Mam kłopoty z semantyką. Niby wiem co oznacza wygrać, przegrać. Ale ta wiedza zostaje weryfikowana okrutnie. A wszystko przez Szydło Beatę, kobietę z broszką.
Pierwszy wynik jaki uzyskała na wyjeździe to 1:27. Ewidentna przegrana w głosowaniu na Donalda Tuska. Ten jeden punkt to jej głos. Była przeciw. Przeciw? Towarzysze partyjni z kwiatami na lotnisku świętowali jej powrót do kraju ze zgniłego i wstrętnego Zachodu. A więc zwycięstwo?
I teraz też głosowanie kolejne – też na wstrętnym i zgniłym Zachodzie. Czy wybrać na kobietę z broszką na szefową komisji w Parlamencie Europejskim czy nie? Wynik 21:27. Przegrana. Przegrana? Naręcza kwiatów wprowadzają w błąd. Moralne zwycięstwo! Zwycięstwo? Co jeszcze i w jaki sposób można wmówić narodowi? Najlepiej jeszcze raz przegrać… na przykład 19:34. Chociaż – do trzech razy sztuka!
Gdy mam problem z semantyką – wygrał/przegrał – zawsze odwołuję się do słów Kazimierza Górskiego: Jeżeli, dajmy na to, oni strzelą trzy bramki, to my, żeby wygrać, musimy strzelić cztery…
I tego się trzymam.
Bogumił Drogorób
Napisz komentarz
Komentarze