Z mecenasem Markiem Kusztalem o ważnych rocznicach, rodzinnych tradycjach zawodowych i o marzeniach rozmawia Bogumił Drogorób.
- Jaki zawodowo był dla pana kończący się rok?
- Oceniając ten ostatni rok, nie mogę nie zacząć od tego, że zbiegły się w nim dwa ważne jubileusze, ten dotyczący mojej pracy w zawodzie adwokata oraz drugi tj. 70 –lecie działalności zawodowej zapoczątkowanej przez mojego Ojca.
Co do mnie: po szybkiej i intensywnej jeździe należy hamować łagodnie i nie stawać nagle. Po pięciu dekadach wytężonej pracy, często „na wyścigi” i z zegarkiem w ręku, w tym roku, po przekroczeniu 50 lat pracy w zawodzie adwokackim uświadomiłem sobie, że należy zwolnić i pomału przygotować się do zakończenia działalności. Odpowiadając wprost na pytanie uważam, że nie sposób jest po tylu latach nagle odłożyć wszystko, co stanowiło dla mnie sens życia i spędzać czas jedynie czytając książki, siedząc przed telewizorem, czy spacerując. Poza tym muszę przyznać się, że odczuwam satysfakcję z tego, że wciąż jeszcze przychodzą klienci z nowymi problemami, którzy przywołują poprzednie zdarzenia, te często sprzed wielu lat, w których udzielałem im wsparcia i fachowej pomocy.
Ten drugi jubileusz dotyczy mojego ojca, Jana Antoniego Kusztala, który rozpoczął pracę w zawodzie adwokata w roku 1953, a więc 70 lat temu. I to on zapoczątkował naszą rodzinną tradycję. Urodzony był w roku 1920, co oznaczało, że w roku 1939 zdawał maturę, a następnie egzamin wstępny na studia, uczelnię medyczną. Niestety nie mógł już rozpocząć studiów, gdyż wybuchła wojna. Okupację spędził uciekając do Generalnej Guberni, najpierw w Radomiu, a potem w Szydłowcu, gdzie jak znaczna część młodzieży w Jego wieku angażował się w ruch oporu. Po wojnie porzucił myśl o studiowaniu medycyny i gdy tylko dowiedział się o powstaniu nowej uczelni w Toruniu z Wydziałem Prawa postanowił podjąć naukę w tym kierunku. Wzrastałem w domu, gdzie mówiło się o roli prawa w życiu człowieka, o wymiarze sprawiedliwości, czy ludzkich problemach z tym związanych. Od Ojca nieraz słyszałem jak ważne jest widzieć zawsze w człowieku to, co dobre i to, jak nieprzewidziane okoliczności mogą sprawić, że nagle wejdzie on w konflikt z prawem. Podkreślał z naciskiem, że przez fakt naruszenia prawa nie przestaje on być człowiekiem, któremu należy pomóc. Mówił też, że stając w imieniu mocodawcy przed sądem, trzeba niejednokrotnie wykazać się odwagą. Co dokładnie miał na myśli, zrozumiałem dopiero podczas pracy w adwokaturze.
- Co z tego co przekazał panu ojciec o pracy adwokata przekazał pan swoim dzieciom?
- Tak się ułożyło, że po latach to ja stałem się tym, który miał przekazywać swoją wiedzę i doświadczenie innym, w tym także swoim dzieciom. Moje dzieci skończyły prawo na tym samym Wydziale Prawa UMK w Toruniu, gdzie w latach czterdziestych ubiegłego wieku studiował mój Ojciec, a w latach sześćdziesiątych ja. Po skończeniu studiów dzieci odbywały aplikację adwokacką w mojej kancelarii, gdzie zresztą już wcześniej uczyły się tego zawodu inne osoby. Zawsze pamiętałem, aby uczącym się przekazywać cenną wiedzę uzyskaną od swojego Ojca, powiększoną o własne doświadczenia.
- Czy, a jeśli tak, to jakie według pana znaczenie dla pracy adwokata ma tradycja pokoleniowa?
- Wiedza zdobywana na uczelniach podlega ciągłym modyfikacjom. Zmieniają się ustroje, systemy prawne, filozofia myślenia. Ojciec, a także ja na początku studiów, uczyliśmy się w oparciu o kodyfikacje z okresu międzywojennego, lecz już w trakcie moich studiów były one znacząco zmieniane i dostosowywane do panującego wówczas systemu politycznego. Dzisiaj zmiany następują znacznie szybciej, bo i życie zmienia się coraz prędzej, a prawo musi za tymi zmianami nadążać. Istnieją jednak pewne kanony uniwersalne, które dopóki będziemy chcieli zachować pełnię etycznego działania, muszą mieć zastosowanie tak w naszym życiu zawodowym, jak i w każdym kolejnym systemie prawnym. To jest właśnie to, co niesie ze sobą tradycja pokoleniowa. To ona daje mi poczucie ciągłości naszych metod działania, słuszności postępowania i pewności, że nie zbaczamy z raz obranej 70 lat temu drogi. To Ojciec o tym zawodzie przekazywał mi wiedzę, jakiej nie znajdzie się w książkach.
- Jak dzisiaj w dobie różnych firm prawniczych, także internetowych funkcjonuje stacjonarna Kancelaria Adwokacka z konkretnym adresem i konkretnymi adwokatami?
- Oczywiście w Polsce działają już od pewnego czasu duże korporacje prawnicze, przy których nasza kancelaria z działającymi w niej pięcioma adwokatami i dwójką uczących się w niej młodych prawników jest małym podmiotem. Staramy się swoimi usługami obejmować jednak nie tylko nasze województwo, ale w miarę możliwości i jeżeli taka jest wola naszych mocodawców, świadczymy pracę w województwach ościennych, a nawet dalej. Przyjmujemy także zlecenia od obywateli innych państw. Mamy rozległe kontakty z wieloma kancelariami adwokackimi, z którymi na zasadzie wzajemności świadczymy sobie pomoc w pokonywaniu ewentualnych trudności związanych z zapewnieniem zastępstwa w sprawach. Bardzo istotną rolę w możliwości tak rozległego działania spełnia rozwijająca się dynamicznie cyfryzacja i coraz sprawniej działający Internet. Niewątpliwą wartością dla potencjalnych klientów jest nasza Kancelaria zlokalizowana w konkretnym miejscu. Każdy kto chce skorzystać z naszych usług, czy porozmawiać na temat zleconej sprawy może nas znaleźć. Nie jesteśmy anonimowi, wirtualni, chociaż także przez Internet na każdym etapie sprawy, można kontaktować się z nami.
- Czy jest coś o czym marzy pan zawodowo?
- W zasadzie moje zawodowe marzenia zrealizowałem. Teraz, kontynuując działalność w kancelarii, marzenia realizują moje dzieci i ich partnerzy życiowi. Od niedługiego czasu do nauki tego wspaniałego zawodu przystąpiła wnuczka. Życzę jej powodzenia na tej trudnej i długiej drodze do tego, aby mogła wystąpić w sądach w adwokackiej todze. Pracę magisterską pisała o historii adwokatury polskiej i chciałbym, aby kiedyś też tę historię tworzyła.
- Na koniec rozmowy zapytam o życzenia dla Czytelników gazety Super Brodnica. Czego im pan życzy na zbliżające się święta i Nowy Rok?
- Na Święta Bożego Narodzenia i 2024 rok składam na ręce pana redaktora dla całej Redakcji, a także Czytelników gazety Super Brodnica życzenia, aby Święta upłynęły w radosnej, ciepłej i pełnej miłości atmosferze, a Nowy Rok okazał się być pozbawionym trosk, za to pełnym szczęśliwych zdarzeń.
- Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Bogumił Drogorób
Napisz komentarz
Komentarze