Refleksyjnie nastroiła mnie nadawana w radiu piosenka w wykonaniu Kasi Nosowskiej i zespołu Hey. Niemłody już tekst, ale jakże dzisiaj aktualny. Szczególnie w kontekście zbliżających się, najważniejszych dla chrześcijan, świąt Wielkiej Nocy. Świąt w których wspominamy męczeńską śmierć Chrystusa, oddającego życie w imię miłości do człowieka. Dla wierzących to wybawienie z grzechu i nadzieja na lepsze życie na tamtym świecie.
Co cię nie zabije, to cię wzmocni
Mówi się, że „nadzieja to matka głupich”. Pewnie coś w tym jest. Prawdopodobnie wielokrotnie przekonaliśmy się o tym zakładając różowe okulary, aby optymistycznie patrzeć w przyszłość. To, jak często i czy w ogóle, okazywała się ona świetlana, to już doświadczenia osobiste każdego z nas. Niestety, jak pokazuje życie, nasze pozytywne myślenie często zderzało się z głębokim rozczarowaniem. Mimo to, dźwigamy się i po raz kolejny z nową nadzieją i ufnością, że będzie lepiej, bierzemy się z życiem za bary. Każdego dnia spotykamy ludzi, którzy mimo licznych przeciwności losu i upadków, często bardzo bolesnych, mają w sobie siłę by znów z wiarą na lepsze jutro, toczyć walkę o swoje szczęście.
Nadzieje i marzenia
Ile ludzi tyle marzeń i nadziei. Inną nadzieję ma pielęgniarka, która niosąc ulgę chorym sama musi boryka się z ogromnymi problemami. Inną ma matka niepełnosprawnego dziecka, walcząca o jego prawa do godnego życia. Inną nadzieję ma stary, chory, człowiek, który już nawet nie ma marzeń. Bo trudno nazwać marzeniem codzienne zmartwienie, czy wystarczy na leki i ciepło w domu. Inną nadzieję ma katolik, który także wśród swoich, daremnie szuka życzliwości i zrozumienia. Inną nadzieję mają nauczyciele, walczący o lepszą przyszłość polskiej oświaty i prestiż ich zawodu. Inną nadzieję mają miliony Polaków żyjących w zadymionych miastach. Także inną mają rodzice, których ciężko chore dzieci nie otrzymują wsparcia od Państwa. Z inną nadzieją żyją ludzie szlachetnych profesji m.in. sędziowie, nazywani złodziejami, czy lekarze-rezydenci, pielęgniarki i nauczyciele, z których władza robi żebraków i każe pracować dla idei.
Mimo wielu przeciwności
wciąż uważamy, że Polska to piękny i kochany kraj. Ale nie da się ukryć, że dziwny jest ten nasz kawałek świata. Bo czyż nie jest to dziwny kraj w którym to obywatele muszą sami wyposażać szpitale? Czyż nie jest to ponura rzeczywistość, w której z jednej strony walczy się o jak największą liczbę narodzin, a z drugiej nie dba się o te już narodzone dzieci i nie finansuje leczenia, gdy ciężko zachorują? Jak nazwać takie zjawisko gdzie to społeczeństwo musi starać się o prawdę historyczną i zbierać pieniądze na utrzymanie instytucji chroniących tę prawdę? Czym jest sytuacja, w której to obywatele muszą zadbać o edukację naszych dzieci i zbierać pieniądze na pomoc dla strajkujących nauczycieli, by ci nie odchodzili z pracy, a nowi, dobrze wykształceni i z pasją, chcieli w przyszłości pracować w tym trudnym i odpowiedzialnym zawodzie? Czy to nie są cuda i dziwy?
Albo, czy to nie paradoks, że społeczeństwo musi walczyć o przestrzeganie prawa, o niezawisłość sądów i sędziów, o równość wszystkich wobec prawa. Jak by tego było mało, to także po stronie obywateli jest troska o ochronę środowiska dla następnych pokoleń. To głównie obywatele, a przynajmniej ta bardziej światła część, toczą boje o coś, co od dawna gwarantuje konstytucja.
Nadzieją na poprawę sytuacji w kraju, jest ogrom ludzi, wspierających nauczycieli. Widać, jak wiele osób wierzy, że nie wszystko stracone i że wciąż można sporo uratować. I tego się trzymajmy.
Na nadchodzący czas życzę naszym Czytelnikom pięknych świąt. Życzę czasu na refleksję o miłosierdziu, miłości do ludzi i dawaniu nadziei. Bo przecież miłość i nadzieja nie mogą umrzeć.
Wiesława Kusztal
Napisz komentarz
Komentarze