Debiut Beaty Mazurek (PiS) w roli wicemarszałek Sejmu wypadł nadzwyczajnie. Przekonał się o tym nasz dobry znajomy, poseł Zbigniew Sosnowski (PSL) z powiatu brodnickiego.
Niby doświadczony parlamentarzysta a dał się zaskoczyć! Otóż nasz poseł wszedł na trybunę sejmową, w trybie zadającego pytania ministrowi Joachimowi Brudzińskiemu, w związku z jego wystąpieniem na temat faszyzmu, nazizmu, nacjonalizmu o reportażu z obchodów rocznicy urodzin niejakiego H. nie wspominając. Po drugim pytaniu przyszła kolej na trzecie – poseł chciał zapytać ministra co rząd zamierza w sprawie monitorowania aktywności grup skrajnych, o przestępstwach z nienawiści.
Poseł zapomniał jednak, że o długości jego wypowiedzi decyduje – w tym konkretnym przypadku – Beata Mazurek, która wyłączyła mikrofon.
I tak – moim zdaniem – obeszła się łagodnie, ale jeszcze nie ma zapadni na sejmowej trybunie. Być może ten błąd techniczny wkrótce zostanie naprawiony. Wtedy gość zniknie razem ze swoim głosem. Bez specjalnego trybu.
Bogumił Drogorób
Napisz komentarz
Komentarze