„Budżet to mówienie Twoim pieniądzom dokąd mają iść”, mówił Dave Ramsey amerykański autorytet w zakresie finansów osobistych. Krótko mówiąc zarządzanie budżetem, to świadome rządzenie pieniędzmi. Większości z nas, wydaje się, że nie ma pojęcia o zarządzaniu dużymi pieniędzmi np. z budżetu miasta, czy państwa. Ale, większość z nas, ma pojęcie o gospodarowaniu pieniędzmi w budżetach rodzinnych. Na logikę, budżet państwa, tak jak domowy, to nic innego jak zestawienie przychodów i rozchodów. Przyznajmy, głównie wydatków. Rodzinne finanse to szereg procesów związanych z gromadzeniem, następnie podziałem i na końcu planowym wydatkowaniu pieniędzy. Jak by się dobrze zastanowić, to tak samo powinno działać sprawne zarządzanie budżetem państwa, który składa się głównie z naszych podatków. Rząd nie ma swoich pieniędzy, dlatego przyzwoitość nakazuje szczególnie roztropne ich wydawanie. Tak w Państwie, jak i w rodzinie, aby zgromadzone fundusze dobrze lokować, najpierw musimy mieć jasno wytyczone potrzeby i priorytety.
Według statystyk,
dla przeciętnych Polaków najważniejsze jest szczęście rodziny. I tu na czoło wysuwa się troska o zdrowie własne i najbliższych, w tym życie bez smogu, następnie dobre wykształcenie dzieci, dobra praca, a także własne mieszkanie. Dalej udział w kulturze, podróże, rozwijanie pasji itp.
W domu, to mama i tata wiedzą co jest najpilniejsze i na co w pierwszej kolejności trzeba wydać pieniądze. Rządowi takiej wiedzy dostarczają, ministrowie, posłowie, sondaże i inne źródła. Ostatnio coraz częściej demonstranci z różnych grup społecznych i zawodowych. Teraz o godne płace walczą nauczyciele. W domu, tak jak w Państwie zdarzają się różne losowe sytuacje, które przy planowaniu budżetu powinny być brane pod uwagę. I na to, na tzw. czarną godzinę, trzeba także mieć pieniądze.
Realistyczny budżet
Nie ma co okłamywać siebie ani swojego konta. Pieniądze nie są z frędzlami i nie da się związać końca z końcem, gdy ich zabraknie, bo wydaliśmy więcej, niż mieliśmy. Trzeba wszystkie wydatki zaplanować i to najlepiej z nadwyżką. Dopiero wtedy budżet pokaże, czy trzeba zacisnąć pasa, lub na co możemy sobie pozwolić. Podobnie powinno być z państwową, czyli znów z naszą kasą.
Rząd +
Miało być tanie państwo. Jak jest, każdy widzi. No może z tym każdy, to przesada. Wielokrotny wzrost, w porównaniu z ekipą PO, PSL, wydatków na bizantyjskie życie w Kancelarii Prezydenta i Premiera, Sejmu i Senatu, w tym płoty, kraty, bariery i rozrzutne finansowanie przybudówek partii. Nastąpiło lawinowe wyrzucanie w błoto potężnych pieniędzy w tym Komisja Smoleńska, miliardowe dofinansowanie mediów publicznych, nietrafione, a kosztowne akcje promocyjne i przedsięwzięcia gospodarcze.
Ogromne wydatki zwiększają populistyczne i nieprzemyślane obietnice wyborcze Kaczyńskiego. I nie chodzi tu o pomoc biednym, ale o to, że nie ma przy tym żadnej strategii. Jest ślepe rozdawnictwo, ostatnio nawet krowy i świnie załapały się na 500 i 100+, byle tylko mieć wyborcze głosy. Zresztą pieniądze za kolejne „5” już wszyscy spłacamy w postaci galopujących podwyżek.
Głusi i ślepi
Miało być słuchanie głosu obywateli, ale rząd nie chce słyszeć czego Polakom najbardziej potrzeba. Najpilniejsze jest zapewnienie dostępu do dobrego lecznictwa, a więc m.in. zatrzymanie w kraju lekarzy i pielęgniarek. Jak? Dać godne zarobki. Dalej trzeba podnieść jakość kształcenia. Jak? Unowocześnić programy nauczania i dać godne zarobki nauczycielom. Walczyć ze smogiem. Jak? Likwidować węgiel, jako główne źródło ogrzewania. Pomóc rodzinom z niepełnosprawnymi. Jak? Dać do ręki konkretne pieniądze. Skąd na to wszystko brać pieniądze? Z budżetu. Rząd zapewnia, że kasa jest. A swoją drogą, jaki los czeka kraj, gdzie władza bydło ceni wyżej od nauczycieli.
Wiesława Kusztal
Napisz komentarz
Komentarze