Z prezesem Sparty Brodnica Wojciechem Szulcem rozmawia Bogumił Drogorób
Piłkarze brodnickiej Sparty grającej w IV lidze zakończyli pierwszą rundę rozgrywek 2023/24. W nowy rok, niezwykły w historii klubu, wejdą zajmując 10 lokatę w tabeli. Wypadałoby jubileusz 100-lecia Sparty podkreślić lepszą formą sportową a co za tym idzie – wynikami.
- Zgadza się pan ze mną, panie prezesie?
- Takie jest i moje marzenie, nie tylko jako prezesa, ale zwykłego kibica, oglądającego mecze z ławki na trybunach.
- Bilans jesieni wyszedł na zero. Siedem zwycięstw, siedem porażek, trzy remisy. Trudno to uznać za sukces. A sezon zaczął się zupełnie obiecująco.
- Jesteśmy na równi pochyłej. Problem jest tego typu: mamy dobrego bramkarza, Mateusza Wiśniewskiego, ale tracimy za dużo bramek. Słabo gra obrona, za dużo jest błędów w defensywie. Mając świadomość, że są kłopoty z tyłu, graliśmy zbyt odważnie. Według mnie trener Tomasz Paczkowski zbyt śmiało układał taktykę na poszczególne mecze.
- Czy tylko to było przyczyną, że zespół przegrał spotkania, także u siebie, z rywalami – powiedzmy szczerze – słabszymi m.in. z Lechem Rypin, Pomorzaninem Serock, Startem Pruszcz Pomorski na Orlętach Aleksandrów Kujawski kończąc.
- Kolejna prawda - a za tym idzie przyczyna - to fakt, iż mamy zespół najstarszych wiekowo piłkarzy, futbolistów biegających w dwie strony, od naszego pola karnego do pola karnego rywali. I tak przez 90 minut. Mam wielki szacunek do Grzegorza Domżalskiego, który wielokrotnie ratował nam punkty. Jego dośrodkowania były wypracowane i precyzyjne, był bezbłędny przy rzutach karnych. Tyle, że Grzegorz skończył w listopadzie 40 lat i nie można mieć do niego pretensji, że nie walczy zarówno w ataku i w obronie, że nie szaleje w środku pola. Są też inni, których trudno nazwać biegaczami, a kto nie biega, ten nie wygrywa, co widać dokładnie po wynikach naszej reprezentacji. Dodajmy, że w grze szarpanej o wiele łatwiej o kontuzje. Musisz dogonić piłkę a nie zawodnika. W tej prostej grze, jak mawia Zbigniew Boniek, musi być ruch w każdą stronę, nie tylko w jedną. Im szybciej pójdziesz do przodu, tym jeszcze szybciej musisz wrócić, bo rywal wyprowadzi kontrę i może być po sprawie. U nas dużo bramek padało po takich sytuacjach. Za dużo!
- Jeżeli już, to za to odpowiada trener, a nie prezes…
- Nikt z zarządu nie miesza się do pracy trenerskiej, nikt nie wchodzi do szatni, nikt nic nie sugeruje w sprawach merytorycznych. Ważne, by wyciągać wnioski w pomeczowej analizie.
- A jednak w czasie rozgrywek zmieniliście trenera. Rozstaliście się z Tomaszem Paczkowskim, który miał z drużyną przyzwoity poprzedni sezon, nieźle zaczął tegoroczny. W pierwszych pięciu spotkaniach drużyna zdobyła 13 punktów. Regres nastąpił w spotkaniu z Cuiavią – remis w Brodnicy. A potem poszło lawinowo – 0:1 z Chemikiem w Bydgoszczy, 0:1 z Pomorzaninem Serock w Brodnicy, 2:3 z Lechem Rypin u siebie, 3:5 z Pruszczem Pomorskim na wyjeździe i finał 1:3 z Aleksandrowem Kujawskim.
- Z Tomaszem Paczkowskim rozstaliśmy się w zgodzie. Gdy jest kryzys zawsze są dwa sposoby, żeby go rozwiązać. Wymienić szkoleniowca, albo cały zespół futbolistów... Więc?
- Kłopoty są, powinno być ich mniej. Powiedzmy zatem o pozytywach, w końcu zespół wywalczył 24 punkty i ma dość bezpieczną pozycję w tabeli. - Wzmocnieniem Sparty było z pewnością przybycie Brazylijczyka. Brendon Lukas Marques Pereira zaczął rządzić w środku pola, strzelać bramki, wypracowywać pozycje kolegom z drużyny. Przy okazji był najczęściej faulowanym zawodnikiem. Myślę, że do końca go jeszcze nie rozszyfrowaliśmy. Widoczne jest tylko, że lubi grać wyłącznie do przodu, ale żeby wracać? Nie za bardzo. Dobry technicznie piłkarz niekiedy ośmieszał rywali, więc w rewanżu grali nie fair. Jest mocnym punktem naszej drużyny, o czym doskonale sam wie. Ale cudów nie uczyni. W tej chwili jest już w Brazylii, w domowych pieleszach, odpoczywa blisko rodziny. Może fakt dłuższego rozstania też wpływał na jego formę?
- Zimowe transfery? Z jakiego kierunku?
Potrzeba nam przynajmniej dwóch-trzech młodych zawodników. Naszą uwagę, gdy chodzi o transfery, kierujemy raczej w bliskie strony regionu. Nie szukamy w Bydgoszczy, pod Łodzią, w Toruniu, czy okolicach, ale raczej po wschodniej stronie naszego województwa, u sąsiadów.
- Przyszły rok, to druga runda, wiosenna, to także rok jubileuszu 100-lecie Sparty Brodnica...
- Tu jest problem, według mnie w Brodnicy nie ma pieniędzy na sport. Poza Spartą Brodnica, poza piłkarzami, nie widzę zespołów seniorskich. Była piłka ręczna, ale to już historia. Zadecydowały finanse. Pieniądze, które przeznaczone są na sport, z całym szacunkiem, nie starczają na zabezpieczenie podstawowych potrzeb. My, jako klub Sparta, dostajemy łącznie, z wszystkimi dotacjami, ok. 200 000 złotych. Z tego na sport seniorski jest ok. 80 000 zł, na młodzież ok. 100 000 zł. Jak może prosperować taki klub? Nie chcę wchodzić w szczegóły ile kosztują nas takie detale jak opłaty za użytkowanie nieruchomości, koszty wyjazdów, a nie tyko seniorzy jeżdżą na mecze, ale wszystkie kategorie wiekowe, rodzice dowożą swoje dzieciaki, zawodnicy ligowi docierają na stadiony własnymi samochodami, do tego dorzućmy opłaty sędziowskie itd. Fakt, pozyskujemy pieniądze od sponsorów, poszukujemy ich nieustannie, żeby dopchnąć budżet...
Prawda, sto lat klubu to wielkie wydarzenie nie tylko dla Sparty, ale także dla miasta, dla regionu. Jesteśmy częścią historii tego miasta, tak jak wiele innych instytucji i stowarzyszeń. Chcemy by jubileusz był świętem także dla Brodnicy i jej mieszkańców, dla naszej społeczności. Tego życzę wszystkim z całego serca.
Rozmawiał i fot. Bogumił Drogorób
Napisz komentarz
Komentarze