Ja, przeciętna dziewczyna, ona znana piosenkarka. Wobec niej byłam bezsilna, bo wiedziałam, że odbije mi faceta. Wcześniej, całkowicie pochłonięta śpiewaniem, jednak jakoś tak w trakcie wykonywania kolejnej piosenki, jej wzrok zaczął wędrować po widowni. Nagle, zupełnie niespodziewanie, ich oczy się spotkały. A to, co wtedy się wydarzyło, zaskoczyło wszystkich uczestników wieczoru. Gdy mój chłopak zobaczył ją na scenie, wiedziałam, że będą problemy. Przecież nie dam rady o jego względy rywalizować z tą gwiazdą. Byłam przekonana, że wybierze ją.
Miły wieczór
W czasie majowego, weekendowego dnia Tomek, mój chłopak, był jakiś nieswój. Nie mógł znaleźć sobie miejsca. Siedział przed telewizorem, albo z oczami w komórce. Nagle, dziwnie ożywiony zaproponował: - A może gdzieś ruszylibyśmy się wieczorem? Jakieś wyjście do klubu, albo na fajny koncert? Marzy mi się muzyka na żywo. Pomysł mi się spodobał - to całkiem fajna koncepcja. Rozpoczęłam przeglądanie wydarzeń kulturalnych w gazecie i wypatrzyłam coś, co zapowiadało się obiecująco. W niewielkim lokalu na Starówce, planowano występ młodej, lecz podobno już docenianej artystki. Miała grać na gitarze i śpiewać. Zarówno ja, jak i Tomek nigdy wcześniej nie słyszeliśmy o takiej osobie, ale mimo to zdecydowaliśmy, że trzeba to zobaczyć. Wybraliśmy się tam przed czasem, bo wiedzieliśmy, że miejsca w przytulnych klubach błyskawicznie są zajmowane, a nie zamierzaliśmy wracać do domu z niczym. Dobrze się złożyło, że poszliśmy wcześniej. Przed wejściem kłębił się już spory tłum. Tuż po kupnie miejscówek drzwi otworzyły się momentalnie. Publiczność pośpiesznie zajmowała miejsca wedle uznania, a nam z Tomkiem udało się zasiąść w pierwszym rzędzie. Mieliśmy na wyciągnięcie ręki do niewielkiego podestu, gdzie stało krzesło i mikrofon.
Był nią zafascynowany
Gdy tylko oświetlenie przygasło, na scenie zjawiła się ona. Zgrabna, o nienagannych kształtach, ubrana w najkrótszą z możliwych sukienkę, bogato ozdobiona biżuterią i ostry makijaż połączony z tatuażami. Od razu rzucała się w oczy jej dbałość o, nieco drapieżny image. Szarpnęła za struny gitary i zaczęła śpiewać głosem przypominającym Mireille Mathieu, wkładając w to mnóstwo emocji. Nieźle jej szło, choć moim zdaniem za bardzo starała się przypominać oryginał. Chciałam porozmawiać o tym z Tomkiem, ale gdy na niego spojrzałam oniemiałam ze zdumienia. Mój ukochany siedział nieruchomo, jak manekin i wlepiał oczy w artystkę. Szeroko otwarte usta, nieprzytomny wzrok. Był nieobecny, fruwał gdzieś w obłokach.
- Co się dzieje? - delikatnie musnęłam jego rękę. - Nie przeszkadzaj! -syknął zniecierpliwiony, nawet na mnie nie spojrzał. Potem, wszystko ci wytłumaczę. Artystka sprawiała wrażenie całkowicie pochłoniętej śpiewem. Ale w trakcie wykonywania kolejnego utworu, jej oczy zaczęły wędrować po sali. Nagle, zupełnie niespodziewanie, ich wzrok spotkał się. To, co się wtedy wydarzyło, zaskoczyło wszystkich. Dźwięki gitary zabrzmiały nietypowo, zupełnie nie w takt, a głos wokalistki zamarł nagle, urywając się w połowie wersu. Nastała kompletna cisza. Widownia cierpliwie wyczekiwała na kontynuację występu. W końcu piosenkarze to też ludzie, a pomylenie się podczas grania czy chwilowe zapomnienie słów nie są dla stałych gości koncertów niczym niemożliwym.
– Wybaczcie mi tę nagłą przerwę, drodzy słuchacze - odezwała się po chwili artystka - ale dopiero co zdałam sobie sprawę, że wśród publiczności jest osoba, która niegdyś była dla mnie najważniejsza na świecie. To właśnie temu człowiekowi dedykuję mój dzisiejszy koncert. Chciałabym jeszcze nadmienić, że większa część utworów, które dzisiaj państwo ode mnie usłyszą, powstała właśnie z myślą o nim.
Zapomniał mi o tym powiedzieć
Ludzie byli zachwyceni tym nieoczekiwanym zwrotem akcji, który przełamał monotonię wieczoru. Rozległy się gromkie brawa, a występ był kontynuowany, jednak nabrał zupełnie innego charakteru niż na początku. Przynajmniej dla mnie. Dziewczyna śpiewała jak nakręcona, z ogromnym zaangażowaniem szarpiąc struny gitary, zupełnie jakby chciała je pozrywać. Śpiewała z tak wielkim przejęciem i ekspresją, że można było odnieść wrażenie, iż postanowiła tej nocy całkowicie zedrzeć sobie struny głosowe i nigdy więcej nie stanąć na scenie z mikrofonem w ręku. Nie trzeba było być ekspertem, żeby zauważyć, że wlepiał w nią oczy pełne pożądania. Mój umysł eksplodował niczym wulkan, a myśli wirowały jak szalone. Nie miałam wątpliwości, że to była jego dziewczyna. Rozstali się, i wydawało się, że zapomnieli o sobie, ale los zetknął ich ponownie i dał szansę, aby stare uczucia odżyły. - I co teraz? – zastanawiałam się w panice, lecz żaden sensowny pomysł nie przychodził mi do głowy. Wiedziałam jedno: czekają mnie problemy i walka z tą estradową lalą. No i masa problemów, jeśli chcę zatrzymać Tomka przy sobie. Kiedy wybrzmiały finałowe akordy, publiczność zerwała się z miejsc, nagradzając występ gromkimi oklaskami. Wszyscy na sali mieli poczucie, że uczestniczyli w czymś wyjątkowym, o czym jeszcze nieraz będą wspominać. Przy wyjściu każdy starał się zobaczyć z bliska faceta, który zainspirował artystkę do zaprezentowania się w pełnej krasie. Po występie piosenkarka, nie omieszkała do nas podejść. - Zoja, cóż za niespodzianka, wyglądasz oszałamiająco! -posłał jej olśniewający uśmiech.- Miło mi to słyszeć, ty również całkiem nieźle - jego policzki zadrżały. - Kapitalny koncert, gratulacje. Gdy natknąłem się na zapowiedź wydarzenia, nie zdawałem sobie sprawy, że to będziesz ty. Rozumiesz, trafiliśmy tu zupełnie przypadkowo. - To cudowne zrządzenie losu. Bardzo się cieszę - prowadzili swobodną konwersację, a ja tkwiłam obok niczym przydrożny słup, mając wrażenie bycia zbędnym dodatkiem.
Z narzeczonej zmieniłam się w przyjaciółkę
Gdy w końcu sobie o mnie przypomniał powiedział tylko tyle: „A to jest Ilona, moja… przyjaciółka”. No fantastycznie! Jeszcze niedawno byłam jego dziewczyną, a teraz zredukował mnie do roli przyjaciółki? Ale ona najwyraźniej załapała i odpuściła. Pogadali ze sobą jeszcze trochę, zadeklarowali, że muszą się umówić na kawę i wyszliśmy z lokalu. Ciężko mi ocenić, czy ta propozycja wspólnego wypicia kawy to była tylko taka uprzejma gadka-szmatka, czy też rzeczywiście mieli to w planach, wolałam tego nie roztrząsać.
Byłam prawie pewna, że to się rozwinie
- Co powiesz na to, żebyśmy się czegoś napili? - spytałam nieśmiało, gdy wyszliśmy z budynku. Tomek, wciąż jeszcze odrobinę oszołomiony, popatrzył na mnie o wiele bardziej przytomnie i odparł: - Świetny pomysł.
Weszliśmy do pubu i rozsiedliśmy się wygodnie. Tomek poprosił kelnerkę o dwa kieliszki białego wina, które tak bardzo lubiliśmy. Patrzyłam na mojego chłopaka wyczekująco. Mimo że starałam się opanować emocje, w głębi duszy czułam ogromne wzburzenie. - Skąd znasz tę dziewczynę? - w końcu odważyłam się zapytać. - Chodziliśmy razem do jednej klasy w ogólniaku - odparł. - No i zdarzyło się, że zakochaliśmy się w sobie bez pamięci. Była taka wrażliwa i niepodobna do innych. Pisała wiersze, śpiewała poezję. Przysięgliśmy sobie, że zawsze będziemy razem. Niestety, los zdecydował inaczej. Ja rozpocząłem studia, w przerwach podróżowałem, a ona poświęciła się pisaniu i komponowaniu muzyki. No i straciliśmy kontakt na całą dekadę. Aż do dzisiejszego dnia.
- Kiedyś używała innego imienia - odparł z lekkim uśmiechem. - To, jak teraz się nazywa, to jej sceniczny przydomek. W powrotnej drodze panowała między nami cisza. Tomek bez większego zainteresowania wyglądał przez szybę auta, a ja nie chciałam mu przeszkadzać, bojąc się usłyszeć coś, czego nie dałoby się cofnąć.
Nie ma co kombinować
Kiedy dotarliśmy do mieszkania, odezwał się: - Bardzo cię przepraszam, ale dzisiejszej nocy będę spał w salonie. Potrzebuję trochę samotności, żeby przemyśleć kilka spraw... Przytaknęłam bez słowa. Ale przez całą noc nie zmrużyłam oka, analizując zdarzenia z ostatnich paru godzin. Czym dłużej nad tym rozmyślałam, tym bardziej dochodziło do mnie, jak trudno będzie mi ocalić relację z Tomkiem. Jako dojrzała kobieta świetnie rozpoznawałam ten wyraz twarzy u płci przeciwnej - taki, jaki zauważyłam u niego w trakcie występu. Ten wzrok zdradzał, że serce faceta przeszyła strzała Amora. Nieważne, co by potem powiedział, aby uchronić mnie przed cierpieniem, bo dobrze zdawałam sobie sprawę z prawdy. Ja, przeciętna dziewczyna z sąsiedztwa, nie miałem żadnych szans w starciu z utalentowaną artystką. Jej występ zrobił na nim piorunujące wrażenie, że aż strach pomyśleć, co wydarzy się, gdy dojdzie do ich spotkania twarzą w twarz. A co dopiero, jeśli ona zacznie mu recytować wiersze, który z pewnością ułoży specjalnie dla niego po tym niezwykłym spotkaniu? Sytuacja wydaje się być bez dobrego - dla mnie - zakończenia. Nad ranem dobiegły mnie odgłosy z salonu. „Zapewne się pakuje” - przeszło mi przez myśl, ale nie zerwałam się na równe nogi, by pobiec i błagać go, żeby nie odchodził. Jaki byłby sens robienia łzawych scen? I tak niczego bym nie wskórała. Poza tym na bank zostawi mi na stole jakiś liścik, w którym wszystko objaśni. Ale poza tym to dokąd miałby się wyprowadzić?
Niespodziewanie otworzyły się drzwi i w progu stał rozpromieniony Tomek. - Wstawaj śpiochu! krzyknął radośnie. - No, już, migiem, przygotowałem pyszne śniadanie! Moja mina z pewnością zdradziła kompletne zaskoczenie, ponieważ Tomek parsknął śmiechem. - Nie obawiaj się Kocie, wszystko jest po staremu - mówił pospiesznie. - A nawet jest 1000 razy lepiej. - Wiem, ale sądziłam że…- No wiesz, zachowywałeś się jakoś inaczej. -To był tylko moment zaskoczenia - objaśnił. Po prostu naszły mnie wspomnienia. - I nie chcesz opuścić mnie dla tamtej artystki? - Daj spokój! – prychnął pod nosem. - Co ja bym robił z taką wytatuowaną gwiazdą? Przecież na co dzień nie da się żyć wyłącznie rymami i dźwiękami… Ja potrzebuję znacznie więcej.
Chyba nie muszę mówić, że tę majówkę będę długo pamiętać.
Notowała: Wiesława Kusztal
Fot. Pixabay
Napisz komentarz
Komentarze