Dostałem zlecenie od znajomego szewca: leć po butapren, byle szybko! Na co ci butapren? Żeby mieć wory pod oczami, to teraz modne. No to lecę! Taka rozmowa się odbyła.
Wsiadłem w samochód i natychmiast pojechałem na lotnisko Lecha Wałęsy w Gdańsku. Były wolne miejsca do Rzeszowa. Kupiłem bilet, poleciałem. Z Rzeszowa miałem przesiadkę do Warszawy, z Warszawy najbliższy był do Krakowa. W Krakowie udałem się pod adres, który miałem schowany w skarpecie. Krętym korytarzem w piwnicach na Kazimierzu. Wchodzę w drzwi oznakowane, na zydelku siedzi człowiek z worami pod oczami. A więc trafiłem. Jeszcze tylko hasło: lubię latać!. Odzew jego: lubię latać z rodziną. Wszystko się zgadza. Mam słoik.
Na lotnisko w Balicach taksówką. Jest rejs do Gdańska. Z parkingu Air Port Lech Wałęsa biorę swój samochód i szybko do domu. Dostarczam znajomemu szewcowi butapren, bierze szeroki wdech i już widzę zadowolenie. Spogląda w lustro, wory pod oczami robią się natychmiast, oczu już prawie nie widać. Z twarzy przebija zadowolenie.
To był udany odlot!
BD
Napisz komentarz
Komentarze