dla zwierząt. Kiedyś chleba nie piekło się ani nie kupowało codziennie. By zachował swoją świeżość otulano go w czystą płócienną ścierkę. Dawniej grzechem było położenie go na brudnym stole. Szacunek dla chleba okazywano na różne sposoby, ale nie do pomyślenia było wyrzucanie go do śmietnika.
Teraźniejszość
Dziś zapach pieczonego chleba roznosi się w super marketach. Niestety, to nie jest prawdziwy aromat wypiekanych bochnów. To otrzymana chemicznie woń rozpylana w sklepie, która ma wzmóc poczucie głodu i zwiększyć zakupy. Obecnie w Polsce coraz mniej jest piekarń w których wypieka się chleb według naszych starych receptur. Dziś chleb, to często mrożona pulpa przywieziona z egzotycznych krajów i przygotowana z dala od naszych łanów zbóż. Może dlatego nie przeszkadzają nam wypełnione chlebem kosze na śmieci, przy jednoczesnym ubolewaniu nad umierającymi z głodu afrykańskimi dziećmi.
Przy okazji święta plonów płynęły życzenia, aby nikomu na świecie chleba nie zabrakło.
Tekst i fot. Wiesława Kusztal
Napisz komentarz
Komentarze