Po ogłoszeniu przez polityków szczodrych ofert wybuchła dyskusja. Część osób pyta czy stać nas na dalsze rozdawnictwo? A druga część nie wie skąd w budżecie biorą się pieniądze. Jedno jest pewne; budżet państwa nie jest pełną pieniędzy skrzynią bez dna.
Sondaże pokazują, że spora część Polaków orientuje się w budżetowych realiach i pozostaje sceptyczna w kwestii dalszego sponsoringu. Rząd swoich pieniędzy nie ma. Za wszystko płaci lud pracujący, który już nie chce dokładać się do obietnic polityków. Wyjaśniając zawiłości budżetu państwa najprościej porównać go z budżetem domowym. Mamy dochody: pensja, albo emerytura, możemy otrzymać darowiznę, dywidendę lub wygrać na loterii, są też pieniądze z „+”. To stanowi domowy budżet. Mamy też określone wydatki, które ponosimy regularnie np. co miesiąc, są też wydatki codzienne i są nagłe, nieplanowane, na które też powinniśmy być przygotowani.
Każda rodzina
mając określone pieniądze planuje wydatki według priorytetów. Nikt rozsądny nie zacznie malować pokoi wiedząc, że ma dziurawy dach, ani też nie wyjeżdża na drogie wakacje, mając poważny dług u sąsiada. Najlepiej, aby nasze wydatki nie przekraczały dochodów, bo jeśli tak się stanie, to w budżecie mamy deficyt. Wówczas musimy ratować się pożyczką od rodziny lub z banku. Ale pożyczki mają to do siebie, że prędzej czy później trzeba je spłacić. Często, zwłaszcza do banku, oddajemy więcej niż pożyczyliśmy. Wiedzą o tym ci, którzy zaciągnęli kredyty hipoteczne. Podobnie jest z budżetem państwa, są dochody i wydatki. Niemal każdy wydatek jest opłacany przez nas, podatników - ciebie, mnie, emeryta, rencistę, każdego.
Podstawowym źródłem dochodów państwa
są przede wszystkim podatki. Największy udział w dochodach ma podatek VAT, druga pod tym względem jest akcyza. A więc im droższe są towary i usługi tym do państwa wpływa więcej pieniędzy. Im w sklepach drożej, tym państwo ma więcej kasy. Budżet państwa działa w oparciu o ustawę budżetową. Jej autorzy muszą przewidzieć, jakie wpływy osiągnie państwo ze wszystkich składowych i muszą rozdzielić zaplanowane dochody na administrację, edukację, zdrowie, wojsko itd.no i na inwestycje. Rząd, planując inwestycje, tak jak w rodzinie, musi zacząć od najpotrzebniejszych. Ich celowość i opłacalność powinna być oparta na dokładnych analizach, a realizacja musi być zgodna z prawem i procedurami. Wszelkie wydatki powinny być jawne i uzasadnione. Powinny!
Budżet państwa,
to nie są pieniądze, które, gdy ich zabraknie, to się dodrukuje. Możemy się tylko domyślać jak jest. Budżet to dokument uchwalany przez Sejm w formie ustawy, upoważniającej rząd do dysponowania naszymi pieniędzmi. Sytuacja jest dziwna, gdy rząd ma większość sejmową, która w trybie pilnym, przegłosuje każdą Ustawę. A ta, pisana na zlecenie, przy łamaniu procedur może być korzystna tylko dla partii rządzącej - niekoniecznie dla obywateli.
Nie ma nic za darmo
Najwięcej kasy do budżetu wpływa codziennie od nas. Oprócz podatków i składek na ZUS robimy zakupy i za każdy towar płacimy VAT. Dzisiaj w Polsce najdroższe są paliwa i energia, te są w rękach spółek państwowych i one zarabiają miliardy. Obywatele mogą tylko zgadywać ile w budżecie jest pieniędzy, a ile długów, które będziemy musieli spłacać przez wiele lat. Pesymiści, albo raczej realiści, mówią, że za hojność władzy płacić będą nasze dzieci, a może i wnuki. Wiele kontrowersji budzą też miliardy wyprowadzone poza budżet na fundacje, w których działają pupile władzy, a lokowane tam pieniądze, giną jak w Trójkącie Bermudzkim. Dziwi też, że ludzie wciąż dają się przekupywać ich własnymi pieniędzmi. Niby darmowe oferty, składane przez polityków, darmowe nie są. Płacimy za nie my!
Co jeszcze będą fundować ludzie pracy - nie wiadomo, bo kampania wyborcza dopiero się rozkręca.
Napisz komentarz
Komentarze