Jak wygląda? Jaką postać przybiera strach? Na pewno postać Mateusza Morawieckiego, człowieka wielu talentów, który już dwukrotnie musiał przepraszać za kłamstwa publicznie wygłaszane.
Wybrał się pan premier do Gdańska z wielką obawą, otoczony szczelnie służbami ochrony. Szef rządu, młody człowiek, przestraszył się przede wszystkim kobiety, uzbrojonej w słowa powitania, uśmiech i takt, szacunek należny premierowi polskiego rządu. Przestraszył się prezydenta miasta Gdańska, miasta wolności i solidarności, miasta „Solidarności”, bezkrwawej rewolucji, dzięki której jest pan premier dziś tym kim jest. Przestraszył się powitania przez samorządowca, przedstawiciela tej Polski, której po prostu się boi.
A może inaczej – przyjeżdża do otwartego i gościnnego Gdańska premier polskiego rządu, ale gospodarza ma serdecznie gdzieś (tu można wstawić stosowne do sytuacji słowo). Jak takiego gościa nazwać? Tu z pomocą zapewne mogliby pospieszyć właściciele straganów z warzywami. Na nich liczę. Za chwilę idę po sprawunki.
Bogumił Drogorób
Napisz komentarz
Komentarze