Podczas wakacyjnych biesiad w gronie znajomych i przyjaciół daje się zauważyć usilne starania, aby utrzymać towarzyski charakter tych spotkań. Uciec od rozmów o coraz bardziej pokręconych realiach naszego życia i żeby za żadne skarby nie poddawać się dyskusjom o bieżącej polityce. Widać też jak mimo wysiłków nie bardzo się to udaje. Po krótkich ucieczkach do rozmów o pewnej części ciała Maryni, jak bumerang wracają gorące tematy z pierwszych stron gazet. To całkiem zrozumiałe i nie ma się co dziwić; w pewnych kręgach, gdzie ludzie z troską myślą o losach ojczyzny, mimo kanikuły, nie udaje się wyrwać ze szponów polityki i wydarzeń, które dotykają każdego z nas i naszych bliskich.
Nie da się nie zauważać katastrofalnej sytuacji w służbie zdrowia. Zamykanych oddziałów szpitalnych i wydłużających się kolejek do specjalistów. Nie można nie widzieć drastycznych, zdarza się, że i kilkuset procentowych podwyżek cen leków dla chorujących na nowotwory i po przeszczepach. Leków, często ratujących im życie. Tak samo, jak nie da się nie zauważyć braku w magazynach i aptekach popularnych specyfików na przewlekłe choroby. W sprawie brakujących lekarstw politycy rządzącej partii podają pozbawione sensu wykręty. Twierdzą, że za tymi brakami stoją handlarze wywożący leki poza nasze granice. Czy to znaczy, że rząd nie potrafi poradzić sobie z tą grupą? Rodzi się też pytanie, gdzie w takim razie podział się heroizm posłów, którzy w ciągu jednej nocy potrafią przegłosowywać ustawy? Jak widać potrafią, ale tylko, gdy są one korzystne dla nich i ich współwyznawców. Tak jakby ten problem w służbie zdrowia nie istniał władza milczy, może to i lepiej, że w lecznicach katastrofalnie brakuje lekarzy i pielęgniarek.
Wśród dyskutowanych podczas spotkań tematów jest problem chaosu w szkołach ponadpodstawowych, spowodowany nieudaną reformą edukacji. Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że główna winowajczyni tego bałaganu, „za karę” wylądowała na intratnym unijnym stołku, zostawiając po sobie oświatowe zgliszcza. Jak widać nikogo nie obchodzi los młodych ludzi, którzy powinni być jak najlepiej przygotowani do obejmowania po nas sterów. Nikt nie pochylił się nad losem wielu uczniów, tych ze świadectwami z paskiem także, że wybór wymarzonej szkoły i wieloletnie, systematyczne dążenie do celu przegrały z bezmyślnością dorosłych, wymuszając radykalną zmianę planów. Przegrały one z bezlitosną polityką z jaką na starcie młodego życia przyszło zderzyć się potężnej armii tegorocznych absolwentów gimnazjów i podstawówek, wrzuconych do jednego kosza. Muszą mierzyć się z bezdusznością i głupotą tych, którzy powinni być dla nich drogowskazem do osiągania zamierzonych celów, a nie jak w przypadku wiceministra edukacji, który uczniom nie przyjętym do wymarzonej szkoły, wskazał na możliwość nauki za granicą. Rządu nie interesuje, że młody człowiek ma ambicje i chce się rozwijać w swoim kraju. Ma pasować do systemu i już.
No ale czegóż spodziewać się po drugorzędnych politykach, skoro prezydent, skądinąd prawnik, po serii szkalujących środowisko sędziowskie wypowiedziach, także na międzynarodowym forum, mówi że: „sądy mają robić co chcą ludzie”. Panie prezydencie, nie zgadzam się z panem. Sądy mają być niezawisłe i pracować zgodnie z prawem, a nie pod dyktando jakiejś partii. Tak też myślą sędziowie ze stowarzyszenia Iustitia, którzy z obawą obserwują działania wymierzone przeciwko niezawisłości sędziów. W tej sprawie zarząd przyjął uchwałę: „W najbliższych tygodniach dojdzie do próby usunięcia sędziów Sądu Najwyższego i przejęcia go przez przedstawicieli rządzącej większości. Iustitia apeluje do obywateli oraz polskich i międzynarodowych instytucji o działanie”.
Tak się zastanawiam, czy wakacje zwalniają od myślenia o Polsce?
Wiesława Kusztal
Napisz komentarz
Komentarze