Lato już dawno ustąpiło miejsca jesieni. Ale nasza polska złota i dość ciepła, jak na tę porę roku, jesień zachęcała do relaksu na świeżym powietrzu. Jeśli mowa o świeżym powietrzu, to kierunek może być tylko jeden. Las.
Jedziemy. Słońce, miłym ciepłem grzeje przez szyby w samochodzie, a wzdłuż drogi niesamowity spektakl barw. Żółcie, czerwienie i pomarańcze, na wciąż zielonym tle, tworzą malownicze krajobrazy. Jedziemy w miejsce, gdzie od wielu lat bywamy, aby delektować się śpiewem ptaków, szukać stukających w konary drzew dzięciołów, a przede wszystkim napawać się pięknem polskiej jesieni.
Kierunek właściwy
Wjeżdżamy coraz głębiej w drogę niby tę samą, co zawsze, ale w ogóle nic się nam nie zgadza. Tu, gdzie jeszcze w ubiegłym roku rósł dorodny, pełen smukłych sosen i rozłożystych dębów las, pozostała goła ziemia. Kawałek dalej, za ogrodzeniem rosną jakieś małe liściaste sadzonki. To nie jest to miejsce, które znaliśmy i kochaliśmy. Jedziemy dalej, aby sprawdzić jak wiele fragmentów lasu zniknęło. Niestety po kilkuset metrach okazało się, że przejechać dalej, to będzie nie lada sztuka. Jazdę utrudniają głębokie koleiny, które zostawiły po sobie wyładowane do granic możliwości ciężarówki, wywożące drewno z lasu. Reszty dopełnia wielki ciężki sprzęt, do cięcia drzew i do usuwania karp. Przejechaliśmy kawałek dalej. Zastaliśmy niewielki fragment lasu, jaki pamiętaliśmy.
Bratnia dusza
Wysiedliśmy z auta z zamiarem pójścia bliżej miejsca, gdzie jeszcze nie tak dawno rósł las, a teraz słychać stamtąd warkot maszyn. Po drodze spotkaliśmy człowieka, który także z aparatem fotograficznym w ręku szedł w tym samym, co my kierunku. Zagadaliśmy do siebie na temat pięknej pogody i ogromnych zmian jakie nastąpiły w tym miejscu. Okazało się, że napotkany na leśnej drodze człowiek to pracownik naukowy z Uniwersytetu Przyrodniczego z Poznania. Gdy przechodziliśmy obok równo ułożonych pryzm, z pociętych bali, pan Przyrodnik powiedział, że codziennie z polskich lasów co kilkanaście sekund wyjeżdża jedna ciężarówka załadowana drewnem. W Internecie odszukaliśmy informacje potwierdzające, że u nas w kraju każdego dnia pozyskiwanych jest ponad 117 tys. metrów sześciennych drewna, co przekłada się na 106 tys. drzew. Jako że doba ma 86 tys. sekund, oznacza to, że w Polsce co 1,2 sekundy wycinane jest jedno drzewo. Idziemy coraz bardziej smętni i głośno zastanawiamy się, czy w dobie katastrof klimatycznych, ktoś w Polsce myśli poważnie, o tym, że ochrona lasów to powinien być priorytet. Nie podporządkowany interesom, finansom, żadnych uprzywilejowanych grup, partii, ani żadnej władzy. Nikomu.
- Wychodzi na to, że mimo iż większość naszych obywateli, ok. 65 proc. domaga się ochrony polskich lasów wciąż wycina się zatrważającą liczbę drzew - mówi Przyrodnik. Ponadto więcej niż połowa leśnych siedlisk Natura 2000 nie jest odpowiednio chronionych. Ile niszczycielskich huraganów musi jeszcze przejść nad Polską, ile tragicznych w skutkach powodzi, a z drugiej strony dramatycznego braku wód gruntowych musi nawiedzić nasz kraj, aby ludzie, którym dajemy władzę zatrzymali zmasowany wyręb lasów, nie oczekując odpowiedzi pytamy siebie nawzajem.
Sprzeczność interesów
Najwyższy czas zrobić porządek dla dobra przyrody i społeczeństwa. Lasy Państwowe nie mogą być pozostawione bez kontroli i nie mogą działać ponad prawem. Tak Pan Przyrodnik skomentował słowa Radosława Ślusarczyka z Pracowni na rzecz Wszystkich Istot. W całej Polsce odbywały się protesty leśników, którzy żądali m.in. zniesienia zakazu wycinek lasów oraz dymisji minister klimatu Pauliny Hennig-Kloski i jej zastępcy Mikołaja Dorożały. W tym samym czasie w kilku największych miastach naszego kraju miały miejsce kontrmanifestacje ekologów społeczników i aktywistów, którzy domagają się nie tylko utrzymania dotychczasowych zakazów, ale także wprowadzenia głębokich zmian w ustawie o lasach i reformy samych Lasów Państwowych.
Skala wycinki w polskich lasach
Nasz nowo poznany znajomy w Internecie pokazał nam raport, jaki Greenpeace opublikował w tym roku w marcu. Dane w nim zawarte nie pozostawiają złudzeń, gdyż skala dewastacji przyrody w naszym kraju, która znacząco przyspieszyła kilka lat temu, jest zatrważająca. "Od lat obserwujemy narastające zaniepokojenie społeczeństwa rozpędzającą się machiną destrukcji polskich lasów, w tym tych najcenniejszych, jak Puszcza Białowieska, górskie lasy w Karpatach, puszcze Świętokrzyska czy Bukowa. O ile w 2000 r. w Polsce wycięto 27,7 mln metrów sześciennych drzew, to w 2022 r. było to już 44,6 mln metrów sześciennych" — zauważa Greenpeace w swoim raporcie.
Giną zwierzęta, przyjdzie kolej na ludzi
Przysiedliśmy na ułożonych równo balach i z ciekawością, ale i z lękiem czytaliśmy informacje na temat stanu przyrody w świecie i w Polsce. U nas jest on alarmujący piszą ekolodzy. W dobrej kondycji jest jedynie 20 proc. siedlisk przyrodniczych i około 38 proc. gatunków chronionych w naszym kraju. Natomiast w świecie - W ciągu ostatnich 50 lat średnia liczebność monitorowanych populacji dzikich gatunków zmniejszyła się o 73 proc. - wskazują autorzy 15. edycji raportu WWF Living Planet - Międzynarodowa organizacja pozarządowa (NGO) działająca na rzecz ochrony ginących gatunków zwierząt oraz cennych przyrodniczo miejsc na świecie. Zostało nam więc już tylko 27 proc. „żyjącej planety”. Mamy pięć lat na ratunek dla przyrody i ludzi, ostrzegają twórcy publikacji. Gdy przekroczymy punkty krytyczne, człowiek stanie się kolejnym zagrożonym gatunkiem - przekonują. Autorzy raportu wskazują, że obecnie zagrożone są już całe ekosystemy, a w konsekwencji również życie człowieka na Ziemi. Degradacja przyrody w połączeniu ze zmianą klimatu zwiększa prawdopodobieństwo przekroczenia lokalnych i regionalnych punktów krytycznych…
Zdaniem autorów raportu, jeśli w wyniku wylesiania oraz zmiany klimatu warunki środowiskowe dużej części Amazonii staną się nieodpowiednie dla lasu tropikalnego, dokona się nieodwracalna zmiana…Będzie to miało skutki również w Polsce - w postaci częstszych i gwałtowniejszych ekstremalnych zjawisk pogodowych, jak susze, powodzie i fale upałów, przekonują twórcy publikacji. W Polsce już to się dzieje. Zagrożone mogą być globalne dostawy żywności. A to będzie miało nieprzewidywalne konsekwencje.
Jeszcze długo spacerowaliśmy po tym co zostało po przepastnych lasach Pojezierza Brodnickiego, częściowo wpisanego w obszar Natura 2000. Moja wycieczka do lasu z pewnością była niezwykle pouczająca. Od przypadkowo poznanego naukowca z Uniwersytetu Przyrodniczego, otrzymaliśmy sporą dawkę wiedzy na temat wyniszczającej roli człowieka w całym ekosystemie i tragicznych skutków tych działań. Nie mogę jednak powiedzieć, że był to relaksujący spacer. Wręcz przeciwnie. Wycinka w lasach trwa.
Tekst i fot. Wiesława Kusztal
Napisz komentarz
Komentarze