Niewiele dni pozostało do 1 listopada, kiedy obchodzimy Wszystkich Świętych, dzień, w którym szczególnie wspominamy naszych bliskich, znajomych, krewnych, a także tych szczególnie zasłużonych dla miasta, regionu.
Niektórzy odeszli na wieczny spoczynek wiek temu, kilkadziesiąt lat temu. Idąc alejkami cmentarzy, szczególnie tych najstarszych, nasz wzrok zatrzymuje się na datach, wyrytych na nagrobkach. Urodzony w 1873 roku zmarł w 1965, urodzona w 1900 zmarła w 1975, urodzony w 1992 żył 2 miesiące...
Odwiedzamy cmentarze nasze, w naszym mieście, jedziemy w odległe strony, odwiedzić groby dziadków, rodziców, członków naszych rodzin, przechodzimy w ciszy główną aleją, gdzie krzyż otoczony zniczami, gdzie dalej kaplica cmentarna. Kwiaty, światło, modlitwa, obraz utrwalony w naszej pamięci, niekiedy uśmiech przez łzy. A kiedy na nas przyjdzie pora?
Kilkadziesiąt lat temu spotkanie z żołnierzem armii Andersa. Jego opowieść o bojowym szlaku, o Monte Cassino. Opowiadał, że często, w różnych stronach, czy na Bliskim Wschodzie, czy w Italii, odwiedzał cmentarze. Zachwycał się architekturą pomników, nagrobków – prawdziwymi dziełami sztuki. I myśl, że może tu chciałby spocząć, a może tam, też piękny cmentarz, a może jeszcze gdzie indziej? Wymienił kilkanaście miejscowości, poza Polską. Po II wojnie światowej zatrzymał się w Beskidach, zobaczył cmentarz w Ustroniu. Czym go urzekł (jeżeli to słowo jest tutaj właściwe), skąd taka refleksja? Zamieszkał w Jaszowcu. Wraz z żoną spoczywają w Ustroniu, bo to takie ustronne spokojne miejsce. Tyle się dowiedziałem.
Bogumił Drogorób
Fot. Pixabay
Napisz komentarz
Komentarze