Wiosenne ożywienie widać nie tylko w przyrodzie. W polityce również wiele się dzieje. Rocznice, pomniki i wciąż nowe bariery, te ze stali i te jeszcze trudniejsze do zaakceptowania. Psychologiczne.
W dalszym ciągu wrze wokół wymiaru sprawiedliwości i praw obywatelskich. Sporo mówi się o jesiennych wyborach, w których będziemy wybierać według nowych zasad PiS-u. Głębokie zmiany w kodeksie wyborczym mają zahamować fałszerstwa, jakie podobno miały miejsce przy poprzednich wyborach. Poprzednich, czyli tych, które przegrywało PiS. Bo jakoś nie pamiętam, aby mówiło się o oszustwach w 2015 roku, gdy je wygrało. No cóż, było minęło. Trzeba szykować się na nowe rozdanie.
Zmiany w kodeksie wyborczym mają zapewnić zwycięstwo jedynie słusznej partii. Mimo to jej politycy nie ustają w pomysłach jak jeszcze bardziej uwiarygodnić wygraną. Opozycja z kolei pracuje nad tym jak im to zwycięstwo odebrać. W tej sprawie nawet połączyli siły i utworzyli Koalicję Obywatelską. Z jakim skutkiem? O to jest pytanie.
Oczywiście partia rządząca nie zasypia gruszek w popiele i zrobi wszystko, aby powtórzyć sukces wyborczy. Pokazano to podczas konwencji PiS oraz Zjednoczonej Prawicy. Z myślą o pozyskiwaniu, czytaj: kupowaniu głosów wyborców, odkurzono sporo starych haseł. Prezes ogłosił wyjazdy swoich posłów w Polskę, aby podczas spotkań słuchali głosu Polaków. Mamy okazję na bieżąco przekonywać się ile dla PiS znaczy głos społeczeństwa. Ponadto jest jeszcze sprawa barier i kordonów Policji. Co, tak bez ochrony wyjadą w Polskę i już? Nie będą bali się obywateli? To po co w stolicy, w miejscach dotąd dostępnych dla wszystkich ludzi, nastawiali płotów, barier i zakazów?
Z kolei wicepremier Gowin, odgrzał innego przysłowiowego kotleta. Pierwszy raz go wysmażył jakieś pięć lat temu, proponując wprowadzenie „głosowania rodzinnego”. Dziś postulat ten przyjęto gromkimi brawami.
Co znaczy „głosowanie rodzinne” w tłumaczeniu na język polski? To znaczy, że rodzice mają dysponować nie tylko głosem własnym, ale też głosem swoich dzieci. Każdy głos, nawet noworodka i podobno też nasciturusa (nienarodzonego), na wagę wyborczego sukcesu.
Podczas tego festiwalu obietnic błysnął też premier Morawiecki, który m.in. obiecał niższy CIT i ZUS. A to też ciekawe. System emerytalny się wali a on obiecuje zmniejszenie składek. Niestety, sporo w to uwierzy. Obiecywał też, że każde dziecko w wieku szkolnym otrzyma 300 zł przed początkiem roku szkolnego.
Bogaty kraj. Jest 500+, ma być jeszcze premia za szybkie urodzenie kolejnego dziecka. Jak szybkie? Nie wiadomo. Może jakąś specjalną ustawą skrócą czas ciąży i będzie można rodzić kilka razy w roku. A swoją drogą jak to jest, nie ma na 500+, a ma być 800? Chyba, że pieniądze będą z frędzlami, żeby związać koniec z końcem. Przydadzą się te frędzle, bo lista obietnic jest długa. Mają być darmowe leki dla kobiet w ciąży. O lekach darmowych też już było, tyle że dla emerytów. Skończyło się na obietnicach. Tym razem emerytom obiecano windy, a rolnikom, że będą mogli sprzedawać swoje produkty. Może tak będzie, ale póki co urzędnicy ścigają staruszki sprzedające bazie.
Na konwencie ludzkim głosem przemówił Ziobro i też obiecał. Teraz zgodnie z nowym Kodeksem Karnym, to przestępcy mają bać się prawa, a zwykli Polacy mają mieć poczucie bezpieczeństwa, wsparcia ze strony państwa. Ciekawe co na to rodzice Stachowiaka, który zmarł na komisariacie rażony paralizatorem, czy demonstranci z białymi różami itp.?
Obiecanki cacanki. Ale jedno zapewnienie rzeczywiście może się udać: na wszystkich urzędach mają wisieć polskie flagi.
Kto nie wiedział, to teraz już wie, dlaczego PiS namawia do rodzenia dzieci, jak króliki i dlaczego z taką determinacją chroni te poczęte. To przyszły elektorat. Jeszcze zarodek, a już może głosować.
Wiesława Kusztal
Napisz komentarz
Komentarze