Podczas spaceru w Parku Zdrojowym w Kudowie w czerwcu 2017 roku, pod Pijalnię Wód Mineralnych, zwabiły mnie dźwięki gitary i ciekawy, charakterystyczny, lekko zachrypnięty głos. Przystanęłam aby chociaż przez chwilę posłuchać wykonywanej przez artystę piosenki. Zasłuchałam się. Stałam, a on grał i śpiewał. Lekko zachrypnięty, niespotykanie mocny głos, niewielkiej postury kudowskiego barda. Grał jakby gitara była z nim spleciona. Czuło się, że to nie jest taki sobie zwykły uliczny grajek.
Wykonywał znane utwory
polskie i angielskie, a także rosyjskie, amerykańskie i inne. Między dźwięki oryginału dodawał swoje własne, ale wmieszane delikatnie, z taktem, jakby nieśmiało, tak, aby nie zepsuć pierwowzoru - mówił chwilę później podczas rozmowy Ryszard Zawadzki. Popularny Rysiek z Kudowy, trubadur. Zaczął kropić ciepły, letni deszcz. Spacerowicze skryli się w budynku pijalni. Ja zauroczona tym niezwykłym koncertem, zostałam. Po jednej z piosenek wywiązała się między nami rozmowa.
- Nie zawsze żyłem tak jak teraz - mówił. Co prawda los nie był dla mnie łaskawy, ale nie mam pretensji. Mam przy sobie to co kocham. Gitarę. Ona jest moim życiem. Moim sensem. Na zawsze związałem się z nią wiele lat temu. Grałem zawodowo i amatorsko. Był czas, że grałem z Janem Borysewiczem i Urszulą. Grywałem w przeróżnych miejscach. W domach kultury i w restauracjach do tzw. „kotleta”, podczas dancingów. Teraz jestem tu. Gram dla spacerujących w Parku Zdrojowym turystów i kuracjuszy. Oni, zwłaszcza ci starsi, przypominają sobie przeboje z młodości. Wtedy też chętniej i hojniej wrzucają do kapelusza datki. One są dla mnie istotne. Pozwalają godniej żyć - mówił.
Niestety deszcz rozpadał się solidnie i musieliśmy przerwać naszą rozmowę. Na jej dokończenie umówiliśmy się na - przy okazji mojego kolejnego pobytu w Kudowie.
Niestety tej rozmowy już nie dokończymy, a Rysiek z Kudowy już nam nie zaśpiewa; „skąd się wzięłaś w tym małym miasteczku”. Zmarł. Wolny ptak. Talent muzyczny, nieoszlifowany diament. Na długo pozostanie w pamięci mojej i tych, którzy go spotkali. R.I.P.
Tekst i fot. Wiesława Kusztal
Napisz komentarz
Komentarze