Pojezierze Brodnickie w ostatni weekend sierpnia znów będzie gościć miłośników ostrej jazdy na szutrach. Przybędą z różnych stron kraju niesieni obietnicą mocnych sportowych wrażeń oraz legendą odbywającego się Rajdu Brodnickiego, jednego z najciekawszych „kajotesów” w Polsce, który w tym roku odbędzie się po raz 25.
Legendę Rajdu Brodnickiego tworzą z roku na rok jego organizatorzy z Automobilklubu Toruńskiego, którzy nie poddają się rutynie i za każdym razem przygotowują na rajd nowe wyzwania dla zawodników oraz atrakcje dla publiczności. Legendę rajdu tworzą też media, które towarzyszą imprezie od pierwszych chwil po jej reaktywacji w 2002 roku. No i przede wszystkim sami uczestnicy, którzy dzielą się później wrażeniami na forach internetowych.
„To chyba najostrzejszy „kajotes” w kraju”, „Pewnie trzeba mieć jakąś lawetę, jakby ktoś nie mógł wrócić na własnych kołach”, „Jeżdżę trochę na „kajotesach” w regionie. W Brodnicy możecie spodziewać się pourywanych zawieszeń, dzwonów, dachów i wielu niezapomnianych przeżyć. Wygrywają ci, którzy nie odpuszczają” – oto najbardziej oddające klimat rywalizacji opinie internautów o Rajdzie Brodnickim z początku lat dwutysięcznych. Z upływem czasu niewiele się zmieniły, choć może mniej jest dzwonów, dachów i pourywanych zawieszeń, ponieważ zawodnicy i sprzęt wykazują coraz lepsze przygotowanie. Nadal jednak tylko najlepiej przygotowane auta są w stanie podołać trudom morderczej walki na szutrach Pojezierza Brodnickiego.
Prosto z drogi
Rajd Brodnicki od dawna cieszy się niesłabnącą popularnością. To nie przypadek. Impreza, która w tym roku organizowana jest po raz 25., ma swoją wieloletnią historię, sięgającą ubiegłego wieku.Rajdy samochodowe w Brodnicy organizowane były już na początku lat 80. przez miejscową delegaturę Automobilklubu Toruńskiego i jej szefa Andrzeja Mrozowskiego. Wówczas były to tylko rajdy turystyczne i rekreacyjne z elementami sportowymi. Pierwsza impreza o charakterze konkursowych jazd samochodowych odbyła się w Brodnicy 24 kwietnia 1988 roku. W rajdzie, który miał rangę rundy mistrzostw okręgu w KJS, uczestniczyło 26 załóg. Rywalizację ukończyło 25, a zwycięzcą klasyfikacji generalnej został jadący fiatem 126 p Sławomir Kulka z Brodnicy, reprezentujący Automobilklub Toruński.
- To były inne czasy – wspominał kilka lat temu Andrzej Mrozowski, prezes brodnickiej delegatury AT. - Na trasach królowały „maluchy”, fiaty 125p i syreny. Większość aut wtedy startujących to były samochody jeżdżące na co dzień po drogach. Nie tak jak teraz, przygotowywane specjalnie do rywalizacji. Nikt też, tak jak dziś, nie był zainteresowany jeżdżeniem po szutrach.
Pierwszy Rajd Brodnicki po 1990 roku został zorganizowany 2 września 1991. Uczestniczyło w nim 10 załóg i wszystkie ukończyły rywalizację. W kolejnej imprezie, zorganizowanej 10 maja 1992, uczestniczył obecny dyrektor Rajdu Brodnickiego i prezes Automobilklubu Toruńskiego Jan Balcerak. Jadąc na oplu asconie, zajął 11. miejsce w klasyfikacji generalnej.
Era szutrów
Nowa epoka w historii Rajdu Brodnickiego zaczęła się w 2002 roku. Wtedy organizacji imprezy podjął się Jan Balcerak z zespołem ludzi z Automobilklubu Toruńskiego. Rajd Brodnicki zjechał z asfaltu na drogi szutrowe, zyskując wśród uczestników przydomek „rajdu krainy jezior” lub „małego Kormorana”. W pierwszych latach po reaktywowaniu rajdu prym na trasie wiodły dwie załogi: bracia Porawscy - Tomasz (kierowca) i Piotr (pilot) z Wielkopolski na audi 80 quatro, którzy zwyciężyli w latach 2002, 2003, 2004 oraz Jerzy Pyzel (kierowca) i Paweł Orlik (pilot) z Warszawy na subaru impreza, zwycięzcy Rajdu Brodnickiego w 2005 i 2006 roku.
Rajd Brodnicki przyciąga co roku na trasę wielu uczestników. W czym tkwi fenomen imprezy?
- Rajd jest jedyny w swoim rodzaju – uważa Czesław Nosewicz, wiceprezes Automobilklubu Toruńskiego i członek Zespołu Sędziów Sportowych na Rajdzie Brodnickim. - Łączy w sobie element rywalizacji w tak pięknym terenie podczas prób sportowych, które przygotowane są na miarę prawdziwych odcinków specjalnych, z atmosferą urlopu i wypoczynku. To przyciąga do Brodnicy zarówno kierowców amatorów, którzy marzą o startach w rajdach z wyższej półki, jak i publiczność.
Prezes AT Jan Balcerak widzi fenomen wskrzeszonego przez siebie rajdu podobnie. - Trudna technicznie trasa sprawia, że kierowcy mogą poczuć się na „Brodnickim” jak rajdowcy na mistrzostwach Polski.
Tekst i fot. Przemysław Majchrzak
Napisz komentarz
Komentarze