Powszechnie wiadomo, że władza jest ważnym elementem ludzkości. Organizuje życie narodów, społeczności i jednostek. Z władzą wiążą się obowiązki, które wynikają z pełnionego stanowiska.
Często uważa się, że władza jest zaszczytem, który powinien przypadać jedynie wybitnym jednostkom. Nie mogą jej pełnić osoby pozbawione pozytywnych cech, ani osoby o skłonnościach do przemocy, dorobkiewicze, egoiści i ludzie o lepkich rękach, gdyż z władzą wiąże się ogromna odpowiedzialność. Tyle teoria. W praktyce bywa różnie. Tu władza rzadziej jest zaszczytem, a częściej pokusą, zwłaszcza, gdy sięgną po nią osoby pozbawione wartości moralnych. Polacy, coś o tym wiedzą.
Nieudana kryjówka
Paweł Szopa, który był głównym podejrzanym o wyprowadzenie setek milionów złotych z Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych, podlegającej premierowi Morawieckiemu, wrócił do Polski z Dominikany. Z tym krajem nie mamy umowy ekstradycyjnej, dlatego, wierząc, że jest tam bezpieczny, wyleciał, gdy tylko zagęściła się atmosfera wokół gigantycznej afery. Jego prawnik mówił, że on chciał dobrowolnie wrócić do Polski. Więc dlaczego tego nie zrobił? Chciał, czy nie chciał jest już w Polsce i to nie byle gdzie. Najpierw trafił do Prokuratury, a stamtąd do aresztu.
Fałszywi obrońcy
Szopa miał dwóch pełnomocników. Obaj z Ordo Iuris; Lewandowskiego i Wąsowskiego. Ci pełnomocnicy z nadania Zjednoczonej Prawicy i Ordo Iuris radzili mu, aby nie był zbyt wylewny w swoich zeznaniach. Wyglądało to tak, jakby nie działali w jego interesie, a kogoś innego, kto jest postawiony nad nim.
W pewnym momencie Szopa podziękował poleconym przez prawicę prawnikom i wziął mec. Jacka Dubois, który raczej kojarzony jest z drugą stroną sceny politycznej. Dubois ma w stosunku do swojego klienta inną taktykę. Namawia by Szopa grał na siebie i swoją matkę. I tak się dzieje. Szopa chce się otworzyć przed prokuraturą i bronić siebie i matkę, którą kiedyś usadowił na jednym ze szczebli zarabiania szybkiej, choć niezbyt uczciwej kasy.
Nieudany myk
Idąc śladami publikacji mediów, zainteresowanych sprawą, ukazuje się nam prawdziwe oblicze tych pożal się boże obrońców. Mieli oni wyciągać informacje od Szopy - co prokuratura już wie o osobach, które stoją nad nim. Obaj prawnicy są etatowymi obrońcami polityków prawicy, ściganych przez obecną prokuraturę za udział w różnych aferach. Obaj też zdążyli nieźle obłowić się za poprzedniej władzy na współpracy ze spółkami Skarbu Państwa. Ponadto Wąsowski, ekspert Ordo Iuris, jest generałem Męskiego Zakonu Świeckich Rycerzy JPII. Ani kościelno-generalska pozycja, ani zwykła etyka zawodowa nie zatrzymały go przed haniebnym działaniem na niekorzyść klienta. Jest podejrzenie, że ci dwaj prawnicy zostali podstawieni Szopie, aby jako jego obrońcy mieli dostęp do materiałów ze śledztwa i mogli dobrze przygotować się do obrony swoich prawdziwych szefów.
Obrońca z polecenia
Podobnie wygląda sprawa Justyny Gdańskiej, byłej dyrektor biura zakupów w Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych. Pełnomocnika polecił jej szef, Michał K. Niestety polecony prawnik nie działał na jej korzyść. On chronił swojego właściwego mocodawcę, postawionego wyżej od niej - mówiła w wywiadzie dla WP.- Gdy czytaliśmy akta zauważyłam, że ten, niby mój prawnik, notuje nie to co było związane ze mną, a z moimi zwierzchnikami. Wtedy zorientowałam się, że on wcale nie chce pomóc mnie. - Zrozumiałam, że jestem zdana na siebie i że on, jeśli kogoś reprezentuje, to raczej nie mnie. Zwolniłam go i na posiedzenie aresztowe poszłam sama. Dzięki wyjaśnieniom Gdańskiej postawiono zarzuty jej byłemu szefowi prezesowi Michałowi K. i twórcy marki Red is Bad, Pawłowi Szopie.
Prawda, czy fałsz
Jak określić afery, mataczenie, kłamstwa, oszustwa, kradzieże itp.? Z tym pytaniem zostawiam Państwa, po wgryzieniu się w tajemnice słusznie minionej władzy.
Wiesława Kusztal
Napisz komentarz
Komentarze