W okresie oktawy Wszystkich Świętych sporo osób odwiedza cmentarze. Więcej też kupuje znicze i kwiaty. Bywa, że w przycmentarnej kwiaciarni tworzą się kolejki. Tak właśnie było kilka dni temu. Dwie panie, z peselem zbliżonym do mojego, stojąc w ogonku dość głośno rozmawiały. Mimo woli stałam się świadkiem ich dyskusji.
-Tomek, mój najstarszy wnuk, chce zostać sygnalistą - słyszę.
- A to on gra na rogu myśliwskim?
- Nie, nie takim sygnalistą. On chce być sygnalistą w urzędzie.
- Co on będzie tam robił?
- Dokładnie nie wiem, ale to ma być ważna i dobrze płatna posada.
- Ja słyszałam w telewizji o sygnalistach, ale też nie wiem o co chodzi - mówi druga kobieta.
- O co chodzi? - do dyskusji włącza się mężczyzna, stojący z boku. - To będą kapusie, a nie sygnaliści.
- Co też pan…- obruszyła się babcia Tomka, kandydata na sygnalistę.
- Tak. Kiedyś to byli szpicle, kapusie, donosiciele, a dziś będą sygnaliści.
Zrobiło się niemiło. Na szczęście sprzedawca zwrócił się do obu pań i te zajęły się wybieraniem lampek.
Mimo, że zabrakło głównych adresatek, mężczyzna nie przestawał mówić.
- Bo jak za sprawę sygnalistów bierze się człowiek od służb specjalnych, ten ułaskawiony przez Dudę, to wiadomo o co chodzi. Sygnalista, na posadce w gminie, albo w księgowości w jakiejś firmie, będzie węszył i gromadził dowody lub nawet je tworzył przeciwko komuś kogo np. nie lubi. Człowiek jest istotą omylną i może też całkiem nieświadomie, ale za to zgodnie z interesem partii, niewinną osobę podkablować. A zanim sprawę się wyjaśni, to miną wieki - ciągnął swój wywód, samotny dyskutant, gdyż i na mnie przyszła kolej na cmentarne zakupy.
W drodze do domu myślałam o rozmowie spod cmentarza.
Starsi pamiętają czasy, gdy czuło się oddech smutnych panów na plecach. Tak było od początku Polski Ludowej. Ważnym narzędziem władzy komunistycznej był aparat bezpieczeństwa, którego agenci, często podstępem zdobywali informacje o wrogach systemu. Techniki operacyjne w tle ówczesnego stalinowskiego terroru dopiero powstawały, opierając się głównie na fotografii i opisach zdarzeń. Na początku lat 50 zaczęto zakładać pierwsze podsłuchy telefoniczne i przeprowadzać kontrole korespondencji. Sposoby inwigilowania społeczeństwa na przestrzeni lat się doskonaliły i rozwijały. Dopiero wraz z obaleniem komuny doczekaliśmy momentu, kiedy się to skończyło. Wielu z nas nie przypuszczało, że tak szybko powróci tamta krecia metoda. Dziś oparta na najnowszych wynalazkach technicznych, ale znacząca tyle samo. Znowu, tym razem w majestacie prawa, otoczą nas donosiciele, płatni agenci.
Według ministra koordynatora służb specjalnych, Mariusza Kamińskiego, podstawowym celem tej ustawy jest zwiększenie transparentności państwa i zwiększenie kontroli społecznej na osobami pełniącymi funkcje publiczne. Czy aby na pewno chodzi tu tylko o jawność władzy?
-Wprowadzamy instytucję "sygnalisty", czyli osoby, która informuje o nadużyciach, o korupcji w swoim miejscu pracy - mówił koordynator.- Chcemy, aby osoby, które działają z pobudek obywatelskich, a które mogą być narażone na odwet ze strony otoczenia, były poddane szczególnej ochronie prawnej - wyjaśniał Kamiński.
Myślę, że za mało czasu upłynęło od obalenia komuny i ich metod rządzenia, bo u wielu Polaków ożyły przykre wspomnienia o ubekach, tajniakach i kapusiach, których teraz, w nowej ustawie o jawności życia publicznego, zastępuje się jednym słowem: sygnalista. Podobnie jak cymbalista.
Wiesława Kusztal
Napisz komentarz
Komentarze