Ten przepis zawdzięczamy Natalii Żbikowskiej, naszej dobrej znajomej, która odwiedzając rodzinę w Brodnicy zrobiła prawdziwy popis umiejętności, co nie mogło jej przejść tak łatwo: nie wyjedziesz dopóki nie napiszesz! Więc przepisujemy od Natalii!
- 20 dkg śmietany, najlepiej „Szefa kuchni” 22 proc., ale dziś trudno o ten produkt więc polecam w zastępstwie śmietanę lekko skwaszoną 18 proc.
- 4 żółtka
- 30 dkg mąki tortowej
- 2 łyżki octu
- 2 łyżki spirytusu (jeśli nie ma spirytusu dajemy łącznie 3 łyżki octu)
Ciasto zagnieść w misce, potem wyrabiać na blacie (na stolnicy). Bić wałkiem i podsypywać mąką aż do pojawienia się bąbelków. Ciasto podzielić na cztery części, obtoczyć w mące. Odstawić na godzinę pod płóciennym ręcznikiem, można schować do lodówki.
Wałkować cieniutko, delikatnie, podsypując mąką. Radełkiem (nożem) tworzymy paski, dzieląc na części (wielkości od 10 do 15 cm – na oko) w środku zaznaczając miejsce, gdzie przewijamy jeden z końców. Smażymy na smalcu (4-5 kostek), może być planta.
Po smażeniu, odkładamy na papierowy ręcznik, potem bierzemy się za pudrowanie (ok. 1/5 kg cukru-pudru do którego dosypujemy dużą paczkę waniliowego). Układamy na półmiskach i życzymy smacznego.
Z tej porcji – proponowanej przez Natalię – wychodzi ok. 70 faworków, a więc nie zapraszamy znajomych, rodzinę, sąsiadów, tylko operujemy we własnym gronie: mąż, żona, dzieci, wnuki.
Natomiast z podwójnej porcji wychodzi 165 faworków i wtedy można robić przyjęcie w kategorii open.
Napisz komentarz
Komentarze