Oglądam relacje z kolarskiego wyścigu Vuelta a Espana. Oczywiście – emocje sportowe na pierwszym miejscu. Teren górski, tempo nawet 10 km/h, różnica wzniesień, nachylenie nawet ponad 20 proc. I to przed samą metą.
Jedzie tą niezwykle trudną trasą weteran kolarskich szos, Hiszpan Alejandro Valverde, lat 39, aktualny mistrz świata. Tytuł wywalczył przed rokiem i ma prawo jeździć w koszulce mistrza świata przez tenże calutki rok. I jeździ. Od lat koszulka ma swoją charakterystyczną barwę kolorów. Mówi się i pisze, że w mistrzostwach świata kolarze walczą o tęczową koszulkę. A otrzymują ten kolarski trykot kolarze nie tylko szosowi, także torowi. Kobiety i mężczyźni, juniorki i juniorzy, przełajowcy i jadący na MTB.
A kto przez rok się nacieszył jazdą w tęczowej koszulce, może w następnych latach jeździć z widoczną zawsze aplikacją tęczowego układu kolorów. Tak jeździ Michał Kwiatkowski, czy Peter Sagan. I nic się nie dzieje, ale… może ktoś z czółkiem na dwa palce coś wymyśli.
O klubach sportowych „Tęcza” już nawet nie wspominam. Jest ich w Polsce zatrzęsienie. Grają w nich piłkarze nożni i ręczni. Czy grozi im likwidacja?
Zachodzi podejrzenie, że film „Miś” nie będzie już więcej pokazywany, właśnie z uwagi na to, że niejaki Ryszard Ochódzki jest tam prezesem KS Tęcza.
(BD)
Napisz komentarz
Komentarze