Istota tego prostego pytania nie jest, jak się okazuje, tak prosta. Chodzi o to, kto pyta i w jakiej sprawie, do kogo jest skierowane pytanie i po co, czy nie budzi żadnych wątpliwości, czy nie ma tam przypadkiem drugiego dna…
Gdy już się zmobilizujesz, żeby zapytać wprost, twój potencjalny rozmówca, dajmy na to jakiś wygadany minister, osoba życia publicznego, która ma wpisane w swoje obowiązki dialog społeczny, najpierw spojrzy na ciebie jak na idiotę, potem odwróci wzrok i spokojnie ruszy schodami w dół, mając ciebie serdecznie gdzieś. Możesz wołać za nim, powtarzając istotne pytanie, wyciągać rękę z mikrofonem, ale kogo to oprócz ciebie obchodzi?
Naiwnie przypominasz sobie kanony warsztatu dziennikarskiego, wspominasz czasy w jaki sposób toczył się dialog między znienawidzoną władzą komunistyczną a robotnikami stoczniowymi, jak dziennikarze – swoją wiedzą i etyką – walczyli o prawa obywatelskie, o demokratyczną Polskę.
Dziś się dowiadujesz, że to wszytko można o kant….
Bogumił Drogorób
Napisz komentarz
Komentarze