Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
środa, 27 listopada 2024 19:50
Reklama

Brodnica jest z nich dumna. Wracam tu często

Brodnica jest z nich dumna. Wracam tu często

W nowym cyklu, „Brodnica jest z nich dumna”, rozmawiam  o życiu, karierze naukowej, planach i marzeniach z  doktorem nauk medycznych,  Pawłem Balsamem.   
 
- Chłopak z Brodnicy.  Ten zwrot panu przeszkadza? 

- Absolutnie nie. Wręcz przeciwnie. Jestem z tego dumny. Bardzo często opowiadam o mieście, z którego pochodzę, gdzie się wychowałem. Bardzo często tu wracam, zarówno z powodów rodzinnych.  Mieszkają tutaj moi rodzice. Wracam tu także zawodowo. Będąc nauczycielem akademickim opiekuję się studentami, którzy chcą zostać internistami kardiologami  i zorganizowałem dla nich już czwarty obóz, który odbywa się w brodnickim szpitalu, gdzie studenci przez dwa tygodnie odbywają praktyki pod moim nadzorem, ale również pod nadzorem  brodnickich lekarzy i szkolą się zdobywając fach medyczny.

- Czy uważa pan, że małomiasteczkowe środowisko, w jakim się pan wychował czegoś pana pozbawiło, zabrało  szanse na coś wielkiego?

- Nie. Najlepszym dowodem jest to, że odnalazłem się w środowisku akademickim . Zdobyłem tytuł doktora nauk medycznych, obecnie kończę przewód habilitacyjny i dalsza ścieżka zawodowa też jest możliwa. Udało mi się również pomyślnie skończyć specjalizację. Zajmuję się zabiegowym leczeniem zaburzeń rytmu serca, co też jest bardzo wąską  dziedziną kardiologii, w związku z czym  nie widzę problemu, że małe miasto w czymś mi przeszkodziło. Wręcz przeciwnie. To, że miałem możliwość uczenia się w naszym brodnickim liceum im. Filomatów Ziemi Michałowskiej dało mi szansę na to żeby dostać się na studia z bardzo dobrym wynikiem. Generalnie naukę w brodnickich szkołach wspominam bardzo pozytywnie od szkoły podstawowej  nr 4 począwszy, gdzie mieliśmy dyrekcję i nauczycieli  umiejętnie zachęcających do działania i do nauki, a na LO skończywszy. Liceum to bardzo dobry czas na naukę. Moim wychowawcą był śp. profesor Piotrowicz, który uczył mnie historii i Wiedzy o  Społeczeństwie, bardzo dobrze też wspominam zajęcia z matematyki, fizyki, biologii, z chemii. Do dzisiaj mam kontakt z nauczycielem w-f, panem Pawlakiem i z nauczycielem biologii. Bardzo miło wspominam ten czas spędzony w szkole, która dała mi podstawy, aby dalej się rozwijać.

-  Co było po Liceum  Ogólnokształcącym ?

- Był kolejny etap w edukacji. Egzamin wstępny, który bardzo dobrze zdałem i dostałem się na Wydział Lekarski Akademii Medycznej, która później została przekształcona w Warszawski Uniwersytet Medyczny. Pod koniec studiów już wiedziałem, czym dokładnie chcę  zajmować się zawodowo. Dlatego już wtedy rozpocząłem swoją aktywność w kole naukowym, którego do dzisiaj mam przyjemność być opiekunem.  To pokazuje, że warto się udzielać i tym samym rozwijać.

- Tytuł doktora nauk medycznych uzyskał pan  w młodym wieku. Od kiedy  wiedział pan, że chce być lekarzem od serca, kardiologiem?

- Decyzję o tym, że chcę być lekarzem kardiologii podjąłem na czwartym, piątym roku studiów. Wcześniej myślałem o ginekologii. Kardiologia jest na tyle ciekawą dziedziną medycyny, że łączy ze sobą sztukę internistyczną, czyli  królową medycyny z działalnością zabiegową. Zawsze wiedziałem, że chcę być lekarzem zabiegowym, który będzie wykonywał zabiegi. Właśnie kardiologia daje mi taką możliwość. Mogę leczyć lekami, czyli farmakoterapia i tutaj zajmuję się chorymi z ciężką niewydolnością serca, ale również leczenie zabiegowe, leczenie zaburzeń rytmu  serca. Coraz częstsze  w naszej populacji migotanie przedsionków.

- Co jest pana największym osiągnięciem zawodowym?

- Myślę, że cała ścieżka  zawodowa sprawia mi olbrzymią przyjemność i satysfakcję. Dużym osiągnięciem było zdanie egzaminu specjalizacyjnego z najlepszym  wynikiem w kraju. Za to zostałem nagrodzony w 2016 roku nagrodą Ministra Zdrowia. Też dużym osiągnięciem jest doktorat, który udało mi się zakończyć już na drugim roku specjalizacji i kolejne kroki, które stawiam. Mam otwarty przewód habilitacyjny. To już właściwie jest końcówka ścieżki, jeśli wszystko pójdzie pomyślnie to jeszcze w tym roku zdobędę tytuł doktora habilitowanego  nauk medycznych.

- Proszę trochę bardziej pochwalić się swoimi osiągnięciami. Wiem, że ma ich pan wiele.

- No tak, ale nie chciałbym przesadzić. Skoro jednak uważa pani, że to będzie interesujące, to jestem członkiem Zarządu Europejskiej Asocjacji Zaburzeń Rytmu Serca, członkiem Zarządu Sekcji Prewencji i Epidemiologii Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego, sekretarzem Komisji Informatyki i Telemedycyny  Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego. Współzałożycielem Fundacji  Telemedycznej Grupy Roboczej. Od października 2017 roku wchodzę w skład grupy ekspertów ds. Strategii e-Zdrowia przy Ministerstwie Zdrowia i Ministerstwie Cyfryzacji.

- Co poradziłby pan młodym brodniczanom, którzy stoją na początku swojej drogi życiowej?

- Och. Praca, konsekwencja, wyznaczenie sobie celu i dążenie do niego. Nie opowiadanie o tym, a działanie. Dość często słyszymy, że ludzie głośno mówią o swoich różnych celach, natomiast niewiele robą w tym kierunku. Trzeba dużo pracować i być konsekwentnym. Ja pamiętam  swoje początki. Staż, pierwsze lata specjalizacji, gdy musiałem pracować na oddziale. Pracowałem z chorymi, prowadziłem pacjentów, prowadziłem zespół, pracowałem w pracowniach, dyżurowałem  na oddziale intensywnej opieki kardiologicznej, a jednocześnie wiedziałem, że  chcę zostać zabiegowcem i chcę szkolić się zabiegowo. Dlatego po każdym dyżurze zostawałem i byłem na sali zabiegowej  by móc się uczyć właśnie zabiegów ablacji, zabiegów na sercu. Było to bardzo czasochłonne, ale skutkowało to tym, że po zakończeniu  specjalizacji, jestem samodzielnym operatorem i mogę sam wykonywać te zabiegi. Co więcej mogę już  szkolić nowe osoby. Mam już kilka osób, które  pod moimi skrzydłami szkolą się w zabiegach.  Ja sam wcześniej  też korzystałem ze szkolenia. Szef mojego zespołu ablacyjnego doktor Piotr Ledziński, poświęcił mi dużo czasu, żeby nauczyć mnie fachu zabiegowego. Ja przekazuję to dalej i razem z doktorem Ledzińskim szkolimy  kolejnych adeptów kardiologii, którzy chcą się  zajmować zabiegowym leczeniem.  

- O czym marzy Paweł Balsam, kardiolog?

- O tym, żeby dalej konsekwentnie spełniać swoje cele. Na dzień dzisiejszy już mam na tyle dodrze poukładaną pracę i życie  osobiste, że mam czas na przyjemną pracę, ale mam też bardzo dużo czasu dla mojej córy Julii, żeby spędzać z nią wolne chwile, wyjeżdżać na Półwysep Helski, na który od zawsze jeździliśmy, spędzaliśmy wakacje i bardzo mnie to cieszy, że mogę teraz połączyć te dwie rzeczy  ze sobą, bo to daje energię do dalszej  pracy.

- Czy możemy liczyć na następną rozmowę, w której udzieli pan porady jak dbać o serce?

- Oczywiście. To zawsze bardzo chętnie zrobię. Prowadzę edukację  prozdrowotną. Mam liczne wykłady dla studentów Uniwersytetu Trzeciego Wieku, mówiąc o rehabilitacji i aktywności fizycznej, o zdrowym stylu życia, bo pamiętajmy o tym, że w przypadku chorób serca i naczyń, ale nie tylko, dużo łatwiej, dużo sprawniej jest zapobiegać niż później leczyć. Już kiedyś specjaliści od zdrowia publicznego powiedzieli: jeżeli nie masz  dzisiaj czasu, żeby zadbać o swoje zdrowie, to lepiej przygotuj się na to, żeby go mieć  na starość, aby go spędzić w szpitalu. 

Życzę spełnienia marzeń i dziękuję za przyjęcie zaproszenia do dalszych rozmów.

Rozmawiała: Wiesława Kusztal


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

ja 01.12.2021 18:09
Chodziłem z Pawłem do równoległej klasy w I L.O. gdzie mieliśmy wspólne W. F. Zapamiętałem go jako osobę bardzo uprzejmą i koleżeńską. Z wielkim podziwem śledzę jego osiągnięcia.

Reklama
Ostatnie komentarze
Autor komentarza: LupusTreść komentarza: Narazie zabawa. Oglądaliśmy rzuty. Grzmi tylko oszczepniczka małolatka U-14. Za rok prawda o potędze wyjdzie albo nie. Kto wejdzie na bieżnię, ten jest lekkoatletą, a ten kto z nimi jest na bieżni jest trener z nazwy. Data dodania komentarza: 16.05.2023, 20:44Źródło komentarza: Lekkoatletyka. Sukcesy brodnickich biegaczyAutor komentarza: KuracjuszkaTreść komentarza: Ale NUMER opisał super Redaktor Bogumił! A tak naprawdę - to z czekaniem do sanatorium - to też numer i to w kolejce długiej! A tyle dajemy na NFZ, by zdrowym być i marzyć, by mieć wciąż te dzieścia lat.. kuracjuszka, ale jeszcze bez numeru.....Data dodania komentarza: 11.05.2023, 20:13Źródło komentarza: Sanatoryjny numer 4457Autor komentarza: joko Treść komentarza: Niech się wasz trener nie chwali . Słyszałem ze dawniej jemu wszystkie plany przysyłał i był na obozach jakiś trener z Iławy. Dlatego w mukli miał nawet mistrzów Polski na 400m i w sztafetach. Teraz leci na jego planach, ale wyników medalowych to oni od 6 lat nie mają, bo z tego trenera zrezygnował. Mukla ma nawet dobry do LA stadion a lepiej żeby miała dobrego trenera do medali. Chyba że wpadnie mu jakiś zawodnik co był już mistrzem Polski, to może zrobi z niego mistrza województwa. Data dodania komentarza: 9.04.2023, 09:00Źródło komentarza: Lekkoatletyka. Pot i ciężka pracaAutor komentarza: lolek Treść komentarza: Mierne ta wyniki latem mieliścieData dodania komentarza: 8.04.2023, 20:30Źródło komentarza: Lekkoatletyka. Pot i ciężka pracaAutor komentarza: WiKTreść komentarza: Życzę powodzenia i zachwyconych gości. Oczywiście ciekawa jestem jak kaczka się udała?Data dodania komentarza: 7.04.2023, 23:17Źródło komentarza: Kaczka faszerowana kasząAutor komentarza: CzesiaTreść komentarza: Super Wiesiu! Takie danie po nowemu zrobię na te Święta, bo do tej pory głównym dodatkiem był ogrom jabłek... Dzięki za przepis.. Dam znać, jak smakowała gościom... pozdrawiam już z apetytem! CzesiaData dodania komentarza: 7.04.2023, 17:17Źródło komentarza: Kaczka faszerowana kaszą
Reklama
Reklama