Z Andreasem Kuettelem ze Szwajcarii, byłym mistrzem świata w skokach narciarskich, rozmawia Bogumił Drogorób
- Powróćmy do przeszłości. Jest 27 luty, 2009 rok, Liberec. Mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym. Duża skocznia. Pierwsza seria za tobą. Śnieg wali coraz gęstszy. O czym myślisz? O dłuższej przerwie, czy o tym, że wszystko już się skończyło z sukcesem dla ciebie. Przypomnij te chwile...
- Przygotowywałem sie do drugiego skoku, rozgrzewałem się biegając w lesie, miałem w głowie mieszankę różnych myśli. Wiedziałem, że może być tak, że druga seria będzie odwołana, ale brałem pod uwagę, że będę skakał i nastawiałem się na ten drugi skok. Czekałam właściwie na kolejną serię, cieszyłem się, chciałem zaatakować, a nie niczego bronić.
- Jeden doskonały skok wystarczył. Tytuł mistrza świata to fakt. Zapisałeś się na zawsze w historii skoków. Przyznać jednak trzeba, że dość wcześnie zakończyłeś karierę. Co było najważniejszym powodem, przełomem?
- Nie czułem, żeby to było zbyt wcześnie, bo byłem w Pucharze Świata od 15 lat. Powody były rożne: priorytety się zmieniaja, byłem już ojcem, poza tym zawsze wiedziałem, że okres kiedy jest się zawodowym sportowcem jest ograniczony. Z czasem zaczęło to mnie dużo więcej kosztować, aby codziennie być w 100 procentach zmotywowanym i utrzymywać formę.
- Można trochę prywaty? Jeśli tak, opowiedz gdzie poznałeś toruniankę, Dorotę Pawłowską? W Toruniu czy w Szwajcarii? Kilka słów o rodzinie, jak jest liczna?
- Spotkałem moją przyszłą żonę w czasie obozu treningowego w Zakopanem, ale zajęło nam to trochę czasu, zanim zamieszkaliśmy razem, bo moja żona, Dorota, mieszkała i pracowała w tym czasie w Danii. Od 2011 roku mieszkamy w Danii. Mamy jedno dziecko, nasz syn Oliver ma 12 lat i mówi w kilku językach: ja rozmawiam z nim po niemiecku, moja żona po polsku, duński jest jego wiodącym jezykiem ale mówi też po angielsku.
- Czym zajmujesz się obecnie zawodowo?
- Pracuję jako adiunkt na Uniwersytecie Południowej Danii, w instytucie sportu i biomechaniki. Zajmuję się nauczaniem oraz pracą badawczą, głównie obracam się w tematach związanych ze zdrowiem psychicznym oraz schizofrenią.
- Definitywnie ze sportem nie skończyłeś? Kilka lat temu widziałem ciebie na triathlonie Garmin w Brodnicy.
- Jestem i cały czas byłem aktywny i uprawiałem dla przyjemności wiele różnych dyscyplin sportu. Jest to dla mnie bardzo ważne, aby kontynuować zdrowy i aktywny tryb życia. Moja żona uprawia triathlon i często jej towarzyszę w treningach. Znudziło mi się bycie tylko szoferem, mechanikiem rowerowym, psychologiem sportowym, tragarzem i kibicem, dlatego zacząłem sam startować i razem jeździmy na zawody.
- Obserwujesz zawody PŚ w skokach. O kim będzie głośno w tym sezonie?
- W ostatnich 5 latach pracowałem ze szwajcarską drużyną skoczków jako konsultant psychologiczny, byłem na niektórych zawodach i obozach treningowych i oglądałem praktycznie wszystkie zawody Pucharu Świata, wiec jestem na bieżąco. Jeśli chodzi o polskich skoczków, to myślę że Kamil Stoch, Piotr Żyła, Dawid Kubacki i Maciej Kot mają szanse na wysokie rankingi. Ja jestem wielkim fanem Kobayashiego i myślę, że będzie bardzo silny w następnym sezonie. Jako Szwajcar, mam nadzieję, że Kilian Peier oraz Gregor Deschwanden, znajdą się nie raz na podium.
- Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał: Bogumił Drogorób
Fot. Archiwum rodzinne Andreasa Kuettela
Napisz komentarz
Komentarze