Kilka dni temu Brodnica dołączyła do polskich miast, w których powstały jadłodzielnie, punkty służące do nieodpłatnej wymiany żywności pomiędzy użytkownikami w ramach foodsharingu - dzielenie się jedzeniem
Z badań wynika, że na całym świecie, zwłaszcza w jego bogatszej części, każdego dnia marnują się niewiarygodne ilości jedzenia. Wyrzucamy miliony ton jedzenia, podczas gdy inni cierpią głód i niedostatek, nierzadko umierając z głodu. Zmniejszenie, do roku 2030, o połowę tego marnotrawstwa jest jednym z celów rozwojowych ONZ.
My Polacy
w latach 90 XX wieku utworzyliśmy banki żywności, które miały za zadanie gromadzić nadwyżki jedzenia i redystrybuować je do bardziej potrzebujących. W tej grupie znaleźli się seniorzy, niepełnosprawni, bezdomni, a także rodziny wielodzietne. Przewidziano wówczas specjalne ulgi podatkowe dla sklepów (zwolnienie z podatku VAT), które chciały przekazywać niesprzedane nadwyżki żywności osobom potrzebującym. Kilka lat upłynęło od czasu kiedy w 2004 r. zrodził się ten pomysł do czasu gdy w 2013 r wszedł on w życie. Została wtedy przyjęta nowelizacja ustawy, która zwalnia z podatku wszystkich przedsiębiorców przekazujących żywność na cele charytatywne. Niestety do dziś nie działa to sprawnie.
Jadłodzielnia
Nowością w Polsce jest funkcjonujące od kilku lat pojęcie foodsharingu, który przywędrował do nas z Niemiec. Za inicjatora akcji uważa się Raphaela Fellmera. Do Polski ten pomysł przeniosły Karolina Hansen, była wolontariuszka Banku Żywności, i Agnieszka Bielska, która przez 5 lat pracowała w Federacji Polskich Banków Żywności. Zainspirowane niemieckim serwisem foodsharing, zrzeszającym sklepy i osoby prywatne, postanowiły stworzyć miejsca, w których także Polacy będą mogli podzielić się nadwyżkami jedzenia. Pierwsza „jadłodzielnia” - polska nazwa Foodscharingu - powstała w Warszawie przy Uniwersytecie Warszawskim. Dziś, taka pomoc działa już w wielu miastach
Ul. Nad Drwęcą 30
- w podwórzu Domu Harcerza, to adres naszej brodnickiej jadłodzielni – mówi Mirosława Karpowicz, jedna z pomysłodawczyń i współorganizatorek tej brodnickiej, szlachetnej akcji. - Działaliśmy zespołowo w ramach klubu radnych "Kocham To Miasto". Ale nie obyło się bez pomocy innych osób. Waldek Grabowski przygotował nam podłoże, Igor Wałdowski oddał lodówkę, Paweł Lichnerowicz zajął się instalacją elektryczną, szafę wykonał Andrzej Karpowicz. ( Prywatnie mąż współorganizatorki).
Co można zanieść do jadłodzielni?
Najważniejsze to kierować się zasadą, że dajemy tylko to, co nadaje się do jedzenia, co sami byśmy mogli i chcieli zjeść. Można przynosić w zasadzie wszystko poza alkoholem, świeżym mięsem i produktami zawierającymi surowe jajka i niepasteryzowane mleko.
Tekst i fot. Wiesława Kusztal
Napisz komentarz
Komentarze