Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 26 kwietnia 2025 21:40
Reklama

Człowiek z f/5.6

Człowiek z f/5.6

Brama Chełmińska gościła w minionym tygodniu część twórczości Bogdana Dziworskiego – postać legendarną polskiego kina. 

- Reżyser, operator, charyzmatyczny wykładowca uczelni filmowych w Polsce – pisze o nim kurator wystawy, znany krytyk sztuki Rafał Łochowski. - Wreszcie fotograf, trochę znany, trochę nieznany. Z jednej strony porównywany do Cartier Bressona, z drugiej: amator, który przez kilkadziesiąt lat fotografował do szuflady.

- Kilka lat temu pokazywaliśmy wystawę Vivian Maier pt. „Amatorka” - jej nieprawdopodobna historia była wówczas najgorętszym tematem w świecie fotografii. Mam wrażenie, ze Dziwor ma więcej wspólnego z Vivian, niż z Henri Cartier-Bressonem. Tak jak dla niej – fotografia była dla Dziworskiego pasją, której oddawał się „po godzinach”. Żadnego ze swoich zdjęć nie zrobił na zamówienie, nie próbował ich sprzedawać ani publikować. Tak jak ona – po prostu rejestrował rzeczywistość przesuwającą się przed jego oczami. Używał podobnych środków, fotografując identycznymi aparatami na czarno-białych filmach. Miał jednak trochę inne zainteresowania – bardziej niż pejzaż miejski ciekawiły go emocje i relacje międzyludzkie, dlatego do swoich bohaterów podchodził bliżej. Może dlatego właśnie miał więcej szczęścia do ludzi, którzy co jakiś czas „odkrywali” jego zdjęcia i próbowali „coś z tym zrobić” - ocalić od zapomnienia, pokazać światu, czasem sprzedać.

- Tak właśnie powstał pierwszy album Dziworskiego, wydany na początku lat 80. minionego wieku w Wiedniu, przy okazji wspólnej wystawy z Cartier-Bressonem, w słynnej Albertinie – snuje opowieść o artyście krytyk sztuki filmowej. - Pamiętam, jak kilka lat temu, przy okazji wystawy któregoś z naszych fotografów w wiedeńskiej Brotfabrik, jeden z gości wernisażu – starszy pan – wypytywał mnie o losy tego chłopaka z Polski. Który miał wspólny show z mistrzem decydującego momentu. Na pierwszą publikację w Polsce – album „1/250” - czekał Dziworski kolejnych dwadzieścia lat.

Współpraca Leica Gallery z Bogdanem Dziworskim rozpoczęła się w roku 2011 wystawą „Podchody i inne gry towarzyskie”, zorganizowaną wspólnie z Warszawską Szkołą Filmową. Ta tematyczna selekcja (wybór spośród jego fotografii poświęcony relacjom damsko-męskim) okazała się jedną z naszych najpopularniejszych wystaw. Od czasu premiery pokazywaliśmy ją wielokrotnie na festiwalach, w galeriach i domach kultury w całej Polsce i za granica – zawędrowała aż do Stanów Zjednoczonych. W tym samym czasie zajmowaliśmy się przygotowaniami do przekrojowej prezentacji twórczości Dziworskiego – przeglądaliśmy jego archiwa, przekopywaliśmy się przez stykówki, negatywy i skany. Efekt tej pracy mamy przyjemność właśnie zaprezentować.

Zależało nam na szerokim spojrzeniu na fotografię Bogdana Dziworskiego, dlatego zarówno na wystawie, jak i w albumie znalazły się kadry bardzo znane, jak i takie, które nigdy wcześniej nie były publikowane, sygnalizujące poboczne wątki zainteresowań artysty. Staraliśmy się zaprezentować te prace z zachowaniem ducha, w jakim były tworzone – w postaci tradycyjnych odbitek analogowych spod powiększalnika, tonowanych selenem.

Zapraszamy więc do sentymentalnej podróży z Bogdanem Dziworskim przez świat naszej i waszej młodości – kończy swoją opowieść Rafał Łochowski.

Zapraszamy w imieniu burmistrza Brodnicy Jarosława Radacza, dyrektora Muzeum w Brodnicy Bartosza Markuszewskiego oraz Jerzego Zegarlińskiego, dzięki któremu mamy okazję oglądać wielu znakomitych autorów, artystów sztuk plastycznych, fotografiki i wielu innych pochodnych gatunków sztuki. Wystawa czynna będzie do pierwszych dni lutego br.


 

Oprac. i fot. Bogumił Drogorób



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Ostatnie komentarze
Autor komentarza: LupusTreść komentarza: Narazie zabawa. Oglądaliśmy rzuty. Grzmi tylko oszczepniczka małolatka U-14. Za rok prawda o potędze wyjdzie albo nie. Kto wejdzie na bieżnię, ten jest lekkoatletą, a ten kto z nimi jest na bieżni jest trener z nazwy. Data dodania komentarza: 16.05.2023, 20:44Źródło komentarza: Lekkoatletyka. Sukcesy brodnickich biegaczyAutor komentarza: KuracjuszkaTreść komentarza: Ale NUMER opisał super Redaktor Bogumił! A tak naprawdę - to z czekaniem do sanatorium - to też numer i to w kolejce długiej! A tyle dajemy na NFZ, by zdrowym być i marzyć, by mieć wciąż te dzieścia lat.. kuracjuszka, ale jeszcze bez numeru.....Data dodania komentarza: 11.05.2023, 20:13Źródło komentarza: Sanatoryjny numer 4457Autor komentarza: joko Treść komentarza: Niech się wasz trener nie chwali . Słyszałem ze dawniej jemu wszystkie plany przysyłał i był na obozach jakiś trener z Iławy. Dlatego w mukli miał nawet mistrzów Polski na 400m i w sztafetach. Teraz leci na jego planach, ale wyników medalowych to oni od 6 lat nie mają, bo z tego trenera zrezygnował. Mukla ma nawet dobry do LA stadion a lepiej żeby miała dobrego trenera do medali. Chyba że wpadnie mu jakiś zawodnik co był już mistrzem Polski, to może zrobi z niego mistrza województwa. Data dodania komentarza: 9.04.2023, 09:00Źródło komentarza: Lekkoatletyka. Pot i ciężka pracaAutor komentarza: lolek Treść komentarza: Mierne ta wyniki latem mieliścieData dodania komentarza: 8.04.2023, 20:30Źródło komentarza: Lekkoatletyka. Pot i ciężka pracaAutor komentarza: WiKTreść komentarza: Życzę powodzenia i zachwyconych gości. Oczywiście ciekawa jestem jak kaczka się udała?Data dodania komentarza: 7.04.2023, 23:17Źródło komentarza: Kaczka faszerowana kasząAutor komentarza: CzesiaTreść komentarza: Super Wiesiu! Takie danie po nowemu zrobię na te Święta, bo do tej pory głównym dodatkiem był ogrom jabłek... Dzięki za przepis.. Dam znać, jak smakowała gościom... pozdrawiam już z apetytem! CzesiaData dodania komentarza: 7.04.2023, 17:17Źródło komentarza: Kaczka faszerowana kaszą
Reklama
Reklama