Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 24 kwietnia 2025 00:49
Reklama dotacje dla firm

Z życia wzięte. Długi weekend

Z życia wzięte. Długi weekend

„Moja żona spędziła weekend bzykając się z kochankiem w naszej sypialni. W pościeli, która wciąż pachniała moim i jej seksem. O zdradzie dowiedziałem się z Instastory”. No tak, to są te męczące delegacje i praca po godzinach Elwiry, która niby musiała zostać w mieście i stęskniona siedzi po powrocie z firmy żałując, że nie dostała wolnego nawet na koniec tego długiego weekendu.

Na te kilka dni wolnego czekałem od dawna. Ostatnie miesiące były koszmarnie trudne. Moja firma połączyła się z dużą poznańską spółką i zaczęły się poważne zmiany. To wiązało się nie tylko z ogromem papierów i zmian w oprogramowaniu, ale przede wszystkim pełnym zaangażowaniem wszystkich pracowników z kierowniczego szczebla. Na rynku, w mojej branży, mieliśmy ugruntowaną pozycję, dobrze zarabialiśmy, a do tego całkiem niezłe premie. Wszyscy harowali, bo nikt nie chciał tego stracić. Poza tym przed nową kadrą trzeba było zapunktować.

Ostatnio miałem ciężko

Praktycznie od początku roku tyrałem na maksa. Zostawanie po godzinach, zarywanie nocy, żeby zdążyć z robotą, czy praca w soboty stały się normą od której w żaden sposób nie było odstępstwa. To był prawdziwy maraton. Na szczęście Elwira ze zrozumieniem przyjmowała te moje coraz dłuższe nieobecności i w domu ślęczenie przy komputerze.– Rozumiem, że masz trudny okres i musisz stanąć na wysokości zadania - tłumaczyła mi, gdy żaliłem się, że ostatnio tak mało jesteśmy razem. – Gdy to wszystko postawimy na właściwe tory, odbijemy sobie ten czas z nawiązką. Weźmiesz długi urlop i pojedziemy nad twoje ukochane morze, przekonywała mnie z uśmiechem. – Naprawdę nie mogę się już doczekać. Jestem wykończony fizycznie i psychicznie. Dzięki, że mnie rozumiesz i nie robisz mi awantur - mówiłem, przytulając ją i niemal w locie zapadając w sen. 

Elwira rzeczywiście była wyrozumiała. Przejęła nawet część moich domowych obowiązków. Sama robiła duże zakupy, wyrzucała śmieci i takie tam różności, którymi zazwyczaj ja się zajmowałem. Gdy późnym wieczorem docierałem do domu, czekała na mnie pełna lodówka, a często także pyszny obiad do odgrzania, a i butelka piwa też się znalazła.

Miałem szczęście, 

że trafiła mi się taka żona. Inna na pewno robiłaby awantury, że ciągle siedzi sama - mówiłem mojemu przyjacielowi. – A ona nie tylko rozumie, ale i faktycznie z całych sił stara się mnie wspierać. - Tak, Elwira naprawdę jest wyjątkowa. - Moja Iga jak ma jechać do sklepu po większe zakupy, to dostaje wysypki i przeważnie robi awanturę. Nie wyobrażam sobie, co byłoby, gdybym nie wracał z biura po piątej. Widać było, że Paweł zazdrości mi takiej towarzyszki. Mimo to powoli już czułem ogromne zmęczenie i z tęsknotą wyczekiwałem na nadchodzący długi weekend. Te kilka dni wolnego wydawały mi się prawdziwym wybawieniem. Zwłaszcza że sytuację w firmie prawie ustabilizowaliśmy. W efekcie dostałem dwa dni wolnego i zrobił mi się niezły urlopik.

Wspólny wypad na majówkę

- Naprawdę potrzebuję już podładować akumulatory bo czuję, że powoli wysiadam - tłumaczyłem koledze podczas krótkiej przerwy na drugie śniadanie. 

- Jedziesz z kobietą jak zwykle nad morze? - zapytał Paweł. Wiesz, tym razem jeszcze nic nie zaplanowaliśmy. Ale marzy mi się coś spokojnego. Nie żadne kurorty i zatłoczone deptaki - dodałem.

- To może wybierzecie się z nami? Z Anką i dzieciakami wyjeżdżamy do zaprzyjaźnionej agroturystyki. Nic luksusowego, zwykły domek, ale za to widok powala. Nad samym jeziorem i okolica naprawdę śliczna. Wokół zieleń, lasy, mnóstwo miejsc na wycieczki rowerowe i na spacery. Jest też sprzęt wędkarski i można łowić ryby. Mogłoby być wspaniale - kusił kolega. 

- A wiesz, że to nie jest zły pomysł. Mało czasu, to pewnie będzie kłopot, żeby znaleźć jakąś ciekawą miejscówkę. Pogadam z Elwirą. - To nie zastanawiajcie się za długo, tylko zacznijcie pakować plecaki - roześmiał się Paweł. - W domku są jeszcze dwie dodatkowe sypialnie więc problemu z miejscem nie będzie. Do tego jest spory taras. Już nas widzę, jak pijemy poranną kawę z widokiem na jezioro. A wieczorem koniecznie ognisko. Doszedłem do wniosku, że to naprawdę super pomysł. Chyba czegoś takiego potrzebowałem. Odpoczynku na łonie natury w zaprzyjaźnionym gronie.

Elwira nie była zachwycona

- Co tam, w tej głuszy będziemy robić? Dla rodziny z dziećmi, to może i fajnie, ale my nie wpasujemy się w ten klimat. - Odpoczniemy, pospacerujemy po lesie, rowerami pojeździmy po okolicy no i to wędkowanie. A do tego możemy wynająć kajaki i popływać. - No daj się namówić. Przymilałem się do żony. A wieczorem zrobimy fajne ognisko. Co ty na to? Nie tęsknisz za takimi miejscami? Kiedyś lubiłaś tylko podobne wypady - próbowałem ją przekonać, ale Elwira popatrzyła na mnie jakoś tak dziwnie i wyszła do kuchni. Po chwili wróciła do pokoju i z dumną miną oświadczyła, że ona i tak nie może jechać, bo szef nie da jej tyle wolnego.- Mamy teraz urwanie głowy z terminami. O całym tygodniu, to nawet nie mam co marzyć - powiedziała spuszczając oczy. Przez ułamek sekundy pomyślałem, że ona wcale nie zmartwiła się tym, że nie będziemy mogli wyjechać.- A może ja z nimi pojadę, a ty dojedziesz do nas w czwartek, po pracy a jak nie możesz wcześniej, to chociaż w piątek? - próbowałem znaleźć jakieś wyjście z tej sytuacji. - Nie dam rady. W sobotę też pracuję, bo muszę nanieść poprawki na ten duży projekt. Szef nie odpuści, ten kontrakt to naprawdę duże pieniądze - powiedziała. - Ale ty możesz spokojnie jechać z nimi. Nie ma sensu, żebyś psuł sobie taki długi weekend - dodała z zadowoleniem, a ja przyznałem jej rację. Wyszło tak, że ja jadę ze znajomymi już we wtorek po południu i wracam dopiero w następną środę. 

- Czy na pewno nie będę wam przeszkadzać i nie popsuję rodzinnego wyjazdu? Dopytywałem, żeby mieć pewność, że nie rozwalę im weekendu. - Jasne, że nie będziesz przeszkadzać. Co ci w ogóle przyszło do głowy? Już tak dawno nie mieliśmy czasu, żeby na spokojnie posiedzieć z zimnym piwem w ręku i powspominać studenckie czasy - wiedziałem, że przyjaciel też potrzebuje odrobiny odskoczni od domowej atmosfery. We wtorek Paweł zabrał mnie spod naszego bloku, bo doszliśmy do wniosku, że jedziemy ich samochodem. To tylko kilka dni, a na miejscu praktycznie wszystko jest, dlatego nasze bagaże nie są jakieś ogromne i wszystko powinno się zmieścić do jednego bagażnika. - Zakupy zrobimy po drodze w pobliskim miasteczku. Nie ma sensu tachać ze sobą ciężkich toreb - Paweł i Wiktoria byli pełni entuzjazmu. Mnie też szybko udzielił się ich dobry nastrój.

Elwira pożegnała mnie czule

- Szkoda, że nie mogę z tobą jechać kochanie, ale sam wiesz, że na szefa i pracę nie da się nic poradzić - powiedziała. - Ale ty masz świetnie się bawić i wrzucić jakieś fajne zdjęcia z miejsca pobytu - dodała, pakując mi torebkę z kanapkami i wodą do samochodu. Wyjazd okazał się udany. Okolica piękna, domek przytulny, wokół cisza, spokój, mnóstwo zieleni i woda. -Właśnie czegoś takiego potrzebowałem - powiedziałem do przyjaciela, gdy przemierzaliśmy leśne dukty. Paweł zabierał nas na obiecane ryby. Choć połowy były takie sobie, to liczyła się frajda. Naprawdę wypocząłem. Wszyscy w ciągu dnia mieliśmy sporo ruchu, bieganie, rower, wędkowanie i kajaki, a wieczorem robiliśmy ognisko z pieczeniem kiełbasek. - To miejsce okazało się nawet lepsze niż nasze wyjazdy nad morze. Tym bardziej, że teraz nie ma pustych plaż, są zatłoczone i wszędzie hałas. A ja potrzebowałem spokojnego odpoczynku. Wysłałem żonie na WhatsApp kilka fotek, a ona mi odpisała, że pracuje i żałuje, że nie może być z nami. Nawet szkoda mi się, jej zrobiło, że ja mam taki udany relaks, a ona biedaczka została sama w mieście i tyra.

Odkryłem zdjęcia Elwiry z kochankiem

W środę rano zacząłem się pakować. Wypoczęty, naładowany energią. Wyluzowany. Właśnie wtedy dostałem z biura wiadomość. Przyszedł link do profilu jakiegoś umięśnionego faceta. Nie miałem pojęcia, kto to. Ale mimowolnie zacząłem przeglądać galerię jego zdjęć. Kolejne ujęcia mnie zszokowały. Ów młodzian w samych tylko gaciach ściskał moją żonę. Kolejne zdjęcia z górskiego szlaku, z hotelowego basenu i z eleganckiej restauracji. Romantyczna kolacja. Na stoliku paliły się świece, w wazonie bukiet czerwonych róż, a Elwira i facet wtuleni w siebie z serduszkami z dłoni, uśmiechali się do aparatu. Zdjęć były setki. Album nosił tytuł „Z moją ukochaną”. - A więc to tak wygląda jej ciężka praca? Siedzi w mieście, niby taka stęskniona i rozżalona, że nie dostała wolnego na weekend? Gdy to oglądałem ogarnął mnie jakiś szał. Wśród bardzo różnorodnej scenerii w tle widziałem też naszą kuchnię i sypialnię. Elwira robiła, swojej miłości - tak podpisała - śniadanko do łóżka.

Byłem wściekły i rozżalony

To wtedy, gdy ja najpewniej byłem w pracy, moja żona z tym fagasem zabawiała się w naszej sypialni. Albo te jej wyjazdy służbowe…To był gówniarz kilkanaście lat od niej młodszy. - Kto z biura, kto miał dostęp do służbowej skrzynki wpadł na profil tego faceta? - zastanawiałem się. Poza tym w biurze wiedzieli, że na portale społecznościowe rzadko wchodzę, ale pocztę służbową odbieram regularnie. 

Majówka, która miała być dla mnie cudownym odpoczynkiem i odskocznią od codzienności, okazała się koszmarem. Póki co nie wiem, co teraz zrobię. Ale jedno wiem, nie wybaczę jej zdrady. To koniec naszego małżeństwa. Żeby nie psuć atmosfery wyjazdu nic nie powiedziałem przyjaciołom o tym co zobaczyłem.

Notowała: Wiesława Kusztal

Fot. Pixabay


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Ostatnie komentarze
Autor komentarza: LupusTreść komentarza: Narazie zabawa. Oglądaliśmy rzuty. Grzmi tylko oszczepniczka małolatka U-14. Za rok prawda o potędze wyjdzie albo nie. Kto wejdzie na bieżnię, ten jest lekkoatletą, a ten kto z nimi jest na bieżni jest trener z nazwy. Data dodania komentarza: 16.05.2023, 20:44Źródło komentarza: Lekkoatletyka. Sukcesy brodnickich biegaczyAutor komentarza: KuracjuszkaTreść komentarza: Ale NUMER opisał super Redaktor Bogumił! A tak naprawdę - to z czekaniem do sanatorium - to też numer i to w kolejce długiej! A tyle dajemy na NFZ, by zdrowym być i marzyć, by mieć wciąż te dzieścia lat.. kuracjuszka, ale jeszcze bez numeru.....Data dodania komentarza: 11.05.2023, 20:13Źródło komentarza: Sanatoryjny numer 4457Autor komentarza: joko Treść komentarza: Niech się wasz trener nie chwali . Słyszałem ze dawniej jemu wszystkie plany przysyłał i był na obozach jakiś trener z Iławy. Dlatego w mukli miał nawet mistrzów Polski na 400m i w sztafetach. Teraz leci na jego planach, ale wyników medalowych to oni od 6 lat nie mają, bo z tego trenera zrezygnował. Mukla ma nawet dobry do LA stadion a lepiej żeby miała dobrego trenera do medali. Chyba że wpadnie mu jakiś zawodnik co był już mistrzem Polski, to może zrobi z niego mistrza województwa. Data dodania komentarza: 9.04.2023, 09:00Źródło komentarza: Lekkoatletyka. Pot i ciężka pracaAutor komentarza: lolek Treść komentarza: Mierne ta wyniki latem mieliścieData dodania komentarza: 8.04.2023, 20:30Źródło komentarza: Lekkoatletyka. Pot i ciężka pracaAutor komentarza: WiKTreść komentarza: Życzę powodzenia i zachwyconych gości. Oczywiście ciekawa jestem jak kaczka się udała?Data dodania komentarza: 7.04.2023, 23:17Źródło komentarza: Kaczka faszerowana kasząAutor komentarza: CzesiaTreść komentarza: Super Wiesiu! Takie danie po nowemu zrobię na te Święta, bo do tej pory głównym dodatkiem był ogrom jabłek... Dzięki za przepis.. Dam znać, jak smakowała gościom... pozdrawiam już z apetytem! CzesiaData dodania komentarza: 7.04.2023, 17:17Źródło komentarza: Kaczka faszerowana kaszą
Reklama
Reklama