Ul. Wąska w Brodnicy nie jest wielką arterią. Jest po prostu drogą polną. Co jakiś czas przejedzie równiarka i jest dobrze. Ostatnio zaczęły toczyć się tamtędy potężne ciężarowe, z piachem. Przez wiele dni, co kilka minut.
Na Ustroniu ta trasa. W nieodległym sąsiedztwie trwa inwestycja, której nazwy jeszcze nie znamy. Na razie trwa wywóz piachu, trwają prace niwelacyjne, piach tonami wożą ciężarówki. W końcu mieszkańcy uznali, że dalej tak być nie może, bo ich ulica, wąska bo Wąska, wyjdzie z tej operacji nieźle poharatana. Wyszedł więc pewien człowiek na swoją ulicę i zatrzymał, każdy pojazd po kolei.
Kierowca pierwszej ciężarówki zagroził sądem. I to był dobry pomysł z jego strony, ponieważ sprawa nabrałaby rozgłosu.
Kierowca drugiej przyznał nieśmiało, że dostali taką trasę od inwestora, żeby było szybciej i najkrócej.
Trzeci kierowca usłyszał, że do niego, osobiście, nikt nie ma pretensji. W końcu wykonuje tylko polecenia swojego szefa. Kierowca pomyślał i wycofał się z ładunkiem.
Mieszkaniec ul. Wąskiej zatelefonował do Urzędu Miejskiego i sprawa błyskawicznie została podjęta. Wysłano na miejsce straż miejską, a Marian Chwiałkowski, szef sztabu kryzysowego, ale też odpowiadający za podobne sytuacje, skontaktował się z zainteresowanymi inwestorami i wykonawcami. Panowie wyjaśnili sobie detale. I nie ma tematu. Ciężarówki z piachem ruszyły inną trasą. Niszczenie drogi zakończyło się. Teraz przyjedzie równiarka. Na czyj koszt?
Dla inwestora ważna i dobra wiadomość: nikt z mieszkańców okolicznych domów nie zgłosił awarii zawieszenia samochodu, problemu z resorami, innymi wcale nie drobiazgami.
Bogumił Drogorób
Fot. Nadesłane
Napisz komentarz
Komentarze