Trzy dni z książkami, trzy dni z pisarkami, pisarzami, publicystami, trzy dni spotkań autorskich i towarzyskich – to wszystko nazywam literaturą rozwoju. Występuje to zjawisko u każdego czytelnika, niezależnie od wieku.
Określenie „literatura rozwoju” nie ma nic wspólnego z semantyką, jaką posługuje się krytyka literacka. Rozwija się wszystko – organizacja dni książki, wydawnictwa, edytorzy, autorzy, bohaterowie takich spotkań, rozwija się wiedza czytelnicza.
Wszystkich gościło od 15 do 17 września Europejskie Centrum Solidarności. Tegoroczne Gdańskie Targi Książki to ponad 80 wydawnictw, 70 pisarzy, pisarek, zaproszonych gości, ponad 60 wydarzeń towarzyszących, a wśród nich spotkania autorskie, premiery książkowe, debaty i warsztaty. Już tylko same liczby pokazują jak trudno byłoby skoncentrować swoją uwagę na wszystkie zdarzenia kulturalne w ECS Gdańsk.
Trudny wybór, odpowiedzialność za taki a nie inny biorę na siebie. Przyznaję, że kieruję się także sympatią. Mariusza Szczygła, mistrza reportażu, czechofila, prażanina i warszawiaka, spotykam drugiego dnia targów. Na dodatek w momencie gdy ostatni egzemplarz „Fakty muszą zatańczyć” uniósł się w górę trzymany ręką klienta wysokiego wzrostu. Walka o dzieło byłaby skazana z góry na porażkę. Cóż, chciałem aby „Fakty” zatańczyły także w mojej bibliotece, pozostała jedynie możliwość zrobienia zdjęcia.
Mikołaj Grynberg przybył pierwszego dnia targów z książką o jakże znamiennym tytule „Jezus umarł w Polsce”. Można uwierzyć autorowi i jego pierwszym czytelnikom, że łzy towarzyszące powstaniu tego dzieła to nie tylko emocje, to spojrzenie człowieka w głąb siebie. O czym opowiada autor? Najprostszą odpowiedzią jest: o tym samym co Agnieszka Holland w filmie „Zielona granica”. To, jak sądzę, znakomita rekomendacja.
Zajrzeć wypadało na spotkanie Przemysława Sadury i Sławomira Sierakowskiego, którzy na warsztat wzięli temat „Społeczeństwo populistyczne”. Młodzi naukowcy i publicyści, związani m.in. z czasopismem „Krytyka Polityczna” mówili o zagrożeniach dla współczesnego świata, przede wszystkim o tym co w Polsce się staje i jak się przeciwko temu bronić.
Prof. dr Marcin Matczak, teoretyk filozofii prawa przyjechał do Gdańska z kolejną publikacją, książka nosi tytuł „Kraj w którym umrę” (Wydawnictwo „Znak”). Jego rozmowa prowadzona przez krytyka literackiego Jakuba Kufla, była swego rodzaju wykładem, jednocześnie ostrzeżeniem.
- Środek życia jest wystarczającym powodem, żeby zacząć robić rzeczy dziwne. A środek życia, w czasie którego zaczyna się rozpadać Unia Europejska, wybucha pandemia i wojna tuż za naszą granicą, a na dodatek umiera królowa Elżbieta, jakby potwierdzając zbliżający się koniec świata, wręcz prowokuje do robienia rzeczy przedziwnych. Zderzeni czołowo z rozczarowaniem, przerażeni, że nieśmiertelność jest kolejnym oszustwem, w które bezwarunkowo wierzyli przed czterdziestką, doświadczający poczucia końca, o którym przypomina a to łąkotka, a to za wysoki cholesterol, mężczyźni w moim wieku robią takie rzeczy. Robię więc i ja – piszę książkę, w której wyobrażam sobie Polskę beze mnie. Po co? Bo to ciekawy eksperyment myślowy...”.
Oto tylko kilka pytań, które przewijają się przez publicystykę, rozważania autora. Jak będzie wyglądała Polska za pięćdziesiąt, sześćdziesiąt czy sto lat? Czy zapanuje w niej chaos polityczny i moralny, a w badaniach opinii publicznej wszyscy będą mówić, że stracili sens życia? Czy raczej chaos ktoś zastąpi zamordyzmem – porządkiem narzuconym siłą? A może nie będzie tak źle?
Przy stoiskach wydawniczych, w salach konferencyjnych, porozmawiać można było z autorkami i autorami, m.in.: z Manuelą Gretkowską, Jarosławem Hrycakiem, Ingą Iwasiów, Renatą Lis, Wojciechem Tochmanem, Katarzyną Groniec, Tomaszem Tyczyńskim, Elżbietą Pałasz,Paxi Zubizarretą, Igorem Tuley'ą, Darią Kaszubowską, Markiem Kamińskim.
Tekst i fot. Bogumił Drogorób
Napisz komentarz
Komentarze