Miejska i Powiatowa Biblioteka Publiczna przygotowała niezwykle interesującą wystawę. W pomieszczeniach biblioteki, na korytarzach Pałacu Anny Wazówny zobaczymy współczesne kopie średniowiecznych inicjałów iluminowanych oraz miniatur pochodzących z manuskryptów.
Autorką kopii jest dr Joanna Bielska-Krawczyk – literaturoznawca i historyk sztuki, wykładowca uniwersytecki i badacz. Od piętnastu lat związana jest z krakowsko-tynieckim ośrodkiem odrodzenie sztuki iluminatorskiej oraz Fundacją „Manuskrypt”. Efekty swojego zafascynowania warsztatem średniowiecznych mistrzów prezentował na wystawach zbiorowych i indywidualnych. Dziś efekty swej pasji możemy zobaczyć w Pałacu Anny Wazówny.
Poznajmy zatem sekrety i ciekawostki, o których ciekawie opowiada dr Joanna Bielska-Krawczyk. I tak, miejscem, w którym powstawały średniowieczne rękopisy było tzw. SKRYPTORIUM. Pierwsze skryptoria znajdowały się w klasztorach benedyktyńskich a wykonywana w nich praca była niezwykle żmudna. Stąd właśnie wzięło się powiedzenie: BENEDYKRYŃSKA PRACA.
Powstanie uniwersytetów przyczyniło się do tworzenia skryptoriów także w miastach, w których w XV w. przepisywaniem i spisywaniem rękopisów parało się więcej świeckich niż zakonników. Osobę, zajmującą się pisaniem określano wtedy mianem SKRYBY. Ten zaś, kto tworzył dekorację malarską na potrzeby ksiąg. Nosił miano ILUMINATORA. Mówiło się, że kodeksy były iluminowane, co w pierwszej kolejności oznaczało złocenie (wprowadzenie światła za sprawą zastosowanego złota).
Stworzenie księgi wymagało wówczas współpracy kilku fachowców: osób wyprawiających skóry zwierzęce, skrybów, iluminatorów i introligatorów, którzy dla ochrony cennych, pracochłonnych kodeksów, wkładali je między deski wzmacniane dodatkowo blachami z metali szlachetnych, klamrami i kamieniami szlachetnymi. W tej właśnie praktyce należy szukać znanego po dziś dzień powiedzenia: PRZECZYTAĆ KSIĄŻKĘ OD DESKI DO DESKI.
Niektóre skryptoria były zaledwie niszami w klasztornych krużgankach, inne przypominały raczej duże sale biblioteczne. Najbardziej znane europejskie skryptoria mieściły się na brytyjskiej wyspie Iona, przy królewskim dworze Francji oraz w Sankt Gallen w Szwajcarii.
Tworzone w nich były KODEKSY, czyli teksty spisane na kartach pergaminu lub papieru, połączone w jedną całość zszytą na grzbiecie w sposób introligatorski. Tekstem, który najmocniej przyczynił się do zastąpienia zwojów papirusowych pergaminowymi kodeksami była BIBLIA. Czytanie jej przez mnichów w liturgii godzin we fragmentach i wiele razy w ciągu dnia, sprawiało, że forma kodeksu była znacznie bardziej użyteczna od zwoju. Nazwę swą zawdzięczali czasom starożytnym, kiedy to mianem codices Rzymianie określali tabliczki (łączone po trzy, cztery), na których rysikami notowano. Głównym materiałem piśmienniczym epoki katedr był PERGAMIN, czyli odpowiednio wyprawiona skóra zwierzęca. Jego nazwa wywodzi się od miasta Pergamin, którego król w chwili kryzysu związanego z blokadą dostaw papirusu, po raz pierwszy zastosował takie rozwiązanie.
Skarbami rękopiśmiennych ksiąg są oczywiście same teksty, ale także – niekiedy niezwykle bogate – ich dekoracje malarskie. Składały się na nie MINIATURY (czyli obrazki czasami nawet całostronicowe), INICJAŁY ILUMINOWANE (czyli malowane pierwsze litery), BORDIURY (czyli obramowania tekstu o charakterze dekoracyjnym) umieszczane na marginesach zabawne scenki (tzw. DROLERIA). Zanim przystąpiono do pisania i malowania, wykonywano czerwoną farbką MINIĄ rubryki i szkice. To ona właśnie dala nazwę MINIA-TURZE.
Malowano przy pomocy farbek uzyskanych z połączenia tzw. clarum (odpowiednio przygotowanego białka jaja kurzego) z PIGMENTAMI, czyli barwnikami w postaci sproszkowanej, które uzyskiwane były z kamieni półszlachetnych, takich jak malachit czy lapis lazuli, ziem (ochry), roślin (urzed barwierski), zwierząt (purpura) lub na drodze syntetycznej (biel ołowiowa). Niektóre barwniki były sprowadzane z odległych stron – zza morza (stąd na przykład nazwa ULTRAMARYNA). Złocono przy pomocy tzw. ZŁOTA PŁATKOWEGO, uzyskanego z rozklepanych sztabek złota lub monet. Z jednego dukata potrafiono uzyskać nawet do 100 płatków złota.
Paca dużych zespołów ludzkich, ilość skomplikowanych czynności, które należało wykonać, aby mógł powstać kodeks, kosztowne materiały (pergamin, drogie barwniki, złoto, kamienie szlachetne w oprawie) sprawiały, że jeden kodeks mógł niekiedy osiągnąć cenę wartości nadania ziemskiego – kończy swoją opowieść dr Joanna Bielska-Krawczyk, literaturoznawca i historyk sztuki.
Oprac. i fot. (bd)
Napisz komentarz
Komentarze