Z Magdaleną Dobrzańską - Frasyniuk, mamą, żoną i bizneswoman, o życiu, pracy zawodowej i trochę o polityce, rozmawia Wiesława Kusztal
- Studiowała pani na Uniwersytecie Warszawskim, stosunki międzynarodowe i dziennikarstwo, która z tych dziedzin jest pani bliższa?
- Obie. Obecnie pracuję w środowisku międzynarodowym, szkoła, której jestem właścicielką oferuje edukację dzieciom pochodzącym z najróżniejszych zakątków świata, więc zupełnie naturalnie kwestia budowania relacji w aspekcie międzynarodowym jest mi bliska. Jeśli zaś mowa o dziennikarstwie, to tu odzywa się moja „polityczna dusza” – media są naszymi oczami i uszami na wszystko co ważnego dzieje się w polityce. Uważam, iż wolne media są podstawowym elementem demokratycznego państwa i bardzo liczę na ich profesjonalizm. Prywatnie zaś lubię pisać, co akurat przydaje się również mojemu mężowi w jego aktywności publicznej.
- Prowadząc swój własny biznes, nie ma się chyba zbyt wiele wolnego czasu. Jak godzi pani bycie mamą, żoną i bizneswoman?
- Niczym się nie różnię od każdej pracującej kobiety. Zawsze jest pośpiech, wyliczanie czy się o czymś nie zapomniało, ale te sytuacje dnia codziennego dotyczą wszystkich nas. Lubię zarówno swoją pracę jak i życie rodzinne. Zmęczenie, które czasem się pojawia, przechodzi, a satysfakcja zostaje.
- Czy mąż czynnie włącza się w wir prac domowych? Kto u Państwa gotuje?
- Gotuję ja, ale dlatego, że lubię. Gdy nie ma mnie w domu, jestem do późna zajęta, a to się zdarza, gotuje mąż. Jego kuchnia nie jest bardzo wyrafinowana, ale, jak to się dzisiaj mówi, „daje radę”.
- Jakim mężem jest legendarny Władysław Frasyniuk?
- Normalnym, z zaletami i wadami, jak każdy człowiek. Ma świetne poczucie humoru, duży dystans do siebie i otoczenia. Czasem nachodzi go lenistwo, potrafi się denerwować przy drobnych naprawach domowych, ale to po prostu fajny człowiek.
- Którą z jego cech ceni pani najbardziej, a którą niekoniecznie?
- Władka cenię za siłę charakteru i naprawdę genialne poczucie humoru. I te same cechy czasem mnie denerwują.
- Władysław Frasyniuk wraz z innymi wielkimi osobowościami jak m.in. prof. Bartoszewski, Wałęsa, Mazowiecki, L. Kaczyński, walczył o wolną i demokratyczną Polskę. Ale chyba nikt nie spodziewał się, że tak szybko nastąpi powtórka z historii. W PRL-u Władysława Frasyniuka w kajdanki skuwała Milicja, dziś robi to Policja. Była pani świadkiem ostatnich wydarzeń, gdy o świcie, w państwa mieszkaniu mężowi skuwano ręce i wyprowadzano. Co wtedy pani czuła? Czy widział to również państwa syn?
- Spodziewaliśmy się decyzji prokuratury o przymusowym doprowadzeniu, lecz najście policji o 6 rano jest zawsze zaskoczeniem. Rzeczywiście, świadkiem całego zajścia był nasz 10-letni synek, staraliśmy się jednak przygotować go wcześniej na taką ewentualność. Mam głębokie przekonanie, iż rozmowy z synem pomogły i mimo chwili płaczu, Antek poradził sobie z tą sytuacją bardzo dobrze.
- Boi się pani o męża?
- Nie. Mój mąż jest bardzo silnym człowiekiem z ogromnym bagażem doświadczeń z czasów komuny, więc ani Jarosław Kaczyński ani Zbyszek Ziobro nie są w stanie go zastraszyć.
- Dlaczego nie chce się pani angażować w politykę, jednocześnie dość często uczestnicząc w różnych protestach w obronie wolności i demokracji?
- Moja aktywność jest aktywnością polityczną, gdyż wychodząc na ulice, wypowiadając się w sprawach ważnych, takich jak Konstytucja, wolności obywatelskie, prawo do demonstrowania czy prawa kobiet, uprawiam politykę. Nie myślę jednak w tej chwili o aktywności partyjnej, gdyż mam w pracy jeszcze wiele do zrobienia. Nadal zamierzam aktywnie uczestniczyć w walce o demokratyczne państwo prawa, jakim do niedawna była Polska.
- Jest pani piękną kobietą. Czy szczęśliwą?
- Na świat staram się patrzeć optymistycznie i dzięki temu szczęście też przychodzi.
- Wiele Polek postrzega panią jako osobą mądrą i konsekwentną w działaniu. To cechy przywódcze. Może warto stanąć obok męża i złączyć wokół siebie ludzi zatroskanych o Polskę? Opozycja jaka jest, każdy widzi.
- Stoję obok męża, tak jak stałam 10 czerwca podczas kontr-miesięcznicy smoleńskiej. Będę wspierać wszystkich, którzy występuję w obronie demokracji, tolerancji i państwa prawa. Wiem w jakim kraju chciałabym żyć za 10 lat. Chciałabym, aby Polska była miejscem szacunku dla każdego człowieka, niezależnie od pochodzenia, wyznania i tradycji, krajem, w którym rozwój a co za tym idzie przyszłość, a nie wyłącznie przeszłość, są wartościami. Jeżeli znajdą się ludzie w opozycji, którzy wreszcie zdefiniują sobie jaką Polskę chcieliby widzieć za 10 lat i postarają się nas do tego przekonań, chętnie ich poprę i zagłosuję.
- Dziś Dzień Kobiet. Świętuje pani z tej okazji?
- Oczywiście. W mojej firmie pracują głównie kobiety, więc to nasz dzień. Ale chciałabym, aby przy okazji Dnia Kobiet, nie zapominać o sprawach ważnych i trudnych: wolnościach obywatelskich, przestrzeganiu prawa i szacunku dla siebie nawzajem. Bez tych wartości Dzień Kobiet będzie wyłącznie hasłem.
- Czego Magdalena Dobrzańska-Frasyniuk życzy Polkom z okazji ich święta?
- Życzę spełnienia, satysfakcji i poczucia, że jeszcze wiele przed nami. I tego samego życzę również wszystkim mężczyznom, gdyż Dzień Kobiet to ważny dzień również dla nich.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Wiesława Kusztal
Napisz komentarz
Komentarze