Pan Austriak spotkał się z panem Polakiem. Szybko okazało się, że pan Polak dla pana Austriaka, to rodzina, czyli wuj Polak. Na dodatek Polak prawdziwy! Po prostu wuj!
Gdy wuj Polak (rodzinne korzenie w Kongresówce) dowiedział się, że pan Austriak (rodzinne korzenie u Franciszka Józefa, w Galicji) jest z branży budowlanej, polecił panu Austriakowi zbudować coś wyjątkowego, żeby wszyscy padli na twarz.
Pan Austriak wziął się na serio do roboty, pościągał z dawnego obszaru CK fachowców wybitnych, trzeźwych i w ciągu niedługiego czasu drewniany dom dwupiętrowy – z kolumienkami, pilastrami, czterema wieżyczkami po rogach – przystroił. Po czym zameldował się u wuja Polaka prawdziwego i przyniósł fakturę.
Wuj Polak prawdziwy spojrzał na kwity, spojrzał na dzieło w centrum Warszawy i rzekł krótko: słuchaj Austriak, ja ci nie zapłacę, możesz iść nawet do sądu. Dlaczego, wuju Polaku prawdziwy? – zdziwił się pan Austriak. Już ci mówię, mój drogi Austriaku, nie ten materiał. Miała być płyta paździerzowa, sklejka i wałek połuszczkarski. I trelinka na wejściu. Odszedłeś daleko od naszej narodowej, budowlanej tradycji! Na dodatek te cztery wieże. Po co? Miały być dwie!
Bogumił Drogorób
Napisz komentarz
Komentarze