Centrum Sztuki Współczesnej w Toruniu to miejsce, które chętnie odwiedzam, niekiedy udając się tam w konkretnym celu, zwabiona informacją o odbywającej się, unikatowej na skalę europejską prezentacji, a niekiedy spontanicznie, tak przy okazji. Zaglądam do sal wystawowych, a jest ich kilka i nigdy nie świecą pustkami.
To miejsce, w którym sztukę współczesną dobrze się ogląda i poznaje, pomyślane tak, by ze sztuką móc się oswajać, przyzwyczajać do obcowania, a później już tylko chcieć ją konsumować. Lubię to miejsce i dlatego chętnie je polecam. Tym razem postanowiłam zwiedzić nie wnętrze, a dziedziniec obszernego gmachu CSW. Wzrok przechodnia przyciąga i jak nurt rzeki wiedzie, olbrzymia rzeźba, instalacja z wikliny - dopiero z bliska można dostrzec jej konstrukcję, składającą się z kilku części, połączonych „sugestią jednego kierunku”, tworzących nurt, na końcu którego powstaje wielka fala. Trudno mi było powstrzymać wciąż chyba tkwiący we mnie dziecięcy temperament i uległam sugestii siły żywiołu wchodząc do oka fali. Osobiście przekonałam się, że obiekt jest bezpieczny, tak jak opisał go kurator wystawy Piotr Tołoczko.
„Nurt” to dzieło studentów Architektury Wnętrz Uniwersytetu Technologiczno-Przyrodniczego w Bydgoszczy, powstałe w ramach działań plenerowych w czerwcu ubiegłego roku. Doskonały przykład instalacji związanej z miejscem, zrealizowanej z myślą o otoczeniu, danym środowisku życia miejskiego, z zachowaniem panujących tam warunków. Jak piszą organizatorzy, prezentacja „Nurtu” potrwa do naturalnego rozpadu rzeźby. Wciąż jest ona, moim zdaniem, w dobrej kondycji, więc zachęcam, planując wyjazd do Torunia, w najbliższym czasie lub nieco później, zajrzeć na dziedziniec CSW, jak również do sal wystawowych.
Beata Radzikowska
Napisz komentarz
Komentarze