„Piszę do Pana bo mnię żal, normalnie żal, śmieszna sprawa jak by nie było...”
W pierwszych słowach mojego listu, szanowny Panie Prezesie stowarzyszenia Tajemnicza Sekta Czcicieli Słońca życzę Panu zdrowia i siły do walki ze złem, które nas dookoła otacza. Niestety coraz częściej nie wiem o co chodzi, bo nie znam języka niemieckiego, a wszystko wskazuje na to, że już jesteśmy otoczeni przez germańskie klimaty, na dodatek wyrzuceni poza nawias FIFA i UEFA z germańskich mistrzostw Europy, a Pan, jako jedyny w kraju, ma szeroką wiedzę i wie wszystko, nawet o czym ja myślę. Zwykły szary człowiek.
Chciałbym Pana zapewnić, że Nasz Fundusz, którym dzięki Panu i Pańskiemu zaufaniu do mnie kierowałem, funkcjonował przez długi czas. I to funkcjonował bardzo dobrze. Zaznaczył Pan, żeby nie mieszać go z wyborami. Myśmy, z kolegami, go jednak zmieszali, bo chodziło o wybór tych garnków i patelni, co miały pójść i poszły na wieś. Wie Pan jak to jest, jedna baba chce czajnik z gwizdkiem, druga bez, bo jej hałasuje, że aż uszy puchną, inna chce talerze z brzegiem złotym, inna jeszcze z podwójnym złotym. Jedna patelnię teflonową, druga cygańską. I tak to jest. Nie każdej dogodzisz!!! A przecież każda chce, żeby jej dogodzić. Wynika to z anatomii człowieka, kobiecej natury, że się tak wyrażę. Mógłbym tu powołać się na opinię Marzeny Pokrytej z Instytutu Wolnych Kobiet, która ma wieloletnie doświadczenie, nie tylko teoretyczne związane z definicją dogadzania, co niektórzy nazywają zewem natury. Oczywiście, chodzi o panią dr hab. Marzenę Pokrytą.
„Piszę do Pana bo mi żal, normalnie żal, a przede mną widoki marne”
Panie Prezesie. Chciałbym ponownie Pana zapewnić, że jestem do dyspozycji i wykonam bardzo dobrze każde zadanie. Myślę, że wie Pan o czym ja myślę. Mam na myśli pomoc dla strażaków. Nasz Fundusz zadziałał tu, mogę Pana zapewnić, prawidłowo, rzetelnie i uczciwie. Niepolskie media próbowały nagłośnić sprawę dwóch syren dla jednostek strażackich, awanturę zrobić, tylko w imię czego? Pokrótce przedstawiam sprawę – załatwiliśmy – dla dwóch jednostek, dwie syreny. Jedna ma 20 lat, druga nawet 21. Załatwiliśmy – to słowo jest tu konieczne i kluczowe – a więc nie kupiliśmy. Pieniądze, jeśli już, nie poszły w błoto. Po prostu załatwiliśmy dwie syreny swoimi drogami, że tak powiem. Dlaczego dwie syreny, skoro jednostka jest jedna? Już odpowiadam na zadane pytanie – otóż jest wiele wybitnych jednostek w tej jednostce i dwie syreny, to minimum! Przy okazji – jest pełna dyscyplina i obowiązkowość, codziennie druhowie meldują się w remizie... Co ja będę Panu mówił? Sprawa dwóch syren jest czysta!
Owszem, szczerze jak na spowiedzi, przyznaję, nie wszędzie dotacje z Naszego Funduszu były trafione, od strony medialnej, promocyjnej, marketingowej, że się tak wyrażę. Chociaż z drugiej strony patrząc były uczciwie skierowane. Intencyjnie, że tak powiem. Przede wszystkim – i jest to argument, z którym Pan Prezes się zgodzi – trafiły do człowieka biednego. Ten jedyny w Polsce biedny człowiek mieszka w Toruniu i tam, konkretnie do niego, trafiła nasza pomoc. Owszem, błąd polegał na tym, że pieniądze przekazaliśmy w kilku reklamówkach z logo pewnej sieci handlowej. Ale biorę to na siebie Panie Prezesie. Na klatę – jak mówią młodzi.
„Popadłem w jakiś nerwowy trans, jestem już całkiem bez szans, więc teraz chyba tylko Pan, normalnie Pan, powie mi jak ten kłopot mieć z głowy, jak zlikwidować cały ten fatalny stan...”
Bogumił Drogorób
PS. Cytaty, oczywiście wyrwane z kontekstu, pochodzą z piosenki Wojciecha Młynarskiego „Żorżyk”
Napisz komentarz
Komentarze