W nowym cyklu, „Brodnica jest z nich dumna”, rozmawiam o życiu, karierze naukowej, planach i marzeniach z doktorem nauk medycznych, Pawłem Balsamem.
- Chłopak z Brodnicy. Ten zwrot panu przeszkadza?
- Absolutnie nie. Wręcz przeciwnie. Jestem z tego dumny. Bardzo często opowiadam o mieście, z którego pochodzę, gdzie się wychowałem. Bardzo często tu wracam, zarówno z powodów rodzinnych. Mieszkają tutaj moi rodzice. Wracam tu także zawodowo. Będąc nauczycielem akademickim opiekuję się studentami, którzy chcą zostać internistami kardiologami i zorganizowałem dla nich już czwarty obóz, który odbywa się w brodnickim szpitalu, gdzie studenci przez dwa tygodnie odbywają praktyki pod moim nadzorem, ale również pod nadzorem brodnickich lekarzy i szkolą się zdobywając fach medyczny.
- Czy uważa pan, że małomiasteczkowe środowisko, w jakim się pan wychował czegoś pana pozbawiło, zabrało szanse na coś wielkiego?
- Nie. Najlepszym dowodem jest to, że odnalazłem się w środowisku akademickim . Zdobyłem tytuł doktora nauk medycznych, obecnie kończę przewód habilitacyjny i dalsza ścieżka zawodowa też jest możliwa. Udało mi się również pomyślnie skończyć specjalizację. Zajmuję się zabiegowym leczeniem zaburzeń rytmu serca, co też jest bardzo wąską dziedziną kardiologii, w związku z czym nie widzę problemu, że małe miasto w czymś mi przeszkodziło. Wręcz przeciwnie. To, że miałem możliwość uczenia się w naszym brodnickim liceum im. Filomatów Ziemi Michałowskiej dało mi szansę na to żeby dostać się na studia z bardzo dobrym wynikiem. Generalnie naukę w brodnickich szkołach wspominam bardzo pozytywnie od szkoły podstawowej nr 4 począwszy, gdzie mieliśmy dyrekcję i nauczycieli umiejętnie zachęcających do działania i do nauki, a na LO skończywszy. Liceum to bardzo dobry czas na naukę. Moim wychowawcą był śp. profesor Piotrowicz, który uczył mnie historii i Wiedzy o Społeczeństwie, bardzo dobrze też wspominam zajęcia z matematyki, fizyki, biologii, z chemii. Do dzisiaj mam kontakt z nauczycielem w-f, panem Pawlakiem i z nauczycielem biologii. Bardzo miło wspominam ten czas spędzony w szkole, która dała mi podstawy, aby dalej się rozwijać.
- Co było po Liceum Ogólnokształcącym ?
- Był kolejny etap w edukacji. Egzamin wstępny, który bardzo dobrze zdałem i dostałem się na Wydział Lekarski Akademii Medycznej, która później została przekształcona w Warszawski Uniwersytet Medyczny. Pod koniec studiów już wiedziałem, czym dokładnie chcę zajmować się zawodowo. Dlatego już wtedy rozpocząłem swoją aktywność w kole naukowym, którego do dzisiaj mam przyjemność być opiekunem. To pokazuje, że warto się udzielać i tym samym rozwijać.
- Tytuł doktora nauk medycznych uzyskał pan w młodym wieku. Od kiedy wiedział pan, że chce być lekarzem od serca, kardiologiem?
- Decyzję o tym, że chcę być lekarzem kardiologii podjąłem na czwartym, piątym roku studiów. Wcześniej myślałem o ginekologii. Kardiologia jest na tyle ciekawą dziedziną medycyny, że łączy ze sobą sztukę internistyczną, czyli królową medycyny z działalnością zabiegową. Zawsze wiedziałem, że chcę być lekarzem zabiegowym, który będzie wykonywał zabiegi. Właśnie kardiologia daje mi taką możliwość. Mogę leczyć lekami, czyli farmakoterapia i tutaj zajmuję się chorymi z ciężką niewydolnością serca, ale również leczenie zabiegowe, leczenie zaburzeń rytmu serca. Coraz częstsze w naszej populacji migotanie przedsionków.
- Co jest pana największym osiągnięciem zawodowym?
- Myślę, że cała ścieżka zawodowa sprawia mi olbrzymią przyjemność i satysfakcję. Dużym osiągnięciem było zdanie egzaminu specjalizacyjnego z najlepszym wynikiem w kraju. Za to zostałem nagrodzony w 2016 roku nagrodą Ministra Zdrowia. Też dużym osiągnięciem jest doktorat, który udało mi się zakończyć już na drugim roku specjalizacji i kolejne kroki, które stawiam. Mam otwarty przewód habilitacyjny. To już właściwie jest końcówka ścieżki, jeśli wszystko pójdzie pomyślnie to jeszcze w tym roku zdobędę tytuł doktora habilitowanego nauk medycznych.
- Proszę trochę bardziej pochwalić się swoimi osiągnięciami. Wiem, że ma ich pan wiele.
- No tak, ale nie chciałbym przesadzić. Skoro jednak uważa pani, że to będzie interesujące, to jestem członkiem Zarządu Europejskiej Asocjacji Zaburzeń Rytmu Serca, członkiem Zarządu Sekcji Prewencji i Epidemiologii Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego, sekretarzem Komisji Informatyki i Telemedycyny Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego. Współzałożycielem Fundacji Telemedycznej Grupy Roboczej. Od października 2017 roku wchodzę w skład grupy ekspertów ds. Strategii e-Zdrowia przy Ministerstwie Zdrowia i Ministerstwie Cyfryzacji.
- Co poradziłby pan młodym brodniczanom, którzy stoją na początku swojej drogi życiowej?
- Och. Praca, konsekwencja, wyznaczenie sobie celu i dążenie do niego. Nie opowiadanie o tym, a działanie. Dość często słyszymy, że ludzie głośno mówią o swoich różnych celach, natomiast niewiele robą w tym kierunku. Trzeba dużo pracować i być konsekwentnym. Ja pamiętam swoje początki. Staż, pierwsze lata specjalizacji, gdy musiałem pracować na oddziale. Pracowałem z chorymi, prowadziłem pacjentów, prowadziłem zespół, pracowałem w pracowniach, dyżurowałem na oddziale intensywnej opieki kardiologicznej, a jednocześnie wiedziałem, że chcę zostać zabiegowcem i chcę szkolić się zabiegowo. Dlatego po każdym dyżurze zostawałem i byłem na sali zabiegowej by móc się uczyć właśnie zabiegów ablacji, zabiegów na sercu. Było to bardzo czasochłonne, ale skutkowało to tym, że po zakończeniu specjalizacji, jestem samodzielnym operatorem i mogę sam wykonywać te zabiegi. Co więcej mogę już szkolić nowe osoby. Mam już kilka osób, które pod moimi skrzydłami szkolą się w zabiegach. Ja sam wcześniej też korzystałem ze szkolenia. Szef mojego zespołu ablacyjnego doktor Piotr Ledziński, poświęcił mi dużo czasu, żeby nauczyć mnie fachu zabiegowego. Ja przekazuję to dalej i razem z doktorem Ledzińskim szkolimy kolejnych adeptów kardiologii, którzy chcą się zajmować zabiegowym leczeniem.
- O czym marzy Paweł Balsam, kardiolog?
- O tym, żeby dalej konsekwentnie spełniać swoje cele. Na dzień dzisiejszy już mam na tyle dodrze poukładaną pracę i życie osobiste, że mam czas na przyjemną pracę, ale mam też bardzo dużo czasu dla mojej córy Julii, żeby spędzać z nią wolne chwile, wyjeżdżać na Półwysep Helski, na który od zawsze jeździliśmy, spędzaliśmy wakacje i bardzo mnie to cieszy, że mogę teraz połączyć te dwie rzeczy ze sobą, bo to daje energię do dalszej pracy.
- Czy możemy liczyć na następną rozmowę, w której udzieli pan porady jak dbać o serce?
- Oczywiście. To zawsze bardzo chętnie zrobię. Prowadzę edukację prozdrowotną. Mam liczne wykłady dla studentów Uniwersytetu Trzeciego Wieku, mówiąc o rehabilitacji i aktywności fizycznej, o zdrowym stylu życia, bo pamiętajmy o tym, że w przypadku chorób serca i naczyń, ale nie tylko, dużo łatwiej, dużo sprawniej jest zapobiegać niż później leczyć. Już kiedyś specjaliści od zdrowia publicznego powiedzieli: jeżeli nie masz dzisiaj czasu, żeby zadbać o swoje zdrowie, to lepiej przygotuj się na to, żeby go mieć na starość, aby go spędzić w szpitalu.
Życzę spełnienia marzeń i dziękuję za przyjęcie zaproszenia do dalszych rozmów.
Rozmawiała: Wiesława Kusztal
Napisz komentarz
Komentarze