Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 21 kwietnia 2025 21:23
Reklama dotacje dla firm

Samo życie. Podwójna zdrada

Samo życie. Podwójna zdrada

Rozwód po roku małżeństwa odbył się z hukiem. Żona zdradzała mnie z moim przyjacielem. Nie miałem żadnych wątpliwości, gdyż nakryłem ich w naszym łóżku.

- Nie od razu mnie zauważyli, zdążyłem sfilmować całą akcję. Niczego mi nie oszczędzili. Żadnych szczegółów. Co wtedy myślałem? Nie pamiętam. Wiem, że czułem ogromny szum w uszach. Byłem jak po nokaucie. Brakowało mi tchu. Myślałem tylko, żeby nie upaść, bo ziemia umykała mi spod nóg. - Rafał - w jej głosie nie było śladu poczucia winy, jedynie zdumienie i jakby pretensje, że zepsułem im gorący seks… 

Telefon w kieszeni wibrował mi jak wściekły. Czułem, że aż się grzeje. Gdy go wreszcie, siedząc za kierownicą, wydobyłem z kieszeni w spodniach, zobaczyłem numer, który nic mi nie mówił. Był całkiem obcy. Zwykle nie odbieram takich połączeń z obawy, że znowu zechcą mi coś sprzedać albo poinformują o jakiejś wygranej. Ale tym razem coś mnie podkusiło.

- Halo? Pytająco z ostrożnością się odezwałem. - Rafał? No nareszcie, ile można czekać. Dzwonię do ciebie co najmniej od kwadransa. – Robert! Skąd się tu nagle wziąłeś? - spytałem mocno zdziwiony. - Od kwadransa, mówisz. - Roberta nie widziałem od ponad 10 lat. Straciliśmy się z oczu zaraz po studiach. Słyszałem, że wyjechał do Stanów i tam podjął pracę. Zawsze lubił ryzykować i wciąż szukał czegoś nowego. 

Wakacje w Polsce

- Przyjechałem na krótki urlop - powiedział rozbawiony. Mam zamiar się z wami spotkać. I tak się stanie. To jest ostateczna decyzja od której nie ma odwołania. Jutro wieczorem u mnie, adres ten sam co kiedyś. Nie pytam, czy będziesz, bo będziesz. Jasne?

No super! Jak bardzo brakowało mi jego zarządzania wszystkim i wszystkimi dookoła. Tęskniłem za jego poczuciem humoru i za artystycznym bałaganem, jaki tworzył wokół siebie. Zaraz pewnie powie, że musi kończyć, bo czeka na kogoś. - To do jutra. Nie mogę dłużej rozmawiać, bo już widzę moją dawną sąsiadkę z którą się spotykam. Aż mnie zgięło w pół, o mało nie parsknąłem ze śmiechu. Cały Robert. Nic się nie zmienił. - Dureń - powiedział radośnie i rozłączył się. - Ojej, co on powiedział? Że chce się z nami spotkać? Chyba nie myślał o dawnej paczce? Na studiach byliśmy nierozłączni, ale potem wszystko się rozleciało. Tak jak moje małżeństwo z Elą. 

Małżeństwo? Ładnie brzmi, ale rozwiedliśmy się i to z hukiem, po niecałym roku od dnia ślubu. Ela zdradziła mnie z człowiekiem, którego przez wiele lat uważałem za swojego przyjaciela. Tak, to powszechna i powtarzalna historia ale zapewniam, że każdego boli mniej więcej tak samo. Tym bardziej, że w moim małżeństwie zagrałem pierwszoplanową rolę rogatego naiwniaka. 

Sublokator

Zaprosiłem Michała do naszego życia a dokładniej do mieszkania, które wynajmowaliśmy wspólnie z Soczewką i Medyczką, dwiema uroczymi wariatkami, które namiętnie studiowały medycynę. Michał często do nas wpadał i zostawał na dłużej, więc przeważnie mieszkaliśmy w piątkę, a bywało, że i w szóstkę. Było bardzo ciekawie. Wiedziałem, że dziewczyny nie wyrzucą na bruk człowieka, który nie ma gdzie i za co mieszkać. Cudne to były czasy, wspominałbym je z rozrzewnieniem, gdyby nie nagły koniec przyjacielskiej sielanki. Wróciłem do domu wcześniej niż zwykle. Drzwi otworzyłem kluczem, o tej porze nikogo nie było. Soczewka i Medyczka od rana okupowały korytarz na uczelni, bo miały egzamin. Michał pojechał do domu, a Ela miała jakąś robotę na drugim końcu miasta. Zrzuciłem w przedpokoju buty i ubranie i poszedłem do kuchni wstawić wodę na herbatę. Całkiem bezwiednie, musiałem chyba poruszać się bezszelestnie, bo zajęci sobą, nie usłyszeli mnie. Za to ja ich doskonale. Zdumiony dziwnymi odgłosami wszedłem do pokoju, pewny, że medyczki oglądają porno film. Tylko to przyszło mi do głowy, bo skąd mogłem wiedzieć, że dźwięki wydaje moja świeżo poślubiona żona i przyjaciel, który m.in. zawdzięczał mi komfortowy dach nad głową? - Gdy coraz bardziej zdrętwiały i zszokowany widokiem tego co działo się na łóżku, które jeszcze dzisiejszej nocy było moim i Eli miejscem namiętności i wyjątkowej symbiozy, tak niczego nieświadomy myślałem. W pewnym momencie oparłem się ciężko o futrynę, zaskrzypiały drzwi i to przerwało ich gorący seks. 

Byłem taki naiwny

Przyłapałem ich, jak to się mówi, na gorącym uczynku. Michał umknął, okrywając się złapanym w locie swetrem, a Ela sięgnęła po narzutę, ale po chwili zrezygnowała z zasłaniania się. Przecież wciąż była moją żoną i wiedziała, że jej ciało nie ma przede mną żadnych tajemnic. Znałem je bardzo dokładnie, bo tę topografię studiowałem wyjątkowo dokładnie. Zawsze podobała mi się jej smukłość, ale i krągłości, które były wszędzie tam, gdzie miały być i do tego skóra jak aksamit… 

Bardzo się sobie dziwię, że ich wtedy nie zabiłem. Zabrakło mi odwagi, czy może refleksu, bo jak Michał zobaczył co się święci, zwiał do pokoju medyczek. W drzwiach był zamek i on to wykorzystał, więc nie miałem szans tam wejść. Ela też się zamknęła ale w łazience. Gdy tak szarpałem się raz z jednymi, a raz z tymi drugimi drzwiami, wróciły dziewczyny. Wtedy, wściekły opowiedziałem im, jak zostałem rogaczem. Usiadłem na podłodze bo czułem, że jestem bardzo zmęczony. Soczewka zalała wrzątkiem kilka torebek herbaty i wzięła z półki kubki. Sytuacja była idiotyczna, ale moim zdaniem, przynajmniej wtedy, tragiczna. W łazience ukrywała się przede mną niewierna Ela, a w pokoju dziewczyn on, dotąd mój przyjaciel. 

- Na twoim miejscu pogoniłabym towarzystwo, podpowiadała Medyczka, brutalnie uświadamiając mi co tak naprawdę zobaczyłem przed chwilą. Wyłaź cieciu, mamy z tobą do pogadania. Poza tym to nasz pokój i chcemy do niego wejść - wołała przez drzwi Medyczka. - A ja robotę mam. Muszę odpalić kompa - dołożyła swoje Soczewka.

Obie dziewczyny przebierały nogami, żeby dostać się do pokoju. Michał nie mógł się w nim ukrywać w nieskończoność. Ostatecznie wyszedł, ale nie policzyłem się z nim tak, jak chciałem, a raczej jak powinienem. Kiedy w końcu otworzył drzwi, mój bojowy zapał znacznie osłabł - nie rozbiłem mu ani nosa, ani łba, jak planowałem. Nie pozwoliłem się przeprosić, nie chciałem słuchać wyjaśnień. Michał był skruszony i żałował, że wszystko tak się potoczyło. Ela była butna i chyba nie rozumiała co mi zrobiła. Nie chciałem słuchać żadnych przeprosin i innych ckliwych historyjek. 

Rozwiedliśmy się z Elą 

Od tej pory żadnego z nich nie widziałem na oczy. A teraz Robert wpadł na pomysł spotkania po latach, miałem nadzieję, że nie zaprosił wszystkich z naszej paczki… Chociaż, czy ja wiem? Chętnie dowiedziałbym się co u nich. Rozstanie z żoną jakoś przebolałem. Dość szybko trafiłem na właściwą osobę, z którą żyję w harmonijnej szczęśliwości. Dla mnie wszystko dobrze się skończyło.

Przyjaciel z dzieciństwa

Pierwszą osobą, którą zobaczyłem po przekroczeniu progu mieszkania Roberta, był niewierny przyjaciel Michał. Zaskoczony, zastygł na mój widok z kieliszkiem wina w ręce. - Rafał. - Michał. Nie powiedzieliśmy nic więcej, ale nie było między nami wrogości. Wyparowała przez lata, pozostawiając kurz na dobrych wspomnieniach. Przypomniałem sobie, jak dobrze nam się z Michałem gadało, jak rozumieliśmy się bez słów, mieliśmy podobne poczucie humoru. To było wspaniałe. Zresztą nikt nie zastąpi przyjaciół z dzieciństwa i młodości, bo przy nich nie musimy niczego grać i udawać, że jesteśmy lepsi niż naprawdę. I tak ich nie nabierzemy, zbyt dobrze nas znają.

- Ułożyło ci się? – spytał cicho Michał, gotów znów kajać się i przepraszać. - Lepiej, niż myślałem. Mam cudowną żonę i chyba za to, powinienem tobie dziękować - zaśmiałem się niefrasobliwie. - Gdybyś wtedy z Elą nie… - Błagam! - jęknął Michał. - Uwolniłeś mnie od niej, tej niewiernej - dodałem, pociągając łyk wina. - Wiesz, co u niej słychać? – zapytałem. Michał zmrużył oko. - Dawaj - zapaliłem się do tematu. - Poczekaj, aż sam zobaczysz - ucieszył się Michał. No i zobaczyłem. Moja była żona wparowała na spotkanie dawnych przyjaciół, holując za sobą niczego sobie chłopaka, tak chłopaka, bo nie mężczyznę. Był od niej dużo młodszy. Wyglądał na tyle młodo, że zastanowiłem się, czy on sam może sobie kupić piwo. Ela oprowadzała go dumnie, przedstawiając komu popadnie, szczebiocąc przy tym jak nakręcona. Kurczę, kiedyś wydawało mi się, że fajna z niej dziewczyna. - Myślisz, że darowałaby sobie romanse z chłoptasiami, gdybyśmy zostali razem? – szepnąłem do Michała. - Najwyraźniej uratowałaś mnie przed losem ośmieszonego męża. Może powinienem ci podziękować? Michał kiwnął z rozmachem głową, ale zaraz spojrzał na mnie niepewnie. - Nie żartuję - zapewniłem go. Ela okazała się byle jaka i dobrze, że nie straciłem przy nim połowy życia, zanim to wyszło na jaw. Michał odetchnął z wyraźną ulgą.

- Bardzo żałowałem tego, co ci zrobiłem. Gdybym mógł cofnąć czas… Zależało mi na twojej przyjaźni.- Więc spróbujmy ją reaktywować - zaproponowałem całkiem szczerze. 

Naprawdę miałem ochotę znów móc zaliczyć

Michała do grona dobrych znajomych. Brakowało mi go. Niewielu starych kumpli zostało w kraju, rozbiegliśmy się po świecie w poszukiwaniu lepszej i ciekawszej pracy. Ala mieszka w Wiedniu, Medyczka w Kanadzie, zostaliśmy tylko we troje: Soczewka, Michał i ja. No i Ela, ale jej jakoś nie potrafiłem wybaczyć. Nie mogłem patrzeć jak afiszuje się z tym chłystkiem. - To co? Zgoda? - wyciągnąłem do Michała rękę. - Zgoda! - uścisnął ją. 

Od tamtej pory często się spotykamy. Dobrze się rozumiemy i świetnie razem bawimy. Udało mi się puścić w niepamięć dawne winy Michała, ale mądrzejszy o doświadczenie, jednego nie zrobię na pewno. Nigdy nie przedstawię go swojej obecnej żonie. 

Notowała: Wiesława Kusztal

Fot. Pixabay


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Ostatnie komentarze
Autor komentarza: LupusTreść komentarza: Narazie zabawa. Oglądaliśmy rzuty. Grzmi tylko oszczepniczka małolatka U-14. Za rok prawda o potędze wyjdzie albo nie. Kto wejdzie na bieżnię, ten jest lekkoatletą, a ten kto z nimi jest na bieżni jest trener z nazwy. Data dodania komentarza: 16.05.2023, 20:44Źródło komentarza: Lekkoatletyka. Sukcesy brodnickich biegaczyAutor komentarza: KuracjuszkaTreść komentarza: Ale NUMER opisał super Redaktor Bogumił! A tak naprawdę - to z czekaniem do sanatorium - to też numer i to w kolejce długiej! A tyle dajemy na NFZ, by zdrowym być i marzyć, by mieć wciąż te dzieścia lat.. kuracjuszka, ale jeszcze bez numeru.....Data dodania komentarza: 11.05.2023, 20:13Źródło komentarza: Sanatoryjny numer 4457Autor komentarza: joko Treść komentarza: Niech się wasz trener nie chwali . Słyszałem ze dawniej jemu wszystkie plany przysyłał i był na obozach jakiś trener z Iławy. Dlatego w mukli miał nawet mistrzów Polski na 400m i w sztafetach. Teraz leci na jego planach, ale wyników medalowych to oni od 6 lat nie mają, bo z tego trenera zrezygnował. Mukla ma nawet dobry do LA stadion a lepiej żeby miała dobrego trenera do medali. Chyba że wpadnie mu jakiś zawodnik co był już mistrzem Polski, to może zrobi z niego mistrza województwa. Data dodania komentarza: 9.04.2023, 09:00Źródło komentarza: Lekkoatletyka. Pot i ciężka pracaAutor komentarza: lolek Treść komentarza: Mierne ta wyniki latem mieliścieData dodania komentarza: 8.04.2023, 20:30Źródło komentarza: Lekkoatletyka. Pot i ciężka pracaAutor komentarza: WiKTreść komentarza: Życzę powodzenia i zachwyconych gości. Oczywiście ciekawa jestem jak kaczka się udała?Data dodania komentarza: 7.04.2023, 23:17Źródło komentarza: Kaczka faszerowana kasząAutor komentarza: CzesiaTreść komentarza: Super Wiesiu! Takie danie po nowemu zrobię na te Święta, bo do tej pory głównym dodatkiem był ogrom jabłek... Dzięki za przepis.. Dam znać, jak smakowała gościom... pozdrawiam już z apetytem! CzesiaData dodania komentarza: 7.04.2023, 17:17Źródło komentarza: Kaczka faszerowana kaszą
Reklama
Reklama