Za nami 99 rocznica odzyskania niepodległości. W całej Polsce odbyły się uroczystości upamiętniające tę datę, ale tylko gdzieniegdzie uczczono ją godnie.
Dlaczego wciąż tego święta nie obchodzimy wspólnie i radośnie. Przecież wówczas, gdy Polska wracała na mapy świata, w ludziach była nadzieja i ogromna radość.
Dziś Polska jest skłócona. Podzielona. Część władzy w Warszawie, część w Krakowie. Byleby tylko nie być razem z tymi, którym odmawia się bycia Polakami. W innych krajach takie i podobne rocznice są doskonałą okazją do łączenia społeczeństw, do wspólnych radosnych przeżyć, do zabaw. A w Polsce?
Zamiast sprawy przekazać historykom i odpowiednim służbom, aby w zaciszu gabinetów rozstrzygały o zawiłościach historii i naszych interesach, u nas ciągle nawołuje się do zemsty i do rozliczeń, zabierając Polakom radość świętowania. Już zniszczono etos „ Solidarności”, która niosła wolność Europie. Dziś w świecie coraz częściej mówi się, że to obalenie muru berlińskiego było początkiem końca komuny.
Teraz obrzydza się uroczystości z 11 listopada. Dzieje się tak za przyczyną organizatorów marszów niepodległości, podczas których m.in. dominuje pokaz ksenofobii i supremacji białej rasy. A symbolem patrioty, który wyrósł na marszach ONR, z błogosławieństwem władz i niektórych hierarchów stał się zamaskowany człowiek z racą w jednym, a biało-czerwoną flagą w drugim ręku. Niosą też transparenty „Bóg, honor, ojczyzna”, a obok tej pięknej dewizy pobrzmiewa „Sieg heil”, czy „Raz sierpem, raz młotem.” Dziś, to ci ludzie z rasistowskimi okrzykami są chronieni przez Policję i to ich marsze są legalne.
Ktoś kto choć trochę zna historię wie czym może skończyć się hołubienie takich organizacji?
Zastanawiające jest według jakiego klucza dobierani są ludzie do grona dzisiejszych elit. Bo nie według wiedzy, kultury, czy znajomości protokołu dyplomatycznego.
Gdzie byli i co robili członkowie i sympatycy jedynie słusznej partii, gdy działa się nasza historia? Gdzie byli, gdy większość uczyła się ogłady i przyswajała zasady kindersztuby.
Na szczytach władzy chciałoby się mieć ludzi z charyzmą, z wiedzą, z kulturą osobistą i przynoszącą Polsce chlubę.
Tymczasem jest mizeria. Zwykła uprzejmość zastępowana jest butą, żeby nie powiedzieć chamstwem. Czy to są kompleksy? Czy brak kultury?
Bo jak inaczej nazwać zaproszenie gościa, a potem nie powitanie go. Jak nazwać buczenie i gwizdy na Powązkach, czy przy Grobie Nieznanego Żołnierza?
Niestety, ze szczytów władzy słychać wypowiedzi, które obnażają dość charakterystyczne nastroje i podejście do narodu, a które w sposób sobie właściwy głosi posłanka Krystyna Pawłowicz.
"Cwaniacki numer fałszywego patrioty przy Grobie Grobów Polski Tuskowi nie wyszedł. Głośno go wygwizdano i wybuczano. Nie z nami te numery, Brunner", „A teraz popatrz jeszcze na odjezdnym niemiecko-maltański panie Tusk na rzesze młodych Polaków idących w Marszu Niepodległości”.
W głowie kłębią się myśli. Jaki przekaz młodym Polakom dają elity, jaki obraz patrioty tworzą? Co stało się z Polakami, potomkami św. JPII, Kościuszki, podziemnej organizacji „Żegota”, pilotów, walczących w II wojnie światowej?
Na arenie międzynarodowej wrze. Jest co najmniej kilku rozgrywających, którzy w każdej chwili mogą uruchomić tragiczną dla ludzkości lawinę zdarzeń. A w mojej Ojczyźnie, prawie 100 lat od odzyskania niepodległości odradza się faszyzm.
Wiesława Kusztal
Napisz komentarz
Komentarze