Pamiętam radosną atmosferę, gdy 20 lat temu Polska, razem z innymi krajami, wstępowała do Unii Europejskiej. Było to największe w historii rozszerzenie wspólnoty. Milionom obywateli, żyjącym za „żelazną kurtyną” spełniło się największe marzenie - być częścią Zachodu. Integracja z Unią oznaczała ostateczne wyjście spod sowieckiego buta. Zaczęliśmy żyć w wolnym, demokratycznym kraju.
Szybko dostrzegliśmy korzyści jakie przyniosło nam członkostwo. Wspólny unijny rynek towarów i usług i swobodny dostęp do tego rynku znacząco zwiększył możliwości rozwoju naszych przedsiębiorstw. Z kolei konieczność dostosowania polskich przepisów do prawa unijnego wzmocniła naszą ochronę konsumencką.
Obecność w UE
to nie tylko zysk gospodarczy, ale szereg korzyści społecznych. Wejście do strefy Schengen pozwoliło nam na podróżowanie po większości państw europejskich bez przechodzenia przez kontrole paszportowe. Zwiększyła się także mobilność polskich pracowników, którzy posiedli możliwość zatrudnienia w państwach UE, bez zbierania uciążliwych pozwoleń. Wiele dobrego zyskali uczniowie i studenci, gdyż integracja z Unią dała im szansę na rozwój umiejętności na zagranicznych uczelniach oraz na udział w programach wymiany naukowej studentów i młodzieży. Włączenie Polski do Wspólnoty pozwoliło nam na wykonanie cywilizacyjnego skoku. Mimo kłamliwej polityki przeciwników Unii, Polacy bardzo dużo zyskali dzięki współpracy w ramach struktur europejskich, głównie z powodu funduszy. Wielokrotnie więcej z unijnego budżetu spłynęło do Polski niż my w formie składek wpłaciliśmy do Brukseli. Ogromne pieniądze z Unii, przekazano też na rozwój wsi. Dlatego z niedowierzaniem patrzymy jak rolnicy za namową PiS i Piotra Dudy, demonstrując głoszą hasła wrogie Unii. Nie podoba im się Zielony Ład. Dziwne, że dopiero dzisiaj, a nie wtedy, gdy ten projekt powstawał przy współudziale Morawieckiego.
Zwolennicy Putina
Przed wyborami do Europarlamentu warto pamiętać, że bycie częścią Wspólnoty jest dla Polski gwarancją bezpieczeństwa i o tym, że możemy wywierać wpływ na kształt polityki europejskiej. Tylko trzeba chcieć i umieć z tego korzystać. Warto to robić, bo Polakom we Wspólnocie żyje się coraz lepiej i jest nadzieja na dalszą poprawę. Z funduszy budujemy drogi, chodniki, szpitale itp. Polska wypiękniała. Ale pozytywny obraz Unii zakłócają nam ci, którym bliżej do Moskwy, niż do Brukseli. Widać to w kampanii wyborczej do Europarlamentu. Głosy polityków PiS o Wspólnocie są pełne negatywnych, często wrogich emocji. Dotąd Polaków straszyli migrantami, robakami, a teraz Zielonym Ładem i tym, że PO i Unia chcą z ludzi zrobić zwierzęta. Czy ktoś normalny jeszcze wierzy w ich przekaz, który sprowadza się do jednego; Unia jest „be”, ale jej pieniądze są cacy. Zwłaszcza te, które wpadną do ich kieszeni. Dlatego szturmują listy wyborcze licznie i bez pokory, nie patrząc na to, że większość z nich nie nadaje się do reprezentowania nas na europejskim forum. Nie dopuśćmy do zajęcia foteli w Europarlamencie przez miernoty, które idą tam po to, aby zarobić i osłabić Wspólnotę. Mamy ku temu okazję idąc na wybory i głosować na osoby kompetentne, które nie będą przynosić nam wstydu swoją niewiedzą i brakiem ogłady. Wybierzmy zwolenników Unii, bo oni będą działać dla dobra Polski i na rzecz umocnienia Wspólnoty. Nie głosujmy na tych, którzy w interesie Putina chcą rozwalać Unię od środka.
Łatwy wybór
Gdy Tusk na unijnych szczytach buduje sojusze, wzmacniające nasze bezpieczeństwo, organizuje wspólnotę dla kopuły, chroniącej polskie niebo, PiS w tym czasie jedzie do Hiszpanii na konwencję partii Vox, skrajnie nacjonalistycznej, głoszącej hasła antykobiece, homofobiczne i antyunijne, aby tam spotkać się m.in. z Orbanem, Le Pen i Giorgią Meloni - największymi przyjaciółmi Putina. Pamiętajmy o tym przy urnach wyborczych.
Wiesława Kusztal
Napisz komentarz
Komentarze