Nic tak nie mobilizuje, nic tak nie integruje harcerskie drużyny jak wspólny wyjazd. Harcerze z Jabłonowa Pomorskiego postanowili ruszyć w teren. Nie aż tak odległy.
Na siedzibę zimowiska wybrali sobie Szkołę Podstawową w Brzoziu. Harcmistrz Mirosław Turowski wraz z ekipą opiekunów zabrali 30 dziewcząt i 12 chłopców w harcerskich mundurach, ażeby kilka dni zimowych ferii spędzić poza domem.
- Każdy wyjazd jest dla nas znakomitym odpoczynkiem. Przyjechaliśmy właśnie odpocząć od codzienności i zabawić się – dodaje hm. Mirosław Turowski.
Ponieważ jest harcerzem co się zowie, z wielkim doświadczeniem działalności w hufcach, przygotował program zajęć opatrzony tytułem „Jak to było w PRL-u”. Między innymi po to, aby uświadomić dzieciom i młodzieży – uczestniczą harcerze w wieku 9 – 16 lat – do jakiej historii nie warto wracać. Ale pamiętać koniecznie! Czynią to codziennie z właściwym sobie humorem.
I tak, trzy klasy, gdzie zorganizowano sypialnie, noszą odpowiednie nazwy, filmów rysunkowych, które powstały w okresie Polski Ludowej – Reksio, Pszczółka Maja, Bolek i Lolek. Natomiast plakaty informują na korytarzach, że „za garderobę i rzeczy zostawione w szatni szatniarz NIE odpowiada”, „pamiętaj, zimowisko twoim drugim domem”, „schody ruchome czynne są w godzinach w dni robocze: do góry 6.00 – 22.00, na dół 7.00 – 21.00, w dni świąteczne tylko do góry 7.00 – 21.00” i wiele innych. Trzeba je zobaczyć.
Pomysłowe były też gry, na przykład zimowiskowy bazar „Pan tutaj nie stał”, turnieje charakterystycznego słownictwa znanego pod nazwą mowa-trawa i wiele innych.
Oczywiście, będąc na wyjeździe, choć w nie tak odległym terenie, wypadało wpaść na kryty basen do „Kalchemu”, na opony do Wielkiego Leźna, na wędrowanie po parku wodnym, na ognisko i harcerskie piosenki z głosowaniem na listę przebojów kultowej Rozgłośni Harcerskiej włącznie.
A poza tym – tak było jest i będzie, że harcerz z harcerką wędrują. I nic nam do tego.
Tekst i fot. (bd)
Napisz komentarz
Komentarze