Brodnicki szpital ma niemal dwa miliony złotych długu. W jakim zakresie odczują to pacjenci? Na to pytanie próbowali odpowiedzieć podczas spotkania z dziennikarzami starosta brodnicki i dyrektor szpitala.
Brodnicka lecznica
Szpital brodnicki nie jest wyjątkiem wśród innych lecznic. Doniesienia medialne z ostatnich miesięcy pokazują wciąż pogarszającą się sytuację szpitali w Polsce. Sieć nie rozwiązała problemów, do których była powołana. Nie poprawiła się kondycja szpitali, ani dostępność do świadczeń. O opiece specjalistów nad pacjentami, czy o funkcjonowaniu nocnej i świątecznej pomocy oraz izb przyjęć i SOR, w wielu placówkach nie da się powiedzieć nic dobrego. Wręcz przeciwnie.
W szpitalach źle się dzieje
Tę sytuację w znacznym stopniu, w najnowszym raporcie potwierdza Najwyższa Izba Kontroli oraz raport SGH. Podczas konferencji prasowej powołuje się na nie dyr. Szczepański. Żeby było jasne, trudna sytuacja finansowa i kadrowa szpitali powiatowych nie jest wynikiem tylko ostatnich rządów. Ona narastała przez wiele lat. Obecnie w wyniku wprowadzonych zmian stan szpitalnictwa błyskawicznie się pogarsza. Widmo zamykania oddziałów stało się faktem. Finansowanie ze strony NFZ w stosunku do ogromnego wzrostu kosztów, z jakim muszą mierzyć się dyrektorzy placówek, jest niewystarczająca.
Obiecanki
Minister Zdrowia przekazał opinii publicznej informację o przewidywanym wzroście wydatków na ochronę zdrowia o 4 miliardy złotych. Ale z podanej przez ministra kilku miliardowej kwoty, tylko około 850 milionów złotych ma trafić, do szpitali.
Cacanki
Bardziej o cacankach (niepoważnych obietnicach, na których spełnienie nie można liczyć) myślał dyr. Szczepański, gdy mówił - dochodzimy do granic możliwości, ale nasi chorzy nie mają powodów do niepokoju. Szpital działa, wszystkie oddziały funkcjonują, a my musimy, gdzie się tylko da, wprowadzać daleko idące oszczędności. Szpital będzie realizował plan optymalizacji, który m.in. zakłada likwidację, lub redukcję ekip wsparcia, ograniczenia wydatków na wyżywienie, ograniczenia w dziale jakości, a także w sferze epidemiologicznej. Na Internie już wyłączyliśmy jedną salę. Zostały zlikwidowane 4 łóżka. Stan taki jest m.in. konsekwencją wprowadzenia norm zatrudnienia pielęgniarek. Normy te odnoszą się do nominalnej liczby łóżek i nie zależą od ich obłożenia. Idziemy w złą stronę. Środki w ramach kontraktowanego świadczenia, które otrzymujemy z NFZ, nie uwzględniają wzrostu kosztów. Za zeszły rok mamy niezapłacone, w ramach ryczałtu, około 2 mln 100 tys. złotych - mówił dyrektor, a koszty funkcjonowania placówek stale rosną i to o wiele szybciej niż kontrakty z NFZ. O 32 proc. wzrósł koszt energii elektrycznej, o 30 proc. wyżywienie, o 20 proc. pranie, a wynagrodzenia o 20 proc. Mamy około tysiąca sztuk aparatury, którą systematycznie trzeba akredytować. Skąd mamy wziąć na to wszystko pieniądze – pyta dyrektor Szczepański. W naszym województwie brakuje około 2 tys. lekarzy. My też odczuwamy ich brak. Np. na pediatrii brakuje 4 lekarzy.
Na kłopoty samorządy
Szpitale powiatowe i nadzorujące je powiaty zostały same z ogromnymi problemami, nie otrzymując od NFZ odpowiednich środków. Lecznice borykają się głównie z brakiem lekarzy i pielęgniarek oraz z o wiele wyższymi kosztami działania. Istotnego wsparcia szpitalom w całej Polsce, w Brodnicy także, udzielają władze powiatowe. Jednak ratowanie, z każdym rokiem, coraz bardziej niewydolnych finansowo szpitali staje się ogromnym obciążeniem dla budżetów samorządów.
- Zgodnie z ustawą o działalności leczniczej, do wysokości amortyzacji, wszystkie organy tworzące, muszą pokrywać świadczenia szpitala. Będzie się to działo kosztem zarówno inwestycji powiatu, jak i inwestycji szpitala. Gdyby nie pomoc finansowa ze strony samorządów – znaczną część szpitali w Polsce trzeba by zamknąć – podczas konferencji mówił Piotr Boiński.
Miejmy nadzieję, że ten czarny scenariusz nie spełni się w Brodnicy.
Tekst i fot. Wiesława Kusztal
Napisz komentarz
Komentarze