Stary samochód, jak powiadają zmotoryzowani, tak jak mężczyzna w stosownym wieku – jeszcze wiele potrafi. Zatem stary, ale nie grat!
Ta właśnie idea przyświeca od lat organizatorom imprezy zwanej potocznie zlotem starych samochodów i motocykli, którą powołał do życia Jan Kowalski, właściciel firmy „Cerako” w Brodnicy. I to właśnie u niego, jak gdyby na jego podwórku, przed i za firmą, wokół niej, rozgościły się wszystkie – w przybliżeniu - znaczące marki świata.
Przyjechała tu zatem ogromna część historii PRL-u – fiat 1500, fiat 125p, fiat 126 p, syrena, polonez, junak, wfm, komar, star 25, żuk, z demoludów – wołga, trabant, wartburg, trabant z przyczepą oraz przedmioty zazdrości – świat marek zachodnich, imponujących rozmiarów pojemności silnika, wydania kabrioletowe, londyńska taksówka austin i inne auta marzeń, dziś normalność, rzeczywistość Unii Europejskiej, z której chcą nas wyprowadzić mali ludzie.
Do zmotoryzowanego asortymentu pojazdów dołączyć trzeba kuchnię polową wojskowego sortu, przy której kuchcili z wielkim powodzeniem Anna i Marek Michalakowie, mający spore doświadczenie w happeningach kategorii PRL (pochody pierwszomajowe). Tenże właśnie pojazd, z gotowaną grochówką, moim zdaniem, winien wygrać konkurs na konstrukcję imponującą socjalistyczną tradycją.
Na placu manewrowym spotkać można było także prawdziwe rarytasy – fiata 126p, którym przewożono w stanie wojennym – w zależności od zamówienia – pół świniaka, a nawet całego, kiełbasy po świniobiciu oraz solidarnościową bibułę...
Tekst i fot. Bogumił Drogorób
Napisz komentarz
Komentarze