Nowozelandzkie święta Bożego Narodzenia są obchodzone w sposób, który dyktuje tutejsza pogoda w grudniu. Ten czas to początek lata, a więc daleko by szukać tu śniegu czy choćby mrozu. Do takiej świątecznej aury trudno przyzwyczaić się tym, którzy wychowali się z tradycjami północnej półkuli.
Nowa Zelandia to również kraj bardziej laicki w porównaniu z Polską. I choć w tutejszych wielu chrześcijańskich kościołach można zobaczyć żłóbki czy scenki bożonarodzeniowe, to w przestrzeni publicznej dominują inne dekoracje.
Grudzień to również koniec roku szkolnego, egzaminów szkolnych, a wraz ze świętami zaczynają się wakacje letnie dla dzieci i czas urlopów. Boże Narodzenie to okazja do spotkań z rodziną i odpoczynku.
Kulminacyjnym punktem świąt, oprócz porannego otwierania prezentów pod choinką, jest lunch w pierwszy dzień świąt. Na stole króluje pieczona szynka (Christmas ham), łosoś, mode ziemniaki, młode warzywa i sałatki. Popularne jest też świąteczny grill (Christmas barbecue) jako wersja posiłku zupełnie na luzie. Deserem utożsamianym że świętami jest tzw. Pavlova cake, czyli ciasto beżowe udekorowane świeżymi owocami. Z tradycji anglosaskich wywodzi się też fruit cake (ciasto z bakaliami) i date pudding (deser z daktylami). Jako że na dzień Bożego Narodzenia, zwłaszcza na północy kraju, często trafia się ciepła pogoda, to nierzadkie są również wycieczki na plażę czy nad jezioro i biwakowanie z rodziną i przyjaciółmi.
Święta, w porównaniu z polskimi, są według mnie bardziej na luzie. Nikt na przykład nie przejmuje się zbytnio porządkami przedświątecznymi.
Jeśli chodzi o kulturę maoryską z czasów sprzed kolonizacji, to Boże Narodzenie nie jest tradycyjnym świętem, a na czas świąt przypada okres końca wiosny i zbioru pierwszych letnich plonów. Na skutek kolonizacji Maorysi przyjęli wiele tradycji chrześcijańskich, a w kulturze i języku przyjęły się jednak maoryskie odpowiedniki angielskich słów i pojęć związanych z Bożym Narodzeniem takie jak np. Meri Kirihimete (merry Christmas) czy Hana Kōkō (Santa Claus). W tradycyjnym maoryskim rozumieniu święta przypadają jednak na środek maoryskiego roku kalendarzowego (nowy rok zaczyna się tu zależnie od faz księżyca w czerwcu/lipcu).
Pisząc o Bożym Narodzeniu w Nowej Zelandii nie można nie wspomnieć o tutejszym odpowiedniku choinki. To drzewo pohutukawa (czytaj: Pohutukała), które kwitnie w grudniu na czerwono i dlatego jego kolorystyka kojarzy sie ze świętami. Choinki oczywiście również goszczą w tutejszych domach - sztuczne lub żywe, (te drugie niestety nie mają szans na przetrwanie dłużej niż parę dni przy upałach które potrafią zagościć w tym czasie). Natomiast kalendarz adwentowy dla dzieci prezentuje się z lizakami Chuppa Chups z obrazkiem ukazującym świętego Mikołaja w letniej aurze, na słonecznej plaży.
Bożonarodzeniowe tradycje w Nowej Zelandii wielu osobom wydają się z pewnością “do góry nogami”, ale dla tutejszych mieszkańców to wspaniały czas odpoczynku i cieszenia się letnią pogodą.
Tekst I fot. Monika Gamble
Napisz komentarz
Komentarze