Wypowiedź Barbary Tuptyńskiej na temat protestujących w Sejmie matek dzieci niepełnosprawnych, wywołała – delikatnie rzecz ujmując – zdumienie wielu naszych Czytelników. Tym bardziej, że jest ona twórczynią Warsztatów Terapii Zajęciowej w Brodnicy.
Otrzymaliśmy sporo sygnałów od naszych Czytelników, wśród których byli także rodzice dzieci niepełnosprawnych, wymagających wyjątkowej opieki, wyjątkowego oddania. Tymczasem Barbara Tuptyńska uznała – opisując rzecz skrótowo – że akcja protestacyjna w Sejmie, z udziałem tych właśnie osób niepełnosprawnych, jest nie na miejscu.
- Mam inne zdanie i sądzę, że oddaje ono dokładnie sens protestu, którego uczestników znamy z relacji telewizyjnych – mówi Dorota Cichalska, mama 29-letniej Joanny, członkini Stowarzyszenia Rodziców Dzieci Niepełnosprawnych „Nadzieja”. – Żeby opisać jak to nasze życie wygląda za mało czasu i miejsca w gazecie. Podam jedynie taki przykład: idę z Joasią do stomatologa. Już samo wyjście to spory wysiłek. Trzeba jej podać, koniecznie, znieczulenie. Bez tego żaden lekarz się do niej nie dotknie. To są określone koszty. Tych kosztów po drodze są dziesiątki. Wspieram ten protest w takim kształcie, w takim zakresie, jak go widzimy w sejmowych kuluarach.
Tu nie potrzeba komentarza. Każdy, nie pozbawiony empatii, przyzna rację tym najsłabszym, bo za nimi stoi Konstytucja, prawo i społeczna sprawiedliwość, zwykła solidarność, chrześcijańskie pojęcia braterstwa i miłosierdzia. O tych, podstawowych przesłankach, rząd PiS nie wie, nie pamięta, nie chce wiedzieć, bzdury opowiada (niepotrzebne skreślić – przyp. B.D.).
Tekst i fot. Bogumił Drogorób
Napisz komentarz
Komentarze