Spokojnie, to tylko chłopcy z prawej strony sceny politycznej urządzili aplauz w Sejmie i cieszą się jakby to w Polsce wybrano nową głowę państwa. Jednak to nie my, a Amerykanie wybrali. To jest też ten moment, w którym okazało się, że PAD-owi opłaciło się ciągle uczyć. Tym razem nie zwlekał i szybko pospieszył z gratulacjami do Trumpa po jego wygranej batalii o Biały Dom. Mało tego, w Kancelarii Prezydenta RP w ubiegły piątek już zaczęto organizować wylot Dudy na spotkanie z Trumpem. Jednak podobno nie poleci. A szkoda, bo w posiadłości Donalda elekta, w Mar-a-Lago, szykuje się duże powyborcze przyjęcie.
Co się stało?
Dwaj ministrowie Marcin Mastalerek i Wojciech Kolarski, siedząc w USA, mieli trzymać rękę na pulsie, aby ich szef broń Boże nie został pominięty przy układaniu listy gości i w ogóle wszelkich trumpowych list. Czy coś skiepścili? Nie wiadomo. Ale pewnie prędzej czy później Duda za ocean poleci. Niech leci, takie ma prawo, a jeśli nie poleci, to też będzie dobrze.
Grzeją się chłopcy na prawicy
prześcigając się w różnych, mówiąc delikatnie, głupich pomysłach. Jedni już widzą się na jakimś zależnym od Trumpa stołku, inni po jego wygranej radzą, aby Tusk podał się do dymisji, a jeszcze inni donoszą na obecne nasze władze.
A tak w ogóle, najpierw należałoby, oczywiście z myślą o dobru Polski, wypracować, wynikające ze zmiany prezydenta USA, wspólne stanowisko wewnątrz kraju, w dalszej kolejności poczynić uzgodnienia ze Wspólnotą i dopiero wtedy ruszyć na „podbój” Ameryki. Tym bardziej, że Trump już zapowiada, że odstąpi od niektórych umów z Europą. Polska stanie w obliczu nieprzewidywalnej polityki amerykańskiej. Może grozić nam zwycięstwo Rosji w wojnie z Ukrainą, podział i odśrodkowe skłócanie Unii Europejskiej, a także niekorzystna dla nas polityka gospodarcza i militarna. Polska przecież nie chce zostać w tym sama. Na europejskiej niwie musimy działać wspólnie i w porozumieniu. Tymczasem poziom naszego wewnętrznego konfliktu i ludzie pokroju Dominika Tarczyńskiego nie poprawiają naszej sytuacji.
Prawdziwy Polak i patriota
- Sztab Trumpa otrzymał wszystkie materiały z negatywnymi wypowiedziami na jego temat - przekazał mediom Tarczyński, mówiąc o politykach obecnej koalicji rządzącej. Europoseł PiS ogłosił, że współpraca rządu RP z Trumpem będzie trudna, bo jest on świadomy tego, co pisała na jego temat Anne Applebaum, żona ministra Sikorskiego i co mówił o nim Tusk i jego zwolennicy. Gdy czytałam te wieści, nie wierzyłam, że to prawda. Chwilę później znalazłam komentarze innych, równie jak ja oburzonych, osób. - To szpicel, który swoją robotę na rzecz innego państwa, wykonał świadomie i z wielkim zaangażowaniem, wiedząc, że tym szkodzi naszemu państwu - pisali na FB. A mimo to z czystym sumieniem doniósł ten, który ma o sobie, swojej polskości i katolicyzmie, bardzo wysokie mniemanie. Miałam okazję przekonać się o tym osobiście i z bliska go zobaczyć i usłyszeć, pełnego buty i pogardy dla drugiego człowieka. Boję się takich ludzi, jak Tarczyński i jak tylko mogę unikam ich.
To prawda, że premier Tusk i minister Sikorski politycznie bliżej są Biden`a i UE niż PiS, czy Duda i jego akolici. Faktem jest też to, że prawoskrętni faktycznie są bliżej Trumpa.
Odpowiedzialni politycy
w obecnej sytuacji geopolitycznej powinni zmontować silny, potencjał państwa i wspólnie działać na rzecz Polski, jej wzmocnienia i bezpieczeństwa. Trump może całkowicie zmienić stosunki z Brukselą, wdając się z Unią w wojnę handlową i polityczną. Już kiedyś miał takie zapędy, zapraszając niektóre kraje Wspólnoty np. Węgry, Słowację i inne antyunijne siły do wspólnego z nim i Putinem niszczenia Unii.
Polacy nie mają innego wyjścia, jak razem, ponad podziałami, chronić nasze interesy, działając między Brukselą i Waszyngtonem. Polska musi być zwarta i gotowa na różne warianty współpracy Trumpa z Putinem. Czy tak się stanie?
Wiesława Kusztal
Napisz komentarz
Komentarze