Biało-czerwone flagi, ślady świątecznego weekendu, łopoczą za oknami, przypominając obchody majowych rocznic.
W pamięci mamy różne majówki także te przymusowe z hasłami, które słychać było z trybun i widać na transparentach: „Aby Polska rosła w siłę”, czy „Naród z partią”. Tłumy na ulicach, paraliż miast i polityczny teatr odgrywany przez władze komunistyczne. Tak, przez ponad 40 lat, wyglądał 1 Maja.
Ale 15 lat temu ten dzień, przez totalitaryzm zeszmacony i odarty z radosnego bytu, znów nabrał sensu. 1 Maja, dla milionów Polaków stał się świętem. Od wybrzeża Oceanu Atlantyckiego aż po Bug zwyciężyła mądrość i braterstwo ludzi. Musieliśmy oswajać się z tym, że jesteśmy podobnie jak reszta Zachodniej Europy: Francja, czy Niemcy, częścią wspólnoty, która nawet wtedy w przeciwieństwie do tego, co kilkanaście lat później powiedział Andrzej Duda, nie wydawała nam się "wyimaginowana". Była prawdziwa i nasza. Otworzyły się dla nas granice, dla młodzieży uczelnie, wyjazdy turystyczne i te za lepszym bytem. Byliśmy wolni.
Mamy wybór
Nie musimy zwiedzać Rzymu i Berlina, ale wiemy, że można tam pojechać bez granic, bez celników "trzepiących" nam bagaże na granicy polsko – niemieckiej. Nie musimy podejmować pracy w Brukseli, czy Paryżu, ale możemy i mamy pewność, że nie będzie to na czarno. W ślad za naszą wolnością przyszły unijne pieniądze na autostrady, drogi, mosty, szpitale, obiekty kultury i nauki. Zaczęliśmy pogoń za Europą Zachodnią, za jej poziomem życia. Startowaliśmy z niskiego pułapu, ale z roku na rok nasza wspinaczka przybliżała nas do celu.
Niech się święci ten 1 Maj
Majowa noc w roku 2004, kiedy staliśmy się formalnie częścią Europy, kiedy przesunęliśmy się symbolicznie ze Wschodu na Zachód, wydawała nam się czymś wyjątkowym. Dziś już wiemy, że wolności nie dostaje się raz na zawsze. Teraz rządzą ludzie, obrażeni na Unię, którzy chcą nam to wszytko odebrać i zawrócić tam gdzie byliśmy. Toczyła się nagonka na tę „wyimaginowaną Wspólnotę”, która tylko przeszkadza. Wyrzucono z urzędów flagę unijną, lub szmatę, jak woli panna Krysia. Mówiono, że Unia, szkodzi Polsce i Polakom. Ten publiczny lincz trwałby pewnie dłużej. Ale marzenia o euro w kieszeniach kandydatów, którzy nie kochają Unii, ale jej pieniądze bardzo, zmieniły ich narrację. W ten przedwyborczy czas wprost i bez wstydu wmawiają nam, że Unia zawsze była dla nich wartością. Szkoda, że to tylko hasła uległy dobrej zmianie.
Dziś podobnie jak piętnaście lat temu 1 Maja, mimo marszu ONR-u, mogliśmy cieszyć się, że jesteśmy Europejczykami, że wciąż mamy coś do powiedzenia.
Przed nami kolejny ważny majowy dzień. Dzień Matki i wybory do Europarlamentu. Połączenie tych dwóch wydarzeń niesie pewne skojarzenia. Europa naszą Matką? Myślę, że coś jest na rzeczy. A Matkę musimy bronić i wspierać, czytaj: głosować w wyborach. To nasz obowiązek.
Kogo wybierać?
Tych, którzy niezmiennie i szczerze widzą dobro płynące ze Wspólnoty. Pomińmy tych, którzy dosłownie przed chwilą zapałali miłością do Unii. Głosujmy tak, abyśmy znów nie musieli marzyć o godnym miejscu wśród Narodów Europy. I optymistycznie patrzmy w przyszłość. To nasze prawo, zwłaszcza tych, którzy mają skalę porównawczą.
Żeby być optymistą, trzeba umieć ocenić sojusz ze Wspólnotą. 15 lat w Unii, to sukces niewyobrażalny i osiągnięty także wysiłkiem wcześniejszych 15 lat. Abyśmy mogli mieć takie marzenia wiele osób ciężko pracowało, stawiając czoła nie tylko siłom zewnętrznym, ale i rodakom, którzy na Polskę mieli inne pomysły. Tym, którzy dziś starają się nam znowu te marzenia odebrać zalecam - opamiętanie się! A tym, których ogarnia zwątpienie, proponuję wysłuchanie wykładu, wygłoszonego 3 Maja w auli Uniwersytetu Warszawskiego przez Przewodniczącego Rady Europejskiej, Donalda Tuska.
Wiesława Kusztal
Napisz komentarz
Komentarze