Multikino Bydgoszcz seans 19:40 wtorek, 26 września. Sala prawie pełna to rzadkość w ten dzień w Bydgoszczy. „Zieloną granicę” wszyscy oglądają w skupieniu bez gadania, bez chrupania pop cornu.
Przeżyłem dwa takie polskie filmowe pokazy: „Katyń” Andrzeja Wajdy i „Wołyń” Wojciecha Smarzowskiego. Seans skończył się przed 23.00 i nastała chwila ciszy. Przez moment, następnie mój syn Mikołaj siedzący obok zapłakanej żony Asi zaczyna klaskać (ja chciałem ale
pierwszemu zabrakło mi odwagi), po chwili cała sala klaszcze.
Dawno nie czułem takiej presji i stresu przed wyborami. Dlaczego? Ponieważ jeśli te skrajnie, nacjonalistyczne oszołomy znowu wygrają nie będzie już Polski. W sumie dla mnie prawdziwej tolerancyjnej Polski już od dawna nie ma ale po tym okresie przestanie być Polską. Jest mi wstyd,
że jestem Polakiem. Teraz chyba bardziej niż za czasów socjalizmu realnego, ponieważ komunizmu nigdy w Polsce nie było. Mam ogromną nadzieję, że moje dzieci wyjadą z tego chorego kraju.
Wracam do filmu wielkiej polskiej reżyserki Agnieszki Holland - to po „W ciemności” i „Europa, Europa” najlepszy film w jej dorobku. Ogromna szkoda, że nie ten obraz bierze udział w potyczce o Oscary tylko jacyś „Chłopi”, ale w tym również doszukuję politycznych rozgrywek, bo widzę jaka jest kampania rządowa przeciw „Zielonej granicy”. Agnieszka Holland rewelacyjnie reżysersko a zarazem obiektywnie pokazuje sytuacje na granicy z kilku perspektyw. Nie z jednej. Nie brakuje w tym filmie również przemian bohaterów bo nie wszyscy są tylko dobrzy lub źli. To prawdziwie emocjonalne i piękne kino o człowieczeństwie, empatii a także zrozumieniu, ale również o braku tolerancji, szerzącej się nienawiści, agresji, braku współczucia. To genialne kino i chyba najlepszy polski film od czasów „Placu Zbawiciela”, „Pianisty” czy „Listy Schindlera”.
Film, który każdy człowiek, który czuje się w jakiś sposób Polakiem powinien go obejrzeć a później zatrzymać tą machinę zła i zagłosować na wyborach przeciw PiS!!! Maja Ostaszewska genialna kreacja, chyba najlepsza w jej filmowej karierze. Rewelacyjne, prawie paradokumentalne zdjęcia Tomasza Naumiuka i przejmująca muzyka Frédéric Vercheval.
Mała dygresja na koniec i wątek osobisty: Agnieszce Holland bardzo dziękuje za chyba najważniejszy polski film w ostatnim dziesięcioleciu. Miałem okazję osobiście poznać wspaniałą reżyserkę w Łodzi w 2002 roku na festiwalu Camerimage i jestem z tego dumny. Film w mojej ocenie 10/10. Bez względu na moją opinię i Wasze preferencje polityczne, musicie go zobaczyć!
Radosław Zawadzki
Fot. Archiwum autora
Napisz komentarz
Komentarze