Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 25 listopada 2024 13:16
Reklama

Z podróżnej torby. Podróż do Ligurii (3)

Z podróżnej torby. Podróż do Ligurii (3)

Z Bellinzony kierując się cały czas na południe, tym razem autostradą A2, dojeżdżamy do Lugano, największego w regionie Ticino miasta, które przywitało nas zachwycającym widokiem. Na pierwszy plan zdecydowanie wysuwa się  wieża katedry św. Wawrzyńca (Catedralle San Lorenzo),  na drugim, błyszczy tafla jeziora  o cudownym szmaragdowym odcieniu. Obraz spina pasmo gór i zielonych wzgórz.

Spacer
zaczęliśmy od Piazza della Riforma – salonu miasta. Tu stoi neoklasycystyczny ratusz  i tu schodzą się najważniejsze ulice. Tu także na pełnych obrotach pracują liczne  restauracje i kawiarnie. Miasto o ciekawej architekturze. Urokliwe uliczki. W rzędach  historyczne  kamienice z arkadami, które często stykają się dachami, zwłaszcza w wąskich zaułkach. Wszystkie one, jak pajęczyna, łączą place i parki z bogatą subtropikalną roślinnością. A te z kolei zapraszają do błogiego lenistwa i cieszenia się jego przyjazną atmosferą. Starym kamienicom o pięknych bogato zdobionych fasadach adorują nowoczesne budynki wtulone w wiekowe sąsiadki. No i liczne sklepy oraz butiki najsłynniejszych światowych marek, koniecznie też z narodową specjalnością Helwetów – zegarkami. Wszystko to zdaje się spływać do wód jeziora Lugano, które już samo w sobie tworzy niesamowitą przestrzeń. Otoczone górami, z najwyższą Monte Generoso - 1700 m n.p.m., która spogląda na połączone przez Lago di Lugano dwa państwa, Szwajcarię i Włochy. Ten wyjątkowej urody alpejski, mocno rozwidlony akwen, o powierzchni prawie 50 km kw., łączy także dwa jeziora, Maggiore i Como. Przy promenadzie nad jeziorem  rozciągają się ogrody, pełne kamelii, magnolii i subtropikalnych roślin. Pomiędzy nimi paradują nowoczesne rzeźby. Piękne krajobrazy, łagodny śródziemnomorski klimat oraz ciekawa, z lekka egzotyczna  roślinność,  tworzą po tej stronie Alp przytulny i interesujący turystycznie zakątek, wchodzący aż w głąb Włoch. Zobaczyć tyle cudów natury w jednym miejscu- bezcenne

Polskie ślady i hormon szczęścia
Widoczna zamożność Lugano i mieszkańców centrum oraz położonych nad jeziorem dzielnic, a przynajmniej tych, które odwiedziliśmy, kuszą  bogactwem. Zadbane, lśniące czystością  domy, mimo, że wiekowe, wyglądają, jak gdyby budowniczowie przed chwilą zeszli z rusztowań. Nie inaczej prezentują się wille nad samą wodą. Ulicom i placom uroku dodają paradne fontanny, studnie, rzeźby. Na jedną z takich perełek trafiliśmy na placu San Carlo. To surrealistyczny  zegar,  dzieło mistrza Salvadore Dali. Rzeźb, których autorami są słynni artyści, w mieście na placach, w parkach i ogrodach jest wiele. Dla nas, szczególnie ciekawą okazała się rzeźba pn. „Eros Bendato”. Tę wielką głowę usytuowano w pobliżu miejskiego kasyna. Jej autorem jest Igor Mitoraj,  polski rzeźbiarz, który od 1968 tworzył poza granicami kraju.

Podczas podróży bardzo lubię trafiać na polskie akcenty. Niedaleko rzeźby Mitoraja trafiliśmy na ślad Zofii Nałkowskiej, pisarki i publicystki, która w pierwszej dekadzie ubiegłego wieku spacerowała alejkami, nad brzegami jeziora, w pięknym ogrodzie botanicznym Ciani. O zauroczeniu tym miejscem pisała w swoim dzienniku. Nas również zachwycił parko-ogród. Podczas spaceru podziwiamy wiekowe, egzotyczne drzewa, fontanny, rzeźby. Co krok napotykamy ukryte w zieleni zakątki i ławeczki do odpoczynku. Naszej uwadze nie mogły umknąć przytulne kawiarenki, z bogatą ofertą słynnych szwajcarskich tortów, z flagowym Engadin na czele. Ciasto kruche nadziane masą z orzechów w karmelu. Proste połączenie składników ale efekt pyszny i co tu ukrywać, kaloryczny. Jednak czego nie robi się dla zdrowotności, wszak orzechy są bardzo zdrowe, prawda? Podobnie rzecz ma się z najlepszymi, według mnie, szwajcarskimi czekoladami Tobler, Suchard, czy Spruengli, które tu są na wyciągnięcie ręki. Zajadając się tymi wspaniałościami, może trochę ponad miarę, sami się rozgrzeszamy, szukając wytłumaczenia dla  łakomstwa. Czekolada działa antydepresyjnie i stymuluje wydzielanie tzw. hormonów szczęścia, więc zwłaszcza na wakacjach, nie można jej sobie ograniczać.

Znad jeziora  do miasta
Kolorowe stragany z lokalnymi płodami owocowo-warzywnymi, wylewające się z małych sklepików wprost na ulice cofają nas do czasów, kiedy w okolicach  Ticino utrzymywano się z rolnictwa  i rybołówstwa. Jest w Lugano sporo epokowych miejsc, zabytków zarówno sakralnych, jak i świeckich. Z tych pierwszych na największym placu miasta Piazza Bernardino Luini, stoi XV-wieczny kościół Santa Maria delli Angioli. Fasada bardzo skromna, ale wnętrze skrywa prawdziwe skarby.

Wczesnorenesansowe freski Bernardina Luiniego (ucznia Leonarda da Vinci) przedstawiające m.in.  "Ostatnią wieczerzę" i "Matkę Boską z Dzieciątkiem". Warta odwiedzenia, ze względu na fasadę oraz cenne barokowe wyposażenie wnętrza, jest też Katedra San Lorenzo ( Św. Wawrzyńca), górująca nad starym miastem.

Oprócz tego są muzea, często niewielkie, ale prezentujące ciekawe zbiory. Jest specjalne muzeum dla dzieci (Museo In Erba) z pracowniami i salami zabaw. Są centra sportu i kultury. Można popływać promem. Można także odwiedzić słynny park rozrywki i „Swiss Miniatur" z najważniejszymi atrakcjami całej Szwajcarii w skali 1:25.  Nietrudno tam trafić, gdyż znajduje się przy grobli.

Wyjątkowa cholera
Wybierając jazdę autostradą z Bellinzony do Lugano, zdecydowanie zyskaliśmy na czasie, ale niestety straciliśmy możliwość zjedzenia lokalnych potraw w małych rodzinnych knajpkach. Nie ma jednak problemu, gdyż w Lugano, zarówno w samym mieście, jak i przy biegnącej wzdłuż jeziora promenadzie, nie brakuje eleganckich restauracji i pizzerii oraz klimatycznych knajpek w których można zjeść pyszne founde przygotowane ze szwajcarskich serów: Sbrinz, Emmentaler, Appenzeller i Freiburger Vacherin. Do tego wino, kirsz i inne tajne dodatki. Podgrzewany kociołek ustawiony na stole, przy gościach, aby potrawa nie wystygła i nie stężała. Do tego specjalne, długie szpikulce, na które nadziewa się warzywa lub chleb i macza w płynnym, gorącym serze. Rozkosz dla podniebienia. Smakoszom serów, powinno także przypaść do gustu  raclette,  przyrządzone ze specjalnego sera usmażonego na malutkiej patelni, posypanego przyprawami i podanego z ziemniakami lub chlebem. Mnie zaintrygowała inna regionalna potrawa o swojsko brzmiącej nazwie „cholera”. Jest to placek,  przypominający  tartę  wypełniony farszem z gotowanych ziemniaków, porów, jabłek i z dużą ilością szwajcarskiego sera. Ta cholera  była wyjątkowo smaczna.

Ale jak mawia klasyk „to co dobre, szybko się kończy”, tak i nam pora pożegnać Lugano i ruszyć w dalszą drogę. Przez jezioro Lugano, groblą w poprzek, biegną linia kolejowa  i autostrada A2, którą  pojechaliśmy dalej na południe, do Chiasso, na granicy z Włochami. Wkrótce wspomnienia z tamtego szlaku.

Tekst i fot. Wiesława Kusztal



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Ostatnie komentarze
Autor komentarza: LupusTreść komentarza: Narazie zabawa. Oglądaliśmy rzuty. Grzmi tylko oszczepniczka małolatka U-14. Za rok prawda o potędze wyjdzie albo nie. Kto wejdzie na bieżnię, ten jest lekkoatletą, a ten kto z nimi jest na bieżni jest trener z nazwy. Data dodania komentarza: 16.05.2023, 20:44Źródło komentarza: Lekkoatletyka. Sukcesy brodnickich biegaczyAutor komentarza: KuracjuszkaTreść komentarza: Ale NUMER opisał super Redaktor Bogumił! A tak naprawdę - to z czekaniem do sanatorium - to też numer i to w kolejce długiej! A tyle dajemy na NFZ, by zdrowym być i marzyć, by mieć wciąż te dzieścia lat.. kuracjuszka, ale jeszcze bez numeru.....Data dodania komentarza: 11.05.2023, 20:13Źródło komentarza: Sanatoryjny numer 4457Autor komentarza: joko Treść komentarza: Niech się wasz trener nie chwali . Słyszałem ze dawniej jemu wszystkie plany przysyłał i był na obozach jakiś trener z Iławy. Dlatego w mukli miał nawet mistrzów Polski na 400m i w sztafetach. Teraz leci na jego planach, ale wyników medalowych to oni od 6 lat nie mają, bo z tego trenera zrezygnował. Mukla ma nawet dobry do LA stadion a lepiej żeby miała dobrego trenera do medali. Chyba że wpadnie mu jakiś zawodnik co był już mistrzem Polski, to może zrobi z niego mistrza województwa. Data dodania komentarza: 9.04.2023, 09:00Źródło komentarza: Lekkoatletyka. Pot i ciężka pracaAutor komentarza: lolek Treść komentarza: Mierne ta wyniki latem mieliścieData dodania komentarza: 8.04.2023, 20:30Źródło komentarza: Lekkoatletyka. Pot i ciężka pracaAutor komentarza: WiKTreść komentarza: Życzę powodzenia i zachwyconych gości. Oczywiście ciekawa jestem jak kaczka się udała?Data dodania komentarza: 7.04.2023, 23:17Źródło komentarza: Kaczka faszerowana kasząAutor komentarza: CzesiaTreść komentarza: Super Wiesiu! Takie danie po nowemu zrobię na te Święta, bo do tej pory głównym dodatkiem był ogrom jabłek... Dzięki za przepis.. Dam znać, jak smakowała gościom... pozdrawiam już z apetytem! CzesiaData dodania komentarza: 7.04.2023, 17:17Źródło komentarza: Kaczka faszerowana kaszą
Reklamadotacje rpo
Reklama