Z Arturem Dombrowskim, nauczycielem, przewodniczącym Rady Miasta Brodnica, o problemach w oświacie i strajku nauczycieli rozmawia Wiesława Kusztal
- Ostatnio dużo mówi się o szkole, zwłaszcza o nauczycielach. To dobrze dla tego środowiska?
- To zależy w jakim kontekście się mówi. Mam wrażenie, że dzisiejszy przekaz stawia szkołę i nauczycieli w jak najgorszym świetle. To na pewno nie stwarza sprzyjających warunków do spokojnej, rzetelnej pracy, do rzeczowej rozmowy na temat potrzeb dzisiejszej szkoły, ale na pewno mobilizuje nauczycieli do walki.
- Jak pan, nauczyciel i samorządowiec ocenia kondycję polskiej oświaty i nie chodzi mi tylko o sferę materialną, ale o szersze podejście do tematu. M.in. czy programy nauczania pozwalają na przygotowanie uczniów do obecnych czasów, itd.?
- Pracuję w szkole od ponad trzydziestu lat i mam wrażenie, że oświata zawsze była kulą u nogi rządzących. Pierwsza reforma z 1999 roku, która zmieniła między innymi strukturę szkół była tylko początkiem, która nie doczekała się kontynuacji, a została cofnięta. Dzisiaj wróciliśmy do modelu szkolnictwa z czasów socjalizmu. Ale gdyby chodziło tylko o strukturę, to problem nie byłby tak duży. Moim zdaniem polska szkoła dzisiaj potrzebuje daleko idących, przemyślanych i dobrze przygotowanych zmian, które należałoby wprowadzać systematycznie od pierwszej klasy, a nie od siódmej jak ma to miejsce dzisiaj. Uczniowie klas 7 czy 8 mają po 33-35 godzin zajęć obowiązkowych. To bardzo dużo. Do tego dochodzą zajęcia pozalekcyjne, koła zainteresowań, dodatkowa nauka języków obcych, treningi sportowe itd. Młodzież nie ma zbyt wiele czasu wolnego, a przecież trzeba jeszcze przygotować się do zajęć. Mówi się, że nauczyciele zbyt dużo wymagają, ale przecież wynika to wyłącznie z realizacji podstawy programowej i programów nauczania, w których jest zbyt dużo treści, moim zdaniem zbędnych. Dla przykładu, dzieciaki uczą się o rewolucji francuskiej, a nie znają najnowszej historii Polski, muszą znać krainy geograficzne w Chinach, kiedy niewiele wiedzą o geografii Polski. Powrót do lektur z lat 80 również nie jest krokiem w przód. Według mnie za mało jest treści praktycznych, takich jak choćby podstawy ekonomii, zasady płacenia podatków czy funkcjonowania samorządu. Polska szkoła dzisiaj uczy teorii, zapominając zupełnie o praktyce. Dzisiaj jako samorządowiec wiem, że samorządy odgrywają bardzo znaczącą rolę w rozwoju oświaty. To dzięki samorządowi brodnickie szkoły są bardzo dobrze wyposażone w pomoce naukowe i dydaktyczne, nauczyciele z pomocą samorządu mogą się dokształcać i szkolić, co niewątpliwie przekłada się na wyższy poziom nauczania. Bez pomocy samorządów polskie szkoły byłyby archaiczne. Budżet brodnickiej oświaty to 42 mln złotych, z czego subwencja oświatowa to 26 mln. Miasto dopłaca więc do utrzymania szkół 16 mln złotych, czyli 38 proc. całych wydatków oświatowych to pieniądze samorządu, czyli nas wszystkich.
- Różne środowiska nauczycielskie, w tym ZNP i prorządowa Solidarność podjęły walkę o podwyżki. Minister Zalewska mówi, że rozmawia ze związkami, a związkowiec Duda, że nie usiądzie do rozmów z Broniarzem, szefem ZNP. Połączą się nauczyciele i razem przystąpią do strajku, czy nie?
- Nie rozumiem dlaczego związki nie potrafią się porozumieć. Zarzucanie sobie nawzajem upolitycznienia i brak porozumienia w tak wydawałoby się prostej sprawie jak wynagrodzenia, jest drogą donikąd, może walką o swoje stanowiska? Przecież wynagrodzenia nauczycieli nie mają barw politycznych, więc sytuacja dla mnie zupełnie niezrozumiała. Na szczęście szeregowi nauczyciele, zarówno członkowie jednego jak i drugiego związku, ale także Ci którzy nie należą do żadnego związku są po tej samej stronie.
- Dlaczego popiera pan ten strajk?
- Ostatni duży strajk nauczycieli miał miejsce w 1993 roku, byłem wtedy przewodniczącym komitetu strajkowego, więc dzisiaj nie wyobrażam sobie, żebym mógł stać z boku i bezczynnie przyglądać się jak moje koleżanki i moi koledzy walczą o wyższe wynagrodzenia również dla mnie. Nie mógłbym im spojrzeć w oczy. Mam nadzieję, że podobnie myśli większość nauczycieli. Ale nie ukrywam, że najlepszym rozwiązaniem dla wszystkich stron byłoby porozumienie i zakończenie protestu jeszcze przed jego rozpoczęciem.
- Rząd, podczas rozmów ze związkowcami w CPS „Dialog”, pewnie grając na zwłokę, nie przedstawił żadnych satysfakcjonujących propozycji. To boli?
- Po 1989 roku polska oświata nigdy nie miała szczęścia do dobrych ministrów. Mieliśmy ministra Wiatra, który mentalnie był zakorzeniony w czasach komunistycznych, był pan Stelmachowski, który groził nauczycielom laską, był pan Giertych, który próbował ubrać wszystkich uczniów w mundurki, była pani Rostkowska, która na oświacie znała się - jak sama twierdziła - bo jej trójka dzieci chodziła do szkoły i mamy dzisiaj panią Zalewską, która co prawda jest nauczycielką, ale przede wszystkim jest członkinią partii, która miała do wykonania jedno zadanie, zlikwidować gimnazja. Z tego zadania się wywiązała i w nagrodę będzie europosłanką za kilkanaście tysięcy euro miesięcznie. A gdyby tak miała wrócić do pracy w szkole za 2800 zł? Kłamstwa, manipulacje i deprecjonowanie zawodu nauczycielskiego, a także samych nauczycieli nie jest niczym nowym, choć trzeba przyznać, że obecny obóz rządzący robi to wyjątkowo mocno i perfidnie, sam sobie wystawiając świadectwo przyzwoitości. Żadne doraźne rozwiązania pisane na kolanie nie będą dobrym prawem, dlatego uważam, że jeśli dojdzie do strajku to żadne nowe rozporządzenia nic nie zmienią.
- Czego życzy pan sobie i innym nauczycielom oraz pracownikom oświaty?
- Aby nie deprecjonowano naszego zawodu, aby nie nastawiano przeciwko nam dzieci i rodziców, aby pozwolono skupić się nam na pracy polegającej na nauczaniu, a nie wypełnianiu nikomu niepotrzebnej dokumentacji, abyśmy za swoją pracę byli godnie wynagradzani, żeby do zawodu chcieli przychodzić ludzie, którym bez obawy będziemy mogli powierzyć bezpieczeństwo i edukację naszych dzieci i wnuków. I choć to moim zdaniem niewiele, pewnie jeszcze wciąż zbyt wiele.
- Życzę panu i polskiej szkole, aby te życzenia się spełniły. Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała i fot. Wiesława Kusztal
Napisz komentarz
Komentarze