Podczas ostatniego spotkania z Michaiłem Akułowem, członkiem Fundacji Sołżenicyna w Moskwie, tropiącego ślady tułaczki przyszłego noblisty, dyskutowaliśmy o sprawach drobnych, jak się okazuje ważnych. Zarówno dla badacza, krytyka i miłośnika literatury, naukowca, zwykłego czytelnika.
Uznaliśmy, że warto podjąć trud ustalenia drobnych szczegółów. Pytania z pozoru kłopotliwe, dla pełnej biografii późniejszego noblisty, mają kapitalne znaczenie. Jedno z nich: w jaki sposób, którędy, wiódł szlak aresztowanych, przebywających w piwnicach domu przy ul. Przykop 3 w Brodnicy z dworca w Brodnicy do Białegostoku? W „Archipelagu GUŁ-ag” Sołżenicyn nie pisze szczegółowo o tej podróży. Wiadomo jedno, że trasa zsyłki nie przebiegała transportem samochodowym. Owszem, w różnych informacjach pojawia się samochód (pisze o tym m.in. Joshepf Pearce) jednak autem – zapewne ciężarowym – wieziono aresztowanych tylko z ul. Przykop na dworzec kolejowy w Brodnicy. Stamtąd już koleją. Ale w jaką stronę?
Próbowaliśmy zbadać kilka możliwości. Jedną z nich wskazał płk. Marian Chwiałkowski, historyk regionalista z Brodnicy, człowiek dużej wiedzy o latach II wojny światowej. - Według mnie, moich prawdopodobnych przypuszczeń, transport jeńców musiał prowadzić przez Jabłonowo Pomorskie. Dlaczego? Jabłonowo, na wszystkich mapach wojskowych, jawi się jako ważny, strategiczny węzeł kolejowy – mówi brodnicki pasjonat historii. - Takim był podczas wojny polsko-bolszewickiej w 1920 roku, w swoich działaniach strategicznych uwzględniał ten fakt generał Tuchaczewski, a w 1939 roku generałowie Wehrmachtu. Kolejna miejscowość to Iława, a dalej zapewne Olsztyn, Ełk, potem Białystok. Musimy także zdawać sobie sprawę z faktu, iż Armia Czerwona, zajmując Prusy Wschodnie czy Zachodnie miała na zapleczu bardzo dobrze wyposażone wojska kolejowe. Można było błyskawicznie reagować, gdy jakaś część szlaku kolejowego wymagała natychmiastowego remontu.
Ta refleksja płk. Mariana Chwiałkowskiego postawiła sprawę kilka kroków dalej. Dla reportera, starającego się poznać temat wszechstronnie, była to ważna wskazówka. Prawdopodobieństwo takiego właśnie kierunku transportu było duże, ale nadal to była tylko możliwość. Czyżby jedna z ostatnich? Bardzo możliwe. Oto bowiem interesujące nas pytanie przesłałem do wybitnego specjalisty, historyka kolejnictwa dr. Marcina Przegiętki z Biura Badań Historycznych IPN w Warszawie. Jego odpowiedź jest tutaj kluczowa i przytaczam ją w całości:
- Jeśli wziąć pod uwagę, które linie kolejowe były wtedy (czyli tuż po przejściu frontu) czynne i - co nie mniej ważne - przebudowane prowizorycznie na szerokotorowe, to najbardziej prawdopodobna trasa przejazdu wiodła przez Jabłonowo Pomorskie (dokąd Armia Czerwona dociągnęła szeroki tor) i dalej przez Iławę - Działdowo - Nidzicę - Wielbark - Ostrołękę - Łapy do Białegostoku. Tak wynika z publikacji Bernd Kuhlmann, Russische Züge auf deutschen Schienen 1945 bis 1994, Berlin 2002. Te ustalenia o szerokim torze biegnącym ze wschodu do Jabłonowa Pomorskiego udało mi się potwierdzić za pomocą innych źródeł – zaznacza uczony z IPN. - Wydaje się więc, że to najbardziej prawdopodobny szlak przejazdu.
Zwróćmy uwagę na dwa szczegóły - wskazanie całej trasy oraz działanie tzw. wojsk kolejowych, bo tylko ta formacja mogła ułożyć tymczasowy, szeroki tor. Jednocześnie historyk kolejnictwa niczego nie przesądza, nie wydaje ostatecznej opinii. Wyciąga wnioski, ale też pisze: wydaje się więc, że to najbardziej prawdopodobny szlak przejazdu. Dziś ta wiedza musi nam wystarczyć.
Bogumił Drogorób
Napisz komentarz
Komentarze