Zbliżają się najważniejsze dla chrześcijan święta. W większości, zgodnie z tradycją, spędzimy je w gronie rodzinnym. Obok przeżyć religijnych, podczas spotkań wokół świątecznego stołu, zgarniemy dużą dawkę serdeczności i poczucia więzi z najbliższymi. Dla wielu z nas rodzina, to nieuchwytne i niewymierne bogactwo, a zarazem największy skarb. To właśnie rodzina od wieków stanowi o naszym miejscu na ziemi. Rodzina to żar, w którym wykuwają się wartości i utwardza nasze człowieczeństwo, i spojrzenie na świat. Rodzina ma także swoiste znaczenie dla polityków. Można się nad nią pochylić, aby pomóc w przezwyciężaniu trudności, albo tylko wykorzystać do politycznych gier. Kolejne rządy coś tam robiły dla poprawy sytuacji w rodzinach, ale najbardziej spektakularne zmiany wprowadził rząd PiS. Dał do ręki konkretne pieniądze, wyciągając wiele rodzin ze skrajnego ubóstwa. Mniejsza o to, czy procedury tej pomocy są przemyślane i czym kierowali się politycy, wdrażając kolejne plusy, które w ich ocenie mają zdziałać cuda. Czy zdziałają? Okaże się, gdy 18 latek, chcąc dalej się uczyć, potrzebować będzie kasy. A tu niestety 500+ już nie działa. Mama też nie dorobi, bo po wieloletniej przerwie zawodowej trudno będzie zaistnieć na rynku pracy. Ciekawe, czy to zwykłe przeoczenie, czy PiS-owi nie zależy na wykształconych Polakach.
To nie jest w porządku
Dobrostan rodziny to nie tylko pieniądze. One są ważne i potrzebne, ale priorytetem jest zdrowie. A tu niestety nie widać rozsądnych działań. Służba zdrowia sama jest chora. Bywa, że karetki nie przyjeżdżają na czas, a szpitale odmawiają przyjęć na leczenie, tłumacząc się procedurami. Ciężko chorym dzieciom NFZ nie refunduje leczenia i na zbiórkach społecznościowych zbiera się pieniądze na ratowanie im życia. Chyba także nie z myślą o dobru rodziny podniesiono o kilkaset procent ceny wielu, ratujących życie leków. Nie ma również wystarczającej pomocy dla rodzin z osobą niesamodzielną, a i dzieciom z niepełnosprawnością, które miały zalecenie uczęszczać do ogólnodostępnej szkoły teraz tę szansę odebrano. Póki co, to rząd bardziej troszczy się o nienarodzone, niż już żyjące dzieci.
Jest jeszcze inna ważna kwestia, też dotycząca zdrowia. Jedzenie, kupowane w sklepach kapie, dosłownie i w przenośni, chemią. NIK ogłosiła, że poza fatalnymi ulepszaczami groźne dla ludzi są powszechnie stosowane antybiotyki. Najwięcej ich znaleziono w hodowli 88 proc. indyków, 82 proc. kurcząt i 46 proc. trzody chlewnej.
Bycie uczciwym to nie takie proste
Z myślą o dobru rodzin i zdrowiu przyszłych pokoleń, władze niezwłocznie powinny zająć się jakością sprzedawanej i produkowanej żywności. Jednostek i służb, które mogłyby to sprawdzać jest pod dostatkiem. A tymczasem państwowi kontrolerzy robią naloty na lokalne targi żywności i podobno nikomu nie odpuszczają, tym drobnym sprzedawcom także, tłumacząc, że wszystkich, prowadzących działalność gospodarczą trzeba traktować na równi. Wiadomo, rząd szuka pieniędzy, bo przecież ministrom trzeba dać nagrody, gdyż ciężko im, biedaczkom, wyżyć za kilkanaście tysięcy miesięcznie. W kwestii wydawania pieniędzy podatników, można by znaleźć szereg innych społecznie korzystnych rozwiązań. Choćby wzorem wielu krajów, dać wędkę, a nie rybkę i np. wprowadzić zachęty oraz ulgi dla drobnych producentów dobrej jakościowo żywności, sprzedawanej na lokalnych rynkach. Przecież Polak potrafi. Radosnego świętowania i miłej rodzinnej atmosfery Państwu życzę.
Wiesława Kusztal
Napisz komentarz
Komentarze